do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Arthur_Katherine_Posluchaj_swego_serca_HS000
- Arthur Conan Doyle The History of Spiritualism II
- Conan Doyle, Sir Arthur Baskerville
- Douglas Arthur Złoto z Porto Bello
- Arthur C. Clarke Koniec Dziecinstwa
- Anne McCaffrey Planet Pirates 3 Generation Warriors
- Hingle Metsy WybraśÂ„cy losu 11 Portret wizjonerki
- Amoruso Elisa Dzien dobry, kochanie
- Beaton M.C. Agatha Raisin 15 Agatha Raisin i zabójczy taniec
- Warren Murphy Destroyer 063 The Sky Is Falling
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
napisem:
AHA! ZNOWU ZPISZ NA SAU%7Å‚BIE! albo OGO! ZASTAA TIE-BIAWKROWATI!
Nikt się nie przyznał do autorstwa tych napisów, z tym że głównym podejrzanym był Walter
Curnow. Oczywiście zwalał winę na Hala pomimo ostrych protestów Chandry, który
twierdził, że komputery nie maj ą poczucia humoru.
Nie mogła to być wiadomość z Ziemi. Kontrola Lotu porozumiewała się przez centrum
łączności na Leonowie", które z kolei przekazałoby wiadomość pełniącemu tam obecnie
służbę Maksowi Brajlowskiemu. Reszta załogi mogła porozumiewać się z Floydem za
pomocÄ…interkomu. Dziwne...
- W porządku, Hal. Od kogo ta wiadomość?
- BRAK IDENTYFIKACJI.
A więc kolejny żart. No dobrze, zabawimy się.
- Coś takiego! Jak brzmi wiadomość?
- PODAJ WIADOMOZ: NIEBEZPIECZECSTWO! MUSICIE ODLECIE STD W
CIGU PITNASTU - POWTARZAM - PITNASTU DNI.
Floyd patrzył z niedowierzaniem na ekran. Był zły i zaskoczony faktem, że ktoś z członków
załogi ma tak infantylne poczucie humoru. Taki żart był nawet poniżej poziomu szkoły
podstawowej. Postanowił jednak kontynuować grę w nadziei, że wykryje sprawcę.
- To jest absolutnie niemożliwe. Nasze okno otwiera się dopiero za dwadzieścia sześć dni.
Mamy za mało paliwa na wcześniejszy powrót.
To zmusi go do myślenia" - zamruczał z satysfakcją, rozpierając się wygodnie w fotelu w
oczekiwaniu odpowiedzi.
196
- ZDAJ SOBIE SPRAW Z TYCH FAKTÓW, NIEMNIEJ JEDNAK MUSICIE
ODLECIE W CIGU PITNASTU DNI.
Bo inaczej zaatakują was hordy małych, zielonych ludzików z trzema parami oczu -jak
przypuszczam. - Bawmy siÄ™ dalej, sprawca czeka".
- Nie mogę traktować serio tego ostrzeżenia, dopóki nie poznam zródła. Kto to nagrał?
Nie oczekiwał bezpośredniej odpowiedzi. Sprawca z pewnością zatarł po sobie ślady.
Jednakże odpowiedz, którą otrzymał, zaskoczyła go w najwyższym stopniu.
- TO NIE JEST NAGRANIE.
A więc rozmowa w czasie rzeczywistym! Oznaczało to, że wiadomość pochodzi albo od
samego Hala, albo od kogoś, kto w tej chwili znajduje się na pokładzie Leonowa". Nie było
jednak żadnego zauważalnego przesunięcia w czasie - ktoś więc musi być tutaj!
- W takim razie, kto ze mnÄ… rozmawia?
- BYAEM DAYIDEM BOWMANEM.
Floyd długo wpatrywał się w ekran, nim zdecydował się na kolejne posunięcie. %7łart, który od
początku nie był śmieszny, teraz sięgał za daleko. Floyd nie potrafił znalezć słów oburzenia.
Do diabła, załatwi tego żartownisia po drugiej stronie.
- Nie mogę przyjąć tej identyfikacji bez dowodu.
- ROZUMIEM. RZECZ NAJWA%7Å‚NIEJSZ JEST, ABY MI PAN UWIERZYA. PROSZ
SI ODWRÓCI.
Jeszcze zanim na monitorze pojawiło się to ostatnie, przerażające zdanie, Floyd zaczął
powątpiewać w prawdziwość swojej hipotezy. Cała rozmowa była niezwykle dziwna i nie
dotyczyła niczego, co można by wykorzystać za temat do żartów. Jako kawał prowadziła
donikÄ…d.
No a teraz... poczuł mrowienie między łopatkami. Bardzo powoli i z ociąganiem zaczął
odwracać się z fotelem. Za sobą miał tablice i przełączniki pulpitu komputera, przed sobą
pomost pokryty wykładziną Yelcro.
Sterownia Discovery", usytuowana w rejonie pozbawionym ciążenia, była zawsze dość
zakurzona. Aparatura klimatyzacyjna nie działała już tak sprawnie jak kiedyś, nie udało się
także naprawić filtrów. Równoległe promienie chłodnego, dalekiego Słońca, wpadające do
sterowni przez olbrzymie iluminatory, oświetlały miliardy tańczących drobin, które tworzyły
strumienie nigdy nie osiadającego kurzu, doskonała ilustracja ruchów Browna.
197
Teraz coś dziwnego zaczęło się dziać z tymi drobinami. Poczęła nimi rządzić jakaś
przedziwna siła. Odpychała je i potem scalała, tworząc powierzchnię pustej w środku kuli.
Owa kula, o średnicy mniej więcej jednego metra, zawisła w powietrzu jak gigantyczna bańka
mydlana o ziarnistej, matowej powłoce. Następnie wydłużyła się w elipsoidę, której
powierzchnia pofałdowała się, tworząc załamania i wypukłości.
Floyd już się nie bał. Bez zdziwienia zauważył, że kurz układa się w postać człowieka.
Widział kiedyś takie figurki - puste w środku eksponaty muzealne zrobione ze szkła. Jednakże
[ Pobierz całość w formacie PDF ]