do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- M455. McArthur Fiona Wesele nad jeziorem
- Binchy Maeve W tym roku bedzie inaczej
- DUBLIN 4 by Maeve Binchy
- Gregory Benford & Martin H. Greenberg (eds.) What Might Ha
- Mandy M. Roth simmering seductions
- Gibson William śÂšwiatśÂ‚o Wirtualne(1)
- Art of Public Speaking
- 107.Magiczny papierek
- Dunlop Barbara Przeklć™ty śÂ›lub
- J.C. & Barb Hendee D 3 Sister of the Dead (BD) (v1.2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To jego agencja - zauważyła spokojnie Lena. - Chce mieć pewność, że
wszystko dobrze idzie, że niczego nie potrzebujemy.
Jessie miała wątpliwości.
Gdyby uważał, iż wszystko idzie jak trzeba i że dobrze pracujemy, to
wcale by nie przychodził - stwierdziła, przygryzając wargę. Lena
roześmiała się sztucznie, bo myślami błądziła gdzie indziej.
Daj spokój, Jessie. Spójrzmy na to z innej strony. Ponieważ wszystko idzie
dobrze, pan Millar lubi tu przychodzić, chce być częścią agencji. Nigdy w
ten sposób o tym nie myślałaś? Okazało się, że nigdy.
To chyba małżeństwo dodaje ci tyle wiary w siebie, no - odrzekła.
Lena przełknęła ślinę. I pomyśleć, że niektórzy uważali ją za kobietę
pewną siebie! Gdybyż tylko wiedzieli, iż jest zagubiona jak kocię!
Zachowujmy się dzisiaj tak, jakby był miłym gościem, nie czekajmy, aż
sobie pójdzie, tylko od razu wciągnijmy go w pracę.
Bo ja wiem... - zaczęła Jessie i urwała, nie chcąc pogarszać sytuacji.
Tylko spróbujmy, dobrze?
155
- Panie Millar, przyszło mi do głowy, że moglibyśmy wstawić do biura
kilka krzesełek i mały stoliczek, aby czekający na swoją kolej interesanci
mogli na chwilę przysiąść.
- Hm, trzeba by się nad tym zastanowić - odrzekł. Był mężczyzną
wysokim i łysym. Miał głowę w kształcie jajka, a na twarzy wyraz
wiecznego zdumienia.
- Jeśli ich przekonamy, iż stworzyliśmy dlanich miejsce, gdzie mogą w
każdej chwili wpaść na towarzyską pogawędkę, a nie po to, żeby stać w
kolejce, jak na przykład w banku czy na poczcie, to...
- To co by nam to dało?
Jessie już zaczynała brać ogon pod siebie, ale Lena wiedziała, o co
Millarowi chodzi. Nie, Millar nie odżegnał się od przedstawionego
projektu.
- Panna Park zwracała mi uwagę, że... Tak na marginesie, Jessica jest
wspaniałą nauczycielką i właśnie mówiła mi, że ten rodzaj usług jest w
gruncie rzeczy samopowtarzalny. Przecież klient wróci do nas, jeśli przy
pierwszym kontakcie załatwimy mu dobrą pracę.
- Tak, ale te fotele...
- Och, nie mam na myśli luksusów, panie dyrektorze. Wydaje mi się, iż
panna Park chciała stworzyć tu biuro, któremu ludzie by zaufali, miejsce,
gdzie czuliby się jak w domu - uśmiechnęła się pogodnym, przekonującym
uśmiechem.
A on już kiwał głową.
- To dobry pomysł, panno Park. Tak, całkiem dobry pomysł. Ciekawe,
gdzie można by nabyć odpowiednie meble...
- Nie musiałby pan zbyt dużo wydawać, panie dyrektorze, trzeba by się
tylko rozejrzeć. - Wydawał się całkiem zagubiony. - Najwłaściwszą osobą
do tego rodzaju zadania jest naturalnie panna Park. Panna Park jest wprost
doskonała w wynajdywaniu najodpowiedniejszych rzeczy. - Jessie
poderwała głowę. Sprawiała wrażenie osoby, która nigdy w życiu nie
znalazła nic właściwego: ani właściwego swetra, ani właściwej fryzury,
czy choćby właściwego wyrazu twarzy. Ale Lena nic sobie z tego nie
robiła. - Zna pan te sklepiki z używanymi rzeczami. Dam sobie głowę
uciąć, że
156
gdy się tam troszkę poszpera, to się znajdzie wspaniałe rzeczy. Panna Park
mogłaby zacząć zaraz po lunchu, oczywiście jeśli wyrazi pan... Co pan o
tym sądzi? Nawet wolno myśląca Jessie tym razem zrozumiała, do czego
Lena zmierza: Lena usiłowała załatwić jej trochę wolnego, aby mogła
odwiedzić mamę.
Może gdybym dostała kilka nadliczbówek... - wyskamlała, jak pies
czekający na chłostę.
Opłaciłoby się to w trójnasób - dokończyła za nią Lena.
No cóż, jeśli nie ma pani nic przeciwko temu, panno Park... - na każdym
kroku miał wątpliwości. Na szczęście
zapraszający sposób bycia Jessie ustawiał ją na dobrej pozycji. Nie robiła
wrażenia osoby nazbyt gorliwie oddanej
projektowi.
No cóż, ostatecznie mogłabym... - zaczęła. W tej samej chwili pan Millar
zapalił się do przedsięwzięcia.
Moglibyśmy zainstalować kilka popielniczek - podsunął. - A nawet stary
stojak na parasole na okres takiej pogody jak dziÅ›...
I stolik z informacjami, które klienci mogliby przeczytać siedząc, zamiast
stać przy kontuarze i zabierać nam czas - dopowiedziała Lena,
powściągając entuzjazm, by nadto nie poniosła jej fantazja i cały pomysł
nie przepadł, jak nierealna mrzonka. Tak, tak. I jak to słusznie zauważyła
panna Park, to przedsięwzięcie nie musiałoby kosztować aż tak dużo...
Pan Millar wychodził zadowolony. Ba! był wręcz zachwycony. Jessie
spojrzała na Lenę, jakby patrzyła na osobę, która obłaskawiła lwa w jego
legowisku.
Nie wiem, jak ty to wszystko wymyślasz. Naprawdę nie wiem. I zawsze
przedstawiasz mnie w tak korzystnym świetle - patrzyła na Lenę z
oddaniem spaniela.
Przecież jesteś świetna, Jessie - zauważyła Lena. - Jesteś znakomita, bo
wyszukałaś mnie i zatrudniłaś w agencji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]