do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Anne McCaffrey Doona 2 Crisis On Doona
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 Opowieść o złodzieju ciał tom 1
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 14 PowrĂłt syna
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- D368. Winston Anne Marie Zdobyć córkę pastora
- Anne McCaffrey Cykl WieĹźa i Ul (3) Dzieci Damii
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Anne McCaffrey Planet Pirates 3 Generation Warriors
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Znam to uczucie - powiedział Charlie takim tonem, że
Cait rzuciła mu spojrzenie spod oka.
- Gdzie chcesz iść na kolację? - spytał, gdy znalezli się na
parkingu.
- Do Barrel" - powiedziała. - To odpowiedni lokal na
kolacjÄ™ z przyjacielem.
- Przecież to bar - zaprotestował.
- Skąd wiesz? - zdziwiła się.
- Byłem tam. - Nic więcej nie wyjaśnił, po prostu
skrzywił się ze złością, a potem wzruszył ramionami. - Jeżeli
tego właśnie chcesz, to proszę bardzo. - Ruszył do swojego
srebrzystego porsche'a.
Ale Cait nie zamierzała jechać z Charliem.
- Spotkamy siÄ™ na miejscu.
Znów się wykrzywił ze złością, ale w końcu skinął głową.
- Jeśli tak sobie życzysz.
- Właśnie tak - odparła stanowczo Cait.
W "Barrel" panował spory hałas i ożywienie. Na tyłach
ludzie grali w bilard, bar był oblężony, zostało niewiele
wolnych stolików. Charliemu wydawało się, że Cait zna tu
wszystkich. Co chwilę przystawała, żeby pogadać, obojętnie
przedstawiając go jako przyjaciela z Los Angeles, z którym
poznała się za oceanem. Miał wrażenie, że za mocno
akcentuje słowo przyjaciel".
- Dołączcie do nas - zaproponowała jedna ze znajomych
Cait, milutka brunetka.
Cait uśmiechnęła się.
- Dziękuję. Z wielką przyjemnością...
- .. .byśmy z wami usiedli - wpadł jej w słowo Charlie -
ale mamy sporo zaległości do odrobienia. - Wziął Cait za
ramię i stanowczo pokierował do przodu.
- Musisz być taki gruboskórny? - mruknęła.
Znalazł stolik i odsunął dla Cait krzesło stojące tyłem do
sali tak, by nie mogła liczyć na pomoc przyjaciół. Czekał, nie
miała innego wyboru, jak tylko usiąść tam, gdzie sobie życzył.
Podsunął jej krzesło do stołu i sam usiadł naprzeciwko.
- No więc, czyż nie jest miło?
Cait miała taką minę, jakby nie wiedziała, co na to
odpowiedzieć. Ale Charlie był zadowolony.
- Podobały mi się zajęcia, które prowadziłaś.
- Czyżby cię zachęciły, by natychmiast sprawić sobie
potomka?
- Uświadomiły mi, jak silne są kobiety. Nigdy przedtem
nie widziałem, jak rodzi się dziecko. To ciężka praca -
powiedział.
Cait skinęła głową.
- Ale to tylko poczÄ…tek. Wychowanie dziecka to dopiero
ciężka praca.
- Tak. - Uśmiechnął się niepewnie. - Mama misiowa też
siÄ™ natrudzi.
- Widziałeś je ostatnio?
- Dziś po południu. Twój tato pokazał mi dobre miejsce
do obserwacji.
- Mój tato? - zdumiała się Cait.
- Tak. Przyjechał do mnie rano, gdy wychodziłem
poszukać niedzwiedzi. - Zauważył jej zaskoczenie. - A co?
Nie chcesz, żebyśmy się zaprzyjaznili?
Ale ona wydawała się zbita z tropu, a nie zła.
- Jestem... po prostu nie potrafię sobie wyobrazić, co on
robił tam, na górze. - Pokiwała głową. - Od powrotu ze
szpitala prawie nie wychodził z domu.
- Myślałem, że to było zeszłego lata.
- Zeszłej jesieni. Ze szpitala wypuścili go na początku
pazdziernika. Myślałam, że zabierze się z powrotem do pracy
na wiosnę. Ale on nic nie robił. Po prostu siedział w domu i
patrzył przez okno... - Przerwała. - A więc przyszedł do ciebie
do chaty?
- Mówił, że jest jakieś stado, którego musi dojrzeć.
- Nie przyjechał samochodem? - przeraziła się Cait. - Był
konno?
- Wydawało mi się, że czuje się całkiem dobrze.
Pojechaliśmy kawałek w dół strumienia, a potem
pochodziliśmy i...
- Chodził?
- Cait, on jeszcze nie stoi nad grobem! - wykrzyknÄ…Å‚
Charlie, ale teraz on też zaczynał się niepokoić.
- Muszę do niego zadzwonić - oświadczyła Cait. -
Sprawdzić, czy nic mu się nie stało. Co takiego mu wczoraj
powiedziałeś, że natchnęło go to do wyjścia?
- Co ja mu powiedziałem?
Ale Cait już biegła do telefonu. Charlie zerwał się i
popędził za nią. Ze słów Cait, z początku czułych i
troskliwych, a potem dość szorstkich, Charlie zrozumiał, że
Walt czuje siÄ™ dobrze.
- Wcale cię nie niańczę! - zaprotestowała. - Dobrze. Do
zobaczenia. - Wydawała się jednocześnie obrażona i
zaskoczona. - Zachowuje się tak, jakby to była
najzwyczajniejsza rzecz - mruknęła, wracając do stolika.
- Może i była. - Charlie wzruszył ramionami. Ale Cait
tylko pokiwała głową.
- Tak po prostu wyszedł po tych wszystkich miesiącach
siedzenia w domu i wybrał się do ciebie, żeby pokazać, gdzie
sam kiedyś widział niedzwiedzie? - Spojrzała na niego
zmrużonymi oczami. - O czym rozmawialiście?
- O niedzwiedziach.
- Tylko?
- O moim albumie - dodał po chwili. - I o Wietnamie.
- Opowiadał ci o Wietnamie?
- Tak.
Przyszła kelnerka i przyjęła zamówienie. Gdy odeszła,
Cait spojrzała Charliemu w oczy.
- Nigdy z nikim nie rozmawia o Wietnamie.
- Czasami to trwa jakiś czas. Sama dobrze wiesz, że ty też
[ Pobierz całość w formacie PDF ]