do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Debbie Bailey [Men of Kinsey] Sienna's Submission [Siren Menage Amour] (pdf)
- Debbie Macomber Żona z ogłoszenia
- Flux Orson Scott Card
- Monika Szwaja Gosposia prawie do wszystkiego
- Krasiński Zygmunt Nie Boska komedia
- Daniels B. J. Przyjaciel czy wróg
- Idries Shah Learning How To Learn Psychology And Spirituality In The Sufi Way 289p
- Isaac Asimov Koniec Wiecznosci Notatnik
- Dr. Who Target 095 The Awakening # Eric Pringle
- Maciszewski Szlachta Polska i jej paśÂ„stwo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
południu stanie oko w oko z Nate'em. Przez ostatnie dwa dni planowała
dokładnie, co powie i jak się zachowa.
Nate przyszedł o wpół do piątej. Otworzyła mu drzwi, ubrana w
granatowe spodnie i kremowy włóczkowy sweter. Włosy miała upięte.
- Susan! - Wzrok miał wygłodniały. Przestąpił próg i pochwycił ją w
ramiona.
Nim się połapała, że chce ją pocałować, było już za pózno na ukrycie
reakcji. Przytulił ją mocno do siebie i namiętnie wpił wargi w jej usta. Susan
zapomniała o swych pretensjach i odwzajemniła mu gorący pocałunek.
Nate wsunął palce w jej włosy i wyciągnął wszystkie szpilki, nie
przestając jej całować.
- Dwa dni nigdy mi się tak nie dłużyły - powiedział, chwytając zębami jej
dolną wargę, jakby była najsmakowitszym kąskiem.
Starając się odzyskać zimną krew, uwolniła się z jego objęć:
- Napijesz siÄ™ kawy?
- Nie. ChcÄ™ tylko ciebie.
Odsunęła się, ale znów ją pochwycił i przygarnął w ciepły azyl swych
ramion. Splótł ręce na jej plecach i spojrzał czule w oczy. Szósty zmysł
podpowiedział mu, że coś jest nie tak.
- Coś się stało? - spytał.
- Nie& i tak - przyznała sucho. - Trafił mi przypadkiem do rąk stary
egzemplarz Business Monthly. Czy coś ci to mówi?
Zawahał się i przez długą chwilę Susan wątpiła, czy się w ogóle odezwie.
- Zatem wiesz?
- O tym, że jesteś czy też kiedyś byłeś królem ciasteczek na cały świat?
Wiem.
Zmrużył oczy.
- Jesteś na mnie zła.
Westchnęła. Wiele zależało od tego, w jaki sposób mu to powie. Mimo iż
ćwiczyła swą przemowę wielokrotnie podczas weekendu, było to znacznie
trudniejsze, aniżeli mogła przypuszczać. Jednakże powzięła silne postanowienie,
że zachowa spokój i obojętność.
- Jestem raczej zakłopotana niż ubawiona - powiedziała. - Szkoda, że
mnie nie uprzedziłeś, zanim zrobiłam z siebie idiotkę.
- Susan, wiem, że masz wszelkie prawo mieć do mnie pretensję. - Puścił
ją i zaczął przechadzać się nerwowo po kuchni oraz salonie, pocierając kark, -
To nie była żadna tajemnica. Sprzedałem interes prawie sześć miesięcy temu i
wziąłem sobie urlop - do diabła, naprawdę go potrzebowałem! Doprowadziłem
się do takiego stanu, że lepiej nie mówić. Mój doktor twierdzi, że znajdowałem
się na krawędzi kompletnego załamania psychicznego. Gdy cię spotkałem,
zacząłem właśnie z tego wychodzić, uczyłem się na nowo cieszyć życiem.
Ostatnią rzeczą, której bym pragnął, były rozmowy na temat minionych
trzynastu lat. Pozostawiłem za sobą Rainy Day Cookies i chciałem zbudować
nowe życie.
- Czy zamierzałeś mi kiedyś o tym powiedzieć?
- Tak! - potwierdził porywczo. - W czwartek wieczorem. Byłaś słodka,
oferując mi pracę. Wiedziałem, że powinienem coś powiedzieć, ale byłaś
wtedy&
- Zawiana - dokończyła za niego.
- Dobrze, niech będzie zawiana, z braku lepszego słowa.
- Musiałeś mieć świetny ubaw z powodu wpadki z ciasteczkami. - Sama
się zdziwiła, jak spokojnie brzmi jej głos. Udało jej się zachować równowagę
ducha i była z tego ogromnie dumna.
Kąciki warg uniosły mu się leciutko. Widać było, że usiłuje powstrzymać
śmiech.
- Mów dalej - powiedziała, machnąwszy ręką. - Przypuszczam, że te
zwęglone ciasteczka i spalona folia do pieczenia były akcentem komicznym.
Nie winię cię. Gdyby sytuacja była odwrotna, z pewnością wpadłabym w
histeriÄ™.
- To nie tak. Fakt, że upiekłaś te ciasteczka, był jedną z najmilszych
rzeczy, jakie kiedykolwiek dla mnie zrobiono. Chcę, byś wiedziała, że byłem
głęboko wzruszony.
- Nie zrobiłam tego dla ciebie - rzuciła, usiłując powstrzymać gniew. - To
była próba ogniowa&
- Susan&
- Musiałeś też mieć niezłą zabawę innego dnia, gdy wygłosiłam ci
przemowę na temat przedsiębiorczości, motywacji i życiowych celów.
- To mnie również dotknęło - podkreślił.
- Pewnie w czułe miejsce na łokciu. - Udała, że się śmieje, by udowodnić,
jaka z niej równa facetka. Mogła sobie żartować, ale sama niezbyt lubiła, gdy
ktoś stroił sobie z niej żarty.
- Zdaję sobie sprawę, że nie wygląda to najlepiej, gdy się patrzy od twojej
strony - powiedział po chwili Nate.
- Wygląda całkiem zle - powtórzyła z krótkim histerycznym śmiechem. -
Istnieje jedyny sposób położenia temu kresu.
Nate nie przestawał krążyć po mieszkaniu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]