do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Haas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹş
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Harry Harrison Stalowy Szczur 01 Narodziny Stalowego Szczura
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Foster, Alan Dean Spellsinger 01 Spellsinger
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the Apes
- x_Elizabeth Hoyt The Raven Prince [Prince 01] (2006)
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wypełniam uświęcone obowiązki Inkwizycji wycedziłem przez zęby i
Teraz albo nigdy, pomyślałem. wypaliłem mu z lasera prosto w środek czoła.
Saruthi wpadli w stan ogromnego ożywienia. Nie miałem najmniejszego
pojęcia, jakiego właściwie rodzaju emocje odczuwały te istoty i czy bynaj-
mniej były do jakichkolwiek emocji zdolne. W pierwszych chwilach walk
uznałem, że obcych ogarnęło przerażenie i zaskoczenie pospołu. Ostrzał z
ciężkich laserów prowadzony przez komandosów przekonanych o złej woli
obcych przestębnował cielska dwóch saruthi. Jeden z nich został dosłownie
rozerwany wiązkami energii i runął na metalowe płytki ochlapując je brud-
noszarą posoką. Drugi obcy stracił jedną z kończyn. Zaczął wlec się na
pozostałych nogach w stronę bramy.
Ponad tumult czyniony przez broń i krzyczących ludzi wzbiło się upiorne
zawodzenie reszty saruthi. Nie byłem w stanie określić charakteru tego
dzwięku być może było to ostrzeżenie, może wrzask przerażenia, a może
sygnał do odwrotu. Obcy stukali szaleńczo szpicami, wierzgając na wszyst-
kie strony w chaotyczny sposób, ich przerazliwe wycie zdominowało cały
płaskowyż.
Dwaj saruthi popędzili znienacka do przodu, w stronę śmiertelnie przera-
żonych żołnierzy eskorty spiskowców. Niebieskie wyładowania elektryczne
zaczęły z trzaskiem oplatać obłe łby stworów, po czym wystrzeliły w kie-
runku agresorów. Dwaj komandosi dosłownie wyparowali, ich płyny orga-
niczne i tkanka znikły pośród swądu spalenizny.
Pochwyciłem kątem oka Mandragore. Bluznierczy gigant zdążył już
zabić jednego komandosa w próbie powstrzymania bezsensownego konflik-
tu, ale teraz, po włączeniu się do walki samych saruthi, żaden z obecnych na
płaskowy
61
płaskowyżu ludzi nie zamierzał już myśleć o opuszczeniu broni. Wiązka Uderzyłem go w akcie rozpaczy mentalną wiązką. Atak ten nie stanowił
niebieskich wyładowań rozcięła naramiennik pancerza siłowego Marine. większego zagrożenia dla tak przerażającego również pod względem men-
Mandragore wpadł w przerażający szał i runął na saruthi dzierżąc w rękach talnym przeciwnika, ale wystarczył, by i kolejny cios zmienił trajektorię
potężny łańcuchowy topór. opadania.
Miałem nadzieję, że go zabiją.
Upuszczony laser leżał poza zasięgiem mych rąk, a zresztą i tak nie
Przeskoczyłem przez stertę splątanych ze sobą ciał i znalazłem się po wierzyłem, bym za pomocą tej broni zdołał przepalić ceramitowy pancerz
drugiej stronie transportera. Dazzo wciąż klęczał przy białych niewolnikach heretyka. Potworna twarz Marine, napięta na kościach upudrowana skóra
obcych, pogrążony w obezwładniającym transie. Heretycka księga spoczy- okalająca wyszczerzone w zwierzęcym grymasie zęby, przyciągała mój
wała w jego zaciśniętych dłoniach. wzrok w magnetyczny sposób.
Popędziłem w kierunku kapłana.
Lewa ręka zdrętwiała mi i do niczego już się nie nadawała. Zerwałem się
Fischig wyrósł znienacka przy mym boku. Zgubił gdzieś hełm, a jego na nogi ściągając z pasa swój miecz.
czarny pancerz ociekał krwią. Urządzenie to było piękną bezcenną bronią, bardzo starą. Nie miało ma-
- Twane ! wrzasnął przez ramię i spośród walczącego tłumu wychynął terialnego ostrza jak obecnie produkowane, znacznie gorsze egzemplarze.
potężny Gudrunita, strzelający w biegu z opartego o biodro lasera. Między Długa na dwadzieścia centymetrów rękojeść, bogato ornamentowana i po-
zmagającymi się ze zwierzęcą zaciekłością ludzmi zaczęły wybuchać pierw- srebrzana, skrywała w sobie generator energii wytwarzający metrowej dłu-
sze granaty, w powietrzu latały rozłupane metalowe płytki i kawałki ciał. gości snop skondensowanego światła. Provost z Inxu osobiście pobłogo-
Jeden z ciężkich transporterów stanął w ogniu. sławił tę broń dla mnie słowami i niechaj strzeże ona zawsze naszego brata
Nasza trójka znajdowała się w tym momencie najbliżej prawdziwej Eisenhorna przed pomiotem ciemności .
sprawy , lecz jakiś saruthi również rzucił się w stronę Dazzo, rozpychając Modliłem się w duchu, by udzielone wówczas błogosławieństwo nie oka-
cielskiem niewolników i dzgając ich srebrnymi szpicami. zało się tylko czczą formułką.
Zadany z marszu cios muskularnej kończyny powalił na ziemię starego Włączyłem ostrze i odbiłem nim kolejny zamach masywnego topora. Z
kapłana. Księga wypadła mu z rąk i pojechała po gładkich płytkach. miejsca, w którym zderzyły się nasze bronie trysnęła chmura iskier i kawał-
Gramolący się z czworaków Malahite wrzasnął głośno, wypadł spo- ki wyłamanych metalowych ząbków. Potworna siła Marine niemal wyrwała
między łap wciąż leżących na brzuchach niewolników i popędził w stronę mi miecz z dłoni. Cofnąłem się kilka kroków uchodząc przed następnym
porzuconej księgi. Saruthi wykonał zwrot w miejscu najwyrazniej zamie- uderzeniem. Kręciło mi się w głowie i nie wiedziałem, czy to efekt upływu
rzając przechwycić mijającego go człowieka, ale w tym samym momencie krwi czy też nie chcące ustąpić działanie przeklętej księgi.
Fischig i Twane zabili obcego strzałami z ciężkich laserów. Cuchnące szare Mandragore pogrążył się w dzikiej furii. Będąc zwykłym śmiertelnikiem
płyny organiczne rozlały się po błyszczącej powierzchni płaskowyżu. najwyrazniej zbyt długo stawiałem mu opór nie pozwalając się zabić.
Inny saruthi spowił głowę płaszczem elektrycznych wyładowań i uderzył Miałem przerażającą pewność, że nasza konfrontacja nie potrwa już
nimi zabójców swego pobratymca. Twane zatańczył konwulsyjnie niczym długo.
szarpana za sznurki marionetka i eksplodował, dosłownie wywracając orga- Skoczył w moim kierunku. Sparowałem uderzenie topora, ale Marine
nizm na lewą stronę. Znajdujący się u jego boku Fischig poleciał w powiet- płynnie obrócił broń w rękach i wyrżnął mnie końcem metalowego styliska
rze bezwładnie, jego pancerz osobisty został rozerwany na strzępy. prosto w klatkę piersiową. Oderwałem się od ziemi i grzmotnąłem w nią
Nie mogłem mu teraz pomóc. Zciskając kurczowo księgę Malahite pędził ponownie dobre kilka metrów dalej.
co sił przez płaskowyż w stronę jego krańca, coraz dalej od piekła brato- Upadłem wprost na swe zranione ramię. Ból całkowicie mnie sparali-
bójczej walki. Przyłożyłem broń do ramienia i odstrzeliłem mu lewą nogę żował na kilka sekund. Czas ten w zupełności heretykowi wystarczył.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]