do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Cast Kristin Dom nocy 1 Naznaczona
- Cassandra Gold The Institute 1 Healer
- JOE ALEX 5.PIEKśÂO JEST WE MNIE
- (Ebook Ita Esoter) Bruno, Giordano Dell'infinito Universo E Mondi
- Asimov's Science Fiction Magazine 01 2002
- Nyugat angyala Linda Howard
- LE Modesitt Recluce 12 Wellspring of Chaos (v1.5)
- D209. Bevarly Elizabeth Idealny tata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie chciała się z nim zobaczyć.
- Tak SIę składa, że ona i Melanie są akurat na dole w
restauracji. Zajrzyj tam, niby przypadkiem, i spróbuj się z nią
umówić. .'
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo kiedy osta. tni raz
rozmawiałem z nią przez telefon, dała mi do zrozumienia, że nie
chce. się ze mną widzieć.
Anne spoważniała.
- Widzisz, mój drogi, jest parę rzeczy, o których powinieneś
wiedzieć - rzekła. - Ludzie zawsze do niej 19nęli, i to nie tylko
dlatego, że jest ładna, a niektórzy powiedzieliby nawet, że
piękna.
- Ja na pewno bym tak powiedział.
- Ja też, chociaż może nie powinnam tak mówić o własnej córce.
- Uśmiechnęła się. - I jest bardzo samodzielna, wręcz twarda.
Jeśli coś czy ktoś jej się nie podoba, potrafi niby to w
rękawiczkach, niemniej bezwzględnie i stanowczo odesłać
człowieka do wszystkich diabłów. Ale jednocześnie, wiem o
tym, bo jestem jej matką, jest w istocie bardzo wrażliwa i
głęboko przeżywa swoje relacje z innymi, chociaż nie ma
zwyczaju okazywać uczuć.
Pete nie rozumiał, po co Anne tłumaczy mu rzeczy, które nie
były dla niego tajemnicą.
- Wiem, że jest skryta - zauważył. - Trzeba nieraz włożyć wiele
wysiłku, żeby się otworzyła. - Dobrze wiedział, jakie to trudne,
bo sam niechętnie otwierał przed innymi serce.
- Myślę, że byłoby dobrze, gdybyś bardziej energicznie
spróbował do niej dotrzeć. Nawet jeśli z początku nie będzie
chciała cię słuchać. Ale coś mi mówi, że jesteś pierwszym
mężczyzną, który potrafi tego dokonać.
- Dziękuję za miłe słowa, ale może nas spotkać gorzkie
rozczarowanie.
- Nie dawaj za wygraną. Postaraj się. Wiem, że potrafisz to
zrobić, nie sprawiając jej przykrości - namawiała Anne.
Kiedyś zadał Renee bolesny cios, głęboko ją zranił. Ale może
się poprawić. Zrobić wszystko, aby z ich kolejnego rozstania
wynikło coś pozytywnego. - Nigdy celowo nie zrobiłem jej
przykrości - powiedział poważnie.
- Wiem, Pete. - Anne wstała i uścisnęła go. Cieszę się, że cię
poznałam, i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nas odwiedzisz.
- Na pewno. Obiecałem Renee, że jeśli dojdzie 40 kręcenia filmu
w Nowym Orleanie, ekipa zamieszka w waszym hotelu.
- Ach, to byłoby wspaniale - ucieszyła się. Więc wkrótce znowu
się zobaczymy?
- Wszystko zależy od szefów z wytwórni. Ale nawet jeśli wyrażą
zgodę, realizacja filmu rozpocznie się najwcześniej za kilka
miesięcy.
- Mam jednak nadzieję, że o nas nie zapomnisz.
Oj, chyba nie, pomyślał. Pamiętał, ile go kosz-o towało
trzyletnie rozstanie z Renee. I nic nie wskazuje na to, aby tym
razem miało być inaczej. Na pewno będzie za nią tęsknił.
Dlaczego właściwie nie miałby się do tego przyznać? A przy
okazji do paru innych rzeczy? Nie ma nic do stracenia.
Wychodząc z hotelowej restauracji, Renee o mało nie zderzyła
się z idącym z naprzeciwka Pete'em. Szedł zdecydowanym
krokiem i wydawał się bardzo czymś przej ęty.
- Chodz! - oświadczył niemal rozkazującym tonem, biorąc ją za
rękę i prowadząc w kierunku drzwi na dziedziniec. Mogła
zacząć się wyrywać, ale nie chciała robić z siebie widowiska.
Wolała z tym poczekać, aż znajdą się w bardziej ustronnym
miejscu.
Lawirując w ślad za nim między stolikami, słyszała, jak
zaciekawieni goście szepczą do siebie: "Widzisz, to chyba Pete
Traynor?". Na szczęście nikt nie ośmielił się zagadnąć go ani
poprosić o autograf. Widocznie surowy wyraz jego twarzy
skutecznie odstraszał każdego, kto na niego spojrzał.
Kiedy znależli się w kącie dziedzińca, Pete odwrócił Renee
twarzą do siebie i, trzymając ją mocno za ramiona, oświadczył:
- Muszę ci powiedzieć to i owo, a ty masz mnie wysłuchać.
- Nie lubię, jak ktoś mną komenderuje.
- A mnie się nie podoba twoja postawa. To twoje udawanie, ,że
nic się między nami nie wydarzyło. Wkurzasz mnie!
- No to mamy remis. Ty mnie wkurzałeś przez całe trzy lata.
- Aha, i teraz chcesz mi się zrewanżować? Twarz mu
spochmurniała.
Faktycznie, trochę tak to sobie wyobrażała. Nagle jednak
pragnienie rewanżu wydało jej się czystą dziecinadą, niegodną
kobiety w jej wieku.
- Przyznaję, że początkowo rzeczywiście miałam ochotę
wyrównać rachunki - rzekła z powagą. - Ale mam też inne
powody, dla których nie chcę tego przedłużać.
- Możesz je wyłożyć?
Istniał tylko jeden powód: była w nim beznadziejnie zakochana.
- Nie warto komplikować sobie nawzajem życia.
- Nasze relacje są już wystarczająco skomplikowane. Jedyne, co
powinniśmy zrobić, to spróbować sobie wszystko spokojnie
wyjaśnić.
- I co, twoim zdaniem, miałoby z tego wyniknąć?
- Nie chcę wyjeżdżać z poczuciem, że jestem ci wstrętny.
- Wiesz, że tak nie jest. - W tym właśnie tkwił główny problem.
- Bardzo dziękuję - powiedział, głaszcząc ją po ramieniu. - A
skoro tak, to wybierzmy się razem do miasta. Zacznijmy od
wspólnej kolacji.
Czemu nie, pomyślała. Zaczęło się od kolacji, więc niech
kolacją się skończy.
- Dobrze - powiedziała. - Nie mam nic przeciwko temu, żeby
zobaczyć Adama i spędzić z nim wieczór.
- Adama z nami nie będzie. Twoja matka zabrała go póznym
popołudniem do swojego mieszkania w hotelu, gdzie będzie się
bawił z Daisy Rose.
W szyscy sprzysięgli się przeciwko mnie, westchnęła w duchu
Renee. Nawet sprzymierzeńcy przeszli do wrogiego obozu. No,
przesada, Pete nie jest jej wrogiem i nie ma wobec niej złych
zamiarów. Czemu nie miałaby się z nim wybrać na ostatnią
kolację? Czy zawsze trzeba słuchać głosu rozsądku?
Opór Renee zaczynał wyraznie słabnąć. Czuła się zmęczona
wewnętrzną walką z własnymi uczuciami. Czy musi koniecznie
rezygnować z dzisiejszej kolacji, która może się okazać ich
ostatnią? Przynajmniej zostanie jej więcej wspomnień. Nie
zakocha się jeszcze bardziej ani rozstanie nie stanie się jeszcze
boleśniejsze, jeżeli ostateczne pożegnanie nastąpi parę godzin
pózniej, niż planowała.
Ale skoro tak, to nie chce się z nim rozstawać w restauracji
pełnej jego'wielbicieli. Przez tych kilka ostatnich godzin chce go
mieć wyłącznie dla siebie.
- Niech pan posłucha, panie reżyserze - odezwała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]