do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- !Gerald Durrell Przecić…śźona arka
- Lauren Ch. Pić™kny draśÂ„
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Anthology Cowboys Gay Erotic Tales
- CREASY_1994_A. J. Quinnell Czarny Róg_(The Black Horn)
- dick philip k paszcza wieloryba
- Austen, Jane Emma
- (ebook PDF) Perl Tutorial
- Dana Marie Bell The Gray Court 01 Dare To Believe
- 07 Mroczny sen Christine Feehan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To była ryzykowna gra, chłopcze powiedział, gdy znalezli się z dala od
dwóch czekających Thullów.
Zdawało mi się, że nie chcesz, by wiedział, kim jesteś. Nie wiem, dlaczego,
ale pomyślałem, że powinienem postąpić podobnie. yle zrobiłem?
Byłeś szybki pochwalił go Wilk. Sądzę, że udało nam się oszukać
tego Murga.
Dlaczego zamieniłeś monetę?
Pieniądze Angaraków nie zawsze są tym, czym się wydają. Lepiej, żebyś
ich nie miał przy sobie. Chodz, wezmiemy konia i wóz. Do farmy Faldora długa
droga.
Myślałem, że będziemy tu nocować.
Zmieniłem plany. Chodzmy, chłopcze. Pora jechać. Koń był bardzo zmę-
czony, gdy wspinał się na wzgórze za Górnym Gralt. Słońce opadało w dół przed
nimi.
Dlaczego nie mogę zatrzymać pensa Angaraków, panie Wilku? spytał
znowu Garion. Ten problem nie dawał mu spokoju.
Wiele jest rzeczy na tym świecie, które wydają się jednym, a są w istocie
czymś innym odparł Wilk dość ponuro. Nie ufam Angarakom, a szczególnie
nie ufam Murgom. Lepiej, żebyś nigdy nie posiadał czegoś, co nosi wizerunek
Toraka.
33
Przecież wojna między zachodem i Angarakami skończyła się pięćset lat
temu zaprotestował Garion. Wszyscy tak mówią.
Nie wszyscy oświadczył Wilk. A teraz wez te opończę i okryj się.
Jeśli się przeziębisz, twoja ciotka nigdy mi tego nie wybaczy.
Mogę się przykryć, jeśli sądzisz, że powinienem. Ale nie jest mi zimno
i zupełnie nie jestem śpiący. Dotrzymam ci towarzystwa w drodze.
To dla mnie pociecha, chłopcze.
Panie Wilku zaczął po dłuższej chwili Garion. Czy znałeś moją matkę
i ojca?
Tak potwierdził spokojnie Wilk.
Ojciec też nie żyje, prawda?
Obawiam się, że tak.
Tak myślałem westchnął Garion. Szkoda, że ich nie znałem. Ciocia
Pol mówi, że byłem niemowlęciem, kiedy. . . nie potrafił tego powiedzieć.
Próbowałem sobie przypomnieć mamę, ale nie potrafię.
Byłeś bardzo mały.
Jacy oni byli? spytał Garion.
Wilk poskrobał się po brodzie.
Zwyczajni stwierdził. Niczym się nie wyróżniali.
Garion poczuł się urażony.
Ciocia Pol mówi, że mama była bardzo piękna zaprotestował.
Bo była.
Więc jak mogła być całkiem zwyczajna?
Nie była sławna ani ważna wyjaśnił Wilk. Tak samo jak twój oj-
ciec. Ktokolwiek ich zobaczył, brał ich za zwykłych wieśniaków: młody człowiek
z młodą żoną i dziecko. Tyle tylko widzieli. Tyle powinni widzieć.
Nie rozumiem.
To bardzo skomplikowane.
A jaki był mój ojciec?
Zredniego wzrostu. Ciemne włosy. Bardzo poważny młody człowiek. Lu-
biłem go.
Kochał mamę?
Bardziej niż wszystko na świecie.
A mnie?
Oczywiście.
A gdzie mieszkali?
W bardzo spokojnym miejscu odparł Wilk. W małej wiosce nie-
daleko gór, z dala od głównych szlaków. Mieli domek przy końcu ulicy. Mały,
porządny domek. Twój ojciec sam go zbudował był kamieniarzem. Zatrzymy-
wałem się tam od czasu do czasu, gdy akurat byłem w okolicy starzec mówił
34
monotonnie, opisując wieś, dom i parę, która w nim mieszkała. Garion słuchał
i nawet nie zauważył, kiedy zasnął.
Musiało być już bardzo pózno, blisko świtu. Wpół drzemiąc, chłopiec czuł, że
ktoś bierze go na ręce, zdejmuje z wozu i niesie po schodach. Bajarz był zdumie-
wająco silny. Ciocia Pol czekała wiedział o tym bez otwierania oczu. Otaczał
ją zawsze charakterystyczny zapach, który rozpoznawał nawet w ciemności.
Przykryj go tylko szepnął pan Wilk. Nie warto go teraz budzić.
Co się stało? spytała ciocia Pol równie cicho.
We wsi był Murgo. . . u tego twojego kupca. Wypytywał i próbował dać
chłopcu pensa Angaraków.
W Górnym Gralt? Jesteś pewien, że to tylko Murgo?
Trudno powiedzieć. Nawet ja nie potrafię odróżnił Murga od Grolima. Nie
od razu.
Co się stało z monetą?
Zdążyłem ją złapać. Dałem chłopcu sendarskiego pensa. Jeśli nasz Murgo
był Grolimem, pozwolimy mu mnie śledzić. Z pewnością dostarczę mu dobrej
zabawy na najbliższe kilka miesięcy.
Więc odchodzisz? w głosie cioci Pol zabrzmiał smutek.
Już pora stwierdził Wilk. Chłopak jest chwilowo bezpieczny, a ja
muszę ruszać. Dzieją się różne rzeczy, których trzeba dopilnować. Kiedy Murgo-
wie przybywają do zapadłych wiosek, zaczynam się martwić. Wielką odpowie-
dzialność i wielki ciężar złożono na nasze barki. Nie możemy sobie pozwolić na
niedbałość.
Długo cię nie będzie?
Pewnie parę lat. Wiele jest spraw, o które muszę zadbać, i wielu ludzi,
z którymi chcę się zobaczyć.
Będę za tobą tęskniła wyznała cicho ciocia Pol.
Zaśmiał się.
Sentymenty, Pol? spytał szorstko. To nie pasuje do roli.
Wiesz, o co mi chodzi. Nie nadaję się do pracy, którą mi wyznaczyliście,
ty i inni. Nie znam się na wychowywaniu małych chłopców.
Zwietnie sobie radzisz uspokoił ją Wilk. Miej na niego oko i nie
pozwól, by jego natura doprowadziła cię do histerii. Bądz ostrożna; on kłamie po
mistrzowsku.
Garion? ciocia Pol była wstrząśnięta.
Kłamał Murgowi tak dobrze, że nawet na mnie zrobił wrażenie.
Garion?
Pytał też o rodziców dodał Wilk. Co mu powiedziałaś?
Niewiele. Tyle, że nie żyją.
Na razie to wystarczy. Nie warto mówić z nim o sprawach, na które jest
jeszcze za młody.
35
[ Pobierz całość w formacie PDF ]