do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- H Warner Munn Merlin's Ring
- Barron T.A. Merlin 2 Siedem pieśni
- Tribesmen of Gor John Norman
- !Gerald Durrell Przecić…śźona arka
- Stone Irving Zeglarz na koniu
- Norton Andre Pani Krainy Mgiel
- 794. Roberts Nora Kuzyn z Bretanii Minikolekcja Nory Roberts7
- Anthology
- Lord of the Fantastic Stories Martin H Greenberg
- Anthony, Piers Incarnations of Immortality 04 Wielding A Red Sword
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiedział to ze szczerą obojętnością. Zupełnie jakby wyciąganie człowieka z płonącego samochodu
należało do najzwyklejszych, codziennych czynności.
Może i tak było. Po kilku sesjach na konferencji Caroline nabrała szacunku dla ryzyka, na jakie
każdego dnia narażeni byli Rory i jego ludzie.
78
Merline Lovelace
- A teraz ja mam pytanie do ciebie - przerwał jej niespokojne myśli. - Co cif skłoniło do uznania, że
powinniśmy pójść do łóżka? Absolutnie nie narzekam. Już postanowiłem, że nie potrzebujemy
drugiego pokoju.
- NaprawdÄ™?
- Tak, dziecinko. Lecz muszę przyznać, że osłupiałem po twoim spokojnym oświadczeniu.
- O to mi chodziło.
- Domyśliłem się. Za to nie mogę dojść, dlaczego postanowiłaś nie walczyć z tym, co jest pomiędzy
nami.
- Powiem ci, ale najpierw muszÄ™ do Å‚azienki.
Rory poluzował objęcia na tyle, żeby się mogła wyśliznąć. Zgarnęła ze sobą przykrycie. Jego końce
wlokły się po podłodze, gdy przemykała się do wielkiej jak grota łazienki, pełnej marmurów i złota.
Zamieniła narzutę na jeden z ciężkich, frotowych szlafroków wiszących na drzwiach. Marzyła o
prysznicu, ale musiała się zadowolić myjką i pachnącym, hotelowym mydłem. Na szczęście zestawy
kosmetyczne w koszykach na milowej długości blacie zawierały też szczoteczki do zębów. Po
przeczesaniu palcami rozwichrzonych włosów Carołine ponownie stanęła twarzą w twarz ze swoim
przeznaczeniem.
- Zadzwoniłem do obsługi pokojowej - powiedział. -Kawa i bułeczki są w drodze.
Poklepał materac, najwyrazniej zapraszając ją na śniadanie w łóżku. Wcisnęła dłonie do kieszeni
szlafroka i została, gdzie była.
- Pytałeś, czemu się z tobą przespałam. To proste.
Bukiet na walentynki
79
- Może dla ciebie.
- Sądziłam, że już lata temu wyrzuciłam cię z pamięci. Nasze niespodziewane spotkanie przywołało z
powrotem tamten zamęt, niedokończone sprawy. Postanowiłam nie walczyć z emocjami, które
budzisz, tylko przez nie przejść z intencją, że uda mi się pozbyć ciebie raz na zawsze.
- Zadziałało?
- Nie wiem. Za wcześnie, by to stwierdzić.
Kłamała w żywe oczy. Wiedziała. I on wiedział. Wszystko w niej błagało o to, by znów się znalezć
obok niego w łóżku. Tymczasem znacząco spojrzała na zegar.
- Jest prawie ósma. Zamknięcie konferencji zaplanowano na jedenastą.
A potem on poleci do Kalifornii, a jego ludzie rozproszą się po całym świecie. Caro zostanie do jutra,
żeby dopilnować wszystkich szczegółów, a potem odleci do Wirginii. Pomiędzy nimi znajdzie się cały
kontynent. Na tę myśl ścisnęło ją w gardle. Rory uśmiechnął się i ponownie poklepał łóżko.
- W takim razie lepiej siÄ™ pospieszmy. Chodz tu, kobieto.
- Nie możemy. Już ledwie zdążymy do Tossy.
Poddał się w końcu i pozbierał swoje ubranie. Gdy poszedł do łazienki, Caroline spróbowała
przekonać samą siebie, że dobrze zrobiła.
Poszła za głosem instynktu. Spędziła szaloną noc w jego ramionach. Teraz musiała się cofnąć.
Pozwolić, by czas i odległość stworzyły blokadę, z konieczności posiadania której w ogóle nie
zdawała sobie sprawy.
80
Merline Lovelace
Niespełna godzinę pózniej, oboje odświeżeni i starannie ubrani, kończyli śniadanie.
- Powinniśmy ominąć poranne korki - powiedział w windzie. - Będziemy wyjeżdżać z miasta, czyli
pod prÄ…d.
Pomiędzy palmami w holu umieszczono małe butiki opatrzone nazwami takimi jak Cartier czy
Antonio Miró.
Caroline starała się nie mieć wyrzutów sumienia, gdy Rory oddał obydwa klucze i podpisał rachunek.
To nie jej wina, że GSI zostanie obciążona za jej nieużywany pokój. W każdym razie nie tylko jej.
- Dzwoniłem po samochód.
- Tak jest, panie Burkę. Czeka na pana przed głównym wejściem.
- Dziękuję.
Już byli przy wyjściu, gdy kolorowa wystawa w oknie ekskluzywnej kwiaciarni hotelowej
przyciągnęła jego wzrok. Zatrzymał się. Rubinowe kamienie wiszące na srebrnych nitkach układały
się w wielkie serce, wewnątrz którego pysznił się pęk róż.
- Który dzisiaj? - spytał Rory.
- Czternasty.
- - Walentynki - uśmiechnął się. - Pasuje, nieprawdaż?
Pasuje do czego? Nocy pełnej seksu, po której rozejdą się w przeciwne strony? Jakoś ten scenariusz
nie kojarzył się Caro ani z sercami, ani z różami. Chciała to uświadomić Roryemu, ale właśnie
poprosił ją, żeby poczekała na niego w samochodzie.
- Ta okazja wcale nie domaga się romantycznych gestów
Bukiet na walentynki
81
- zaprotestowała. - Nie musisz mi kupować róż. Poza tym nie ma na to czasu.
- To nie potrwa długo - zapewnił.
No dobrze, może wezmie ze sobą do domu jedną, długą różę i zasuszy ją między kartkami książki.
Kiedy po latach ją stamtąd wyjmie, będzie mogła pogładzić suche, kruche płatki i przypomnieć sobie
swoje drugie spotkanie z szaleństwem.
Tym razem wyłącznie różę zabierze ze sobą do domu. Uspokojona i nieco posmutniała Caroline
wzruszyła ramionami i pchnęła drzwi.
Już po raz trzeci zerkała na zegarek, gdy Rory w końcu do niej dołączył, bez róż.
- Nie mogłeś znalezć, czego chciałeś?
- Właśnie że znalazłem dokładnie to, czego szukałem. -Włączył silnik i uśmiechnął się do niej. -
Pomyślałem sobie, że dam ci to pózniej, przy kolacji.
- Kolacji? Ale ja myślałam, że lecisz do domu dziś po południu, zaraz po konferencji?
- Tak miało być. Ale zmieniłem rezerwację.
- Kiedy?
- Wczoraj, gdy się dowiedziałem, że ty zostajesz do jutra.
Opadła na oparcie, zbyt zaskoczona, by cokolwiek powiedzieć. Dopiero gdy jechali na północ szeroką
Avenue Diagonal, rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Myślałaś, że tak po prostu spakuję się i zostawię cię w Hiszpanii?
82
Merline Lovelace
- Dlaczego miałabym myśleć cokolwiek innego?
- Chyba sobie na to zasłużyłem. Lecz nie zamierzam wskoczyć na motor ani do MD-80 i zniknąć z
miasta. Nie tym razem, Caroline.
Skrzywiła się, próbując zrozumieć jego motywy. Jeszcze trudniej było jej pojąć swoją własną reakcję
na zapowiedz kolejnej nocy z nim.
- Dlaczego ten raz różni się od poprzedniego?
- Będziemy o tym rozmawiać przez całą noc - obiecał jej. - Zaczniemy przy kolacji.
Nie miała wyboru, mogła tylko usiąść wygodnie i liczyć słupki kilometrowe na autostradzie, czekając
na zjazd do Tossa de Mar.
ROZDZIAA SIÓDMY
Dojechali na miejsce, ledwie majÄ…c czas na przebranie siÄ™ przed sesjÄ… podsumowujÄ…cÄ….
Caroline popędziła do swojego pokoju, wciągnęła czarną, długą do kostek, marszczoną spódnicę i
mandarynkową tunikę o szerokich rękawach. Zaczęła upinać włosy w zwykły ciasny węzeł, gdy
spostrzegła czerwony znak na szyi.
No cóż! Najwyrazniej z kolejnego spaceru po szalonej stronie życia znów wyniosła jakiś prezent.
Idealnie pasujący do niecodziennego bólu ud i łona. Przemęczyła mięśnie, których nie używała od lat.
Zostawiła ciężką, miodową burzę włosów rozpuszczoną na ramionach.
Pierwszą osobą, którą zobaczyła u dołu schodów, była Sondra Jennings. Wysoka blondynka już się
wymeldowała z pokoju i szła do sali konferencyjnej, ciągnąc walizkę na kółkach.
- Hej, Caroline. Brakowało nam ciebie na wczorajszej kolacji.
- Pojechałam z Rorym do Barcelony.
- Taak, słyszałam. - Kółka zastukały na terakotowych
84
Merline Lovelace
płytkach, a Sondra rzuciła jej uważne spojrzenie. - Słuchaj, możesz mi się kazać wypchać, jeśli
chcesz. Jednak jest coś, co powinnaś usłyszeć, o ile jeszcze tego nie wiesz.
Caroline zgadywała, o co może chodzić, i sprężyła się wewnętrznie. Historia się powtarza! Jedna noc
z Rorym i już się rzuca na nią znaczące spojrzenia. Następne będą uśmieszki i chichoty?
- Co takiego? - spytała zimno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]