do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Dynastia z Bostonu 07 Królewicz na jedną noc Garbera Katherine
- Claudia Gray Wieczna noc 03 Ucieczka
- Mortimer Carole Noc cudĂłw
- Maguire Darcy Slub na zyczenie 01 Wzorowe oswiadczyny 85
- Darcy_Emma_ _Pokonac_czas
- Jakub Sprenger, Henryk Instytor Mlot na czarownice
- Cherrie Lynn Far From Heaven [Samhain] (pdf)
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Ksi晜źniczka
- Literary works influenced by alchemy
- James Axler Deathlands 045 Starfall
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Aaa, rozumiem. Umówiłaś się z kucharzem, że będziesz grała na
zwłokę, a jemu zapłacą za nadgodziny? Przejrzałem cię!
- No właśnie - bąknęła.
Znowu zapadła cisza. Restauracja była już prawie pusta; siedziały w niej
jeszcze tylko inne dwie pary.
RS
37
Megan skarciła zaraz siebie - przecież ona i Callum nie są żadną parą.
Odkroiła widelczykiem kawałek sufletu. Och, skończyć jak najprędzej
ten deser i wrócić do domu! Wrócić do domu i wyrwać telefon Gaye z
notesu, tak żeby już nigdy nie mieć nic wspólnego z tą wścibską babą! Cóż
on robi? Chce jej dotknąć?
- Sok jagodowy - powiedział. - Już wytarłem. Potaknęła bez słowa.
Policzek piekł ją w tym miejscu. Zjadła deser do końca, wypiła kawę, on
też.
Teraz, kiedy ich spojrzenia przypadkowo się spotykały, każde
natychmiast zaczynało patrzeć gdzieś indziej - na plamkę na obrusie, w
drugi koniec sali. Callum był cały czerwony. Megan sprawiło to cichą
satysfakcję, bo w końcu ona miała wypieki na twarzy od początku tej
kolacji. Dobra atmosfera, którą wprowadziły żarty Calluma, gdzieś się
ulotniła. Nie stałoby się tak, gdyby w odpowiedzi rzuciła coś zabawnego
czy w ogóle powiedziała cokolwiek. Nie zdobyła się na to, bo miała
kompletną pustkę w głowie, a on w końcu przestał się wysilać.
Pomyślała, że pewnie ma jej dość. W tym samym momencie Callum
skinął na kelnera i sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki w
poszukiwaniu portfela.
- Rachunek jest już zapłacony, proszę pana.
- Ach tak - stwierdził bez zdziwienia, schował portfel i spojrzał na
Megan.
Pora iść... Nagle uświadomiła sobie, że jest bez butów. Dyskretnie
namacała pod stołem lewy pantofel. Prawego nie było! Zataczała stopą
coraz szersze kręgi i trwało chwilę, zanim zakłopotany wygląd Calluma
podpowiedział jej, że twardy przedmiot, na który ciągle natrafia, to jego
noga. Zmartwiała. Teraz on na pewno pomyśli, że go zaczepia!
- Nie mogę znalezć buta - wymamrotała. Twarz od razu mu się
rozjaśniła.
- A ja się przez pół wieczoru zastanawiam, co to takiego.
Ciągle mi się to coś plątało pod nogami - oznajmił, sięgając pod swoje
krzesło, po czym rozkazał: - Dawaj nogę!
- Co?! - zawołała Megan.
- Trochę dyskrecji, doktor Stone! Chyba lepiej, żebym włożył ci ten but,
zamiast podawać go nad stołem?
- Niech będzie.
RS
38
Wysunęła stopę pod przykryciem obrusa, a on ją chwycił w swoje
wielkie, ciepłe ręce. Nakładanie pantofla szło mu opornie i na jego twarzy
znowu pojawił się wyraz zakłopotania.
- Kopciuszkiem to ty na pewno nie jesteś - mruknął przez zęby, ale
wtedy but wreszcie wszedł jej na nogę.
Przez ułamek sekundy przytrzymał ją jeszcze za kostkę i to wystarczyło,
by poczuła coś bardzo dziwnego. Odetchnęła, gdy mogła wstać. Było jej
gorąco, mimo że już dawno zdjęła bolerko i przestała się martwić, czy coś
przebija spod sukni, czy nie.
Przeszli do szatni. Czekając na płaszcz, Megan spojrzała w taflę
wielkiego na całą ścianę lustra, w którym odbijały się ich postacie. Stanowią
taki kontrast! Ona drobna, jasnowłosa, on potężny i ciemny, ona w
zwiewnej sukni, on w sztywnym garniturze. Przemknęło jej przez myśl, że
ten kontrast jest czymś bardzo właściwym. Kobieta i mężczyzna powinni
pasować do siebie w swej inności i uzupełniać się - jak oni.
Callum poszedł za jej wzrokiem i ich oczy spotkały się na moment.
Miała ochotę runąć do tyłu, prosto w jego ramiona.
Szatniarz przyniósł ubrania. Widziała w lustrze, jak Callum bierze do
ręki jej długi wieczorowy płaszcz. Podał go tak sztywno i ceremonialnie, że
aż westchnęła z zawodu. Miała nadzieję, że jej dotknie przy tej okazji,
tymczasem on zachował się tak, jakby była trędowata.
Teraz widziała, że jest niezadowolony. Zgrywał się przez cały wieczór,
rozśmieszał ją, by uniknąć krępującego milczenia przy stole. Gdy kolacja
się skończyła, a nie miał ochoty dłużej odgrywać swej roli.
W milczeniu poszli na parking, trzymając się jak najdalej od siebie. Miał
duży samochód w typie furgonetki, inny niż dwa lata temu. Pomyślała, że to
dziwaczny wybór jak na lekarza.
- To twoje auto? - spytał niespodziewanie chłodnym, prawie obcesowym
tonem.
- Tak - odparła, patrząc na swój czerwony samochód, niby sportowy, ale
w gruncie rzeczy dość pospolity.
- Złapałaś gumę.
- Do licha!
- Pomogę ci zmienić koło.
- Nie, nie... - zaprotestowała, czując, że Callum proponuje pomoc tylko z
obowiązku. Wolała raczej zniszczyć sobie suknię niż mieć wobec niego
RS
39
dług wdzięczności. Po chwili wyszeptała jednak: - Nie mogę zmienić koła.
- Właśnie dlatego chcę...
- Zostawiłam Zapasowe koło w garażu i zapomniałam wstawić je z
powrotem.
- Zapomniałaś? Kiedy to było?
- Nie pamiętam, chyba w kwietniu. No cóż, muszę zostawić tu samochód
do jutra.
Ni to syknął, ni zaklął przez zaciśnięte zęby, ale szybko się zreflektował.
- W takim razie podwiozÄ™ ciÄ™. - Nie.
- Wsiadaj, Megan - rozkazał szorstko.
W drodze odzywała się tylko po to, by powiedzieć, czy skręcić w prawo,
czy w lewo. On też nie próbował nawiązać rozmowy. Gdy zajechali przed
nowoczesny blok, w którym mieszkała, nawet nie wyłączył silnika.
Widziała, jak w przeszklonych drzwiach wejściowych to odbijają się, to
gasną światła stopu, bo Callum niecierpliwie naciskał co chwilę na pedał
hamulca.
- Callum, przykro mi z powodu tego kołal To tak głupi, typowo kobiecy
błąd, zapomniałam...
- Nie ma się czym przejmować. - Zabrzmiało to poważnie. Po chwili,
nadal tym samym tonem, zapytał: - To nie był twój pomysł, prawda?
- Ta opona?
- Ten wieczór.
- Nie.
Zawahał się przez moment.
- Tak też myślałem. No cóż, w takim razie powiedz Gaye, żeby więcej
czegoś takiego nie robiła.
- Już jej mówiłam. Callum, czy my nie możemy po prostu... zapomnieć o
tym wydarzeniu sprzed dwóch lat?
- Na pewno. Możemy, dlaczego nie. Miałem nadzieję, że ty... że oboje...
zapomnieliśmy.
- To takie... Ja nie chcę, żeby...
- Przestań już! Chcesz, żebym zapomniał, i szanuję to. I nawet...
zgadzam się z tobą. Jakiekolwiek przeprosiny po tak długim czasie byłyby...
- Tak. Tak, chyba masz rację - zgodziła się blado.
- To już spuśćmy na to zasłonę i nie mówmy rzeczy, których
moglibyśmy żałować, dobrze? - powiedział, unosząc rękę do czoła.
RS
40
Dlaczego to robi? Miała ochotę chwycić tę rękę, ściskać ją i czuć to
samo, co dwa lata temu, a on wszystko przekreśla.
- Dobrze - wyjąkała. - Dobrze, Callum.
Wydostała się jakoś z samochodu. Kiedy znalazła się w oświetlonym
korytarzu, zdążył już odjechać.
Pierwszą rzeczą, która przyszła Megan do głowy po przebudzeniu, była
myśl o tym, że będzie musiała jeszcze raz porozmawiać z Callumem. Nie
miała jednak czasu, by dumać o tym zbyt wiele - musiała załatwić wymianę
koła. Na szczęście udało się jej uporać z tym nadspodziewanie szybko. Gdy
przyszła do szpitala, odbyła krótką wizytę u dwojga pacjentów i poszła
prosto do sali, w której leżała Bhasa. Teraz Callum mógł pojawić się w
każdej chwili. Ta perspektywa wywołała u niej coś w rodzaju paniki - ucisk
w głowie i uczucie, że żołądek podchodzi do serca.
Megan zdziwiła się, nie zastawszy u Bhasy żadnego z rodziców.
Dziewczynka była podłączona do licznych urządzeń, brała silne leki i
potrzebowała obecności kogoś bliskiego. Była rozdrażniona i obolała, a
samotne leżenie w pokoju tylko zwiększało jej irytację.
Przez dobre dwadzieścia minut czytała jej na głos. Nie wiedziała, czy do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]