do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Deaver Jeffery Dar języków
- Grippando James Jack Swyteck 05 To cośÂ›
- Simmons Deborah Ksić…śźć™ zśÂ‚odziei
- Dr. Who Target 095 The Awakening # Eric Pringle
- Cherrie Lynn Far From Heaven [Samhain] (pdf)
- Travis S. Taylor One Day on Mars
- James Julia Swiat luksusu
- Bailey Elizabeth Dziedziczka z nieprawego śÂ‚ośźa
- 39 wskazówek 01 Labirynt kośÂ›ci Riordan Rick
- Rice Anne Wyzwolenie Spić…cej Królewny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przysypanego pyłem granitu i marmuru. Felicja słyszała za plecami wołania
po polsku i okrzyki bólu. Potem rozległ się strzał. Silna ręka włóczęgi złapała
ją akurat w chwili, gdy potknęła się o kanelo-wany fragment kolumny.
Zdyszana znalazła się nagle na ruchliwej, wypełnionej wściekłym hałasem
ulicy pod wyniosłą budowlą teatru. Bezdomny pociągnął ją w sam środek
roju samochodów. W połowie ulicy zobaczyli młodego człowieka na skuterze;
spod kasku spływały mu na kark długie, ciemne włosy.
Włóczęga kopniakiem zrzucił go z siedzenia i krzyknął do niej, żeby zajęła
miejsce z tyłu.
Nie musiała się zastanawiać. Nie chciała. Zaczęli przemykać krętą drogą
wśród zablokowanych w korku pojazdów, dotarli do chodni
ka od strony rzeki i po bruku pomknęli w kierunku Lungotevere. Panował
tam równie gęsty ruch.
Felicja odważyła się spojrzeć do tyłu. Po drugiej stronie ulicy ujrzała trzech
mężczyzn, którzy przeciskali się między samochodami z pistoletami w
rękach.
Zaklęła. Zaczęła się modlić. Po chwili znalezli się nad Tybrem i z turkotem
zjechali po stopniach prowadzÄ…cych na brzeg i szerokie betonowe bariery
przeciwpowodziowe.
Przed dwoma dniami Felicja spacerowała tu, rozmyślając, próbując
odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie jest jej miejsce. Nie skończyła jeszcze
dwudziestu lat, urodziła się w kraju, który o niej zapomniał, nie miała
rodziców. Teraz jeszcze straciła wuja, który pospieszył jej na ratunek, gdy
została osierocona. Kurczowo trzymała się siodełka, z niezłomnym
postanowieniem, że kiedy człowiek, który uratował ją i porwał, ponownie na
niÄ… spojrzy, nie zobaczy w jej oczach Å‚ez.
Po niecałym kilometrze długim przejściem wydostali się z powrotem na
jezdnię i już wolniej ruszyli przez San Giovanni. Kiedy mijali ulicę, przy której
mieszkała, Felicja pożegnała się w duchu ze swoim
niewielkim dobytkiem: rzadko czytanÄ… BibliÄ…, paroma fotografiami, skromnÄ…
garderobÄ…, teczkÄ… na nuty z ukochanymi utworami.
Dotarli na autostradę i dostrzegła drogowskaz na lotnisko. Kilka kilometrów
przed Fiumicino włóczęga skręcił na podjazd niskiego, nowoczesnego hotelu,
znalazł wolne miejsce w głębi parkingu, zatrzymał vespe i wyłączył silnik.
Felicja, nie czekając na sygnał, zsiadła ze skutera.
- Dobrze się spisałaś - powiedział, patrząc na nią.
- Miałam inne wyjście?
- Nie masz, jeżeli chcesz żyć. Zapomniałaś już, że grozi ci poważne
niebezpieczeństwo?
Zerknęła na skuter.
- A więc jest pan złodziejem?
Skinął głową, a Felicja nie była pewna, czy pod brudną zmierzwioną brodą
nie zaigrał lekki uśmiech.
- Złodziejem. Masz rację, Felicjo. Musimy wejść do środka. Gdy szybkim
krokiem mijali recepcję, pomachał kluczem. Weszli
na pierwsze piętro, gdzie otworzył drzwi i wprowadził ją do pokoju.
To był apartament, drogi i elegancki, jaki można zobaczyć tylko w filmach.
Na podłodze stały dwie spakowane walizki. Na poduszkach leżały rozsypane
czekoladki. Mężczyzna podał jej kilka. Pochłonęła je łapczywie. Czekolada
była wyborna. Felicja zrozumiała, że pokój, który stał pusty być może nawet
przez kilka tygodni, kosztował go fortunę.
- Masz przy sobie paszport? - spytał mężczyzna.
- Oczywiście. Takie są przepisy. Pokazała mu.
- Mówię o drugim. Masz podwójne obywatelstwo. To ważne.
- Nie. - Energicznie pokręciła głową. - Jestem tylko Polką. Traf tak chciał.
- Szczęśliwy traf - mruknął mężczyzna - nie potrafiła już o nim myśleć
włóczęga" - i podniósł teczkę stojącą obok łóżka. Wyciągnął z niej niebieski
dokument: amerykański paszport.
- Teraz nazywasz się Joanna Phelps. Twoja matka była Polką, co
usprawiedliwia twój akcent. Studiujesz w college'u w Baltimore. Dobrze to
zapamiętaj.
Nie wzięła paszportu, choć nie mogła oderwać wzroku od złotego orła na
okładce.
- Dlaczego? - zapytała.
- Wiesz dlaczego, Felicjo - odparł. - Naprawdę nie...
Niespodziewanie chwycił ją mocno za ramiona i potrząsnął jej drobnym
ciałem. Jego spojrzenie było ostre i świdrujące.
- Jak siÄ™ nazywasz? Jak siÄ™ nazywasz?
- Nazywam się Felicja Kamińska. Mam dziewiętnaście lat. Jestem obywatelką
Rzeczypospolitej Polskiej. Urodziłam się...
- Felicja Kamińska nie żyje - przerwał jej. - Uważaj, żebyś do niej nie
dołączyła.
Puścił ją i rzekł:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]