do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anderson Caroline Według wskazań lekarza Harlequin Romance 142
- Schone Robin Erotic romance 02 Kobieta Gabriela
- 457. Harlequin Romance Wentworth Sally Jej portret
- Carolyn Faulkner Bound By Love (pdf)
- śąóśÂ‚kiewski StanisśÂ‚aw Poczć…tek i progres
- Carroll Jonathan ZaśÂ›lubiny patyków
- Warren Murphy Destroyer 063 The Sky Is Falling
- Anonim OpowieśÂ›ć‡ pielgrzyma
- Peter Carroll Liber Null
- lekcja26
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uśmiechem, złamanym nosem i całą resztą. Ze strony nieszczęsnej
starszej pani nic jej już nie groziło, za to ten facet... Wiedziała, że
jeżeli zechce, owinie ją sobie wokół palca.
Rozdział 4
Wjechała na parking przy północnym krańcu Mud Island tuż
przed ósmą rano. Nick czekał tam już, oparty o karoserię lśniącego,
błękitnego lexusa. Otworzyła drzwi i nie wysiadając z samochodu,
prześliznęła się na siedzenie dla pasażera.
- Pan prowadzi. Wzruszył ramionami i wsiadł do jej auta bez
słowa. Ledwo
zmieścił się za kierownicą i bezradnie zaczął rozglądać się za
dzwigniÄ… regulacji siedzenia.
- Jest z boku - podpowiedziała - ale chyba nie na wiele się panu
przyda. Przykro mi, to miniatura pick - upa, a nie model dla
wielkoludów. Gdzie się podziała furgonetka?
- Pojechałem rano do Maxa i wstawiłem ją do garażu, a on
pożyczył mi swojego lexusa.
- To dobrze. Bez problemów wyjechał pan z domu?
- Bez. Reporterów jeszcze nie było, policji też nie. Jak nam się
poszczęści, to może zdążymy nawet wrócić do Rounders przed nimi -
powiedział, patrząc na nią badawczo. - Inaczej dziś pani wygląda.
- Mam nadzieję! - Zaśmiała się i poprawiła wielkie okulary
słoneczne, które trochę zsunęły się jej z nosa, po czym pstryknęła
palcem w szerokie rondo fantazyjnie przekrzywionego kapelusza,
który miała na głowie. - Taki czarny kapelusz jest przerazliwie
banalny, ale nie mam innego. Chodzi mi o to, żeby nikt z obsługi
hotelu nie umiał mnie opisać Danny'emu.
- Mogłaby pani stracić prawo wykonywania zawodu?
- Nie, bo nie będzie miał dowodów. Na pewno jednak trochę
powrzeszczy. Danny łatwo wpada w gniew, ale też szybko się
uspokaja. Poza tym nasze działanie nie koliduje tak naprawdę ze
śledztwem. Kto powiedział, że kwit wiąże się w jakikolwiek sposób z
morderstwem?
Spojrzał na nią z ukosa. Miała na sobie czarny golf i marynarkę,
ciemnoszare spodnie z wełny i zamszowe botki na wysokich
obcasach. Była umalowana, w jej uszach kołysały się wielkie, złote
koła. Nie zapomniała nawet włożyć rękawiczek.
- Dżinsy i sportowe buty mam z tyłu, w torbie. Potem się
przebiorę, ale jeżeli okaże się, że samochód, po który jedziemy, to
cadillac albo BMW, nie pasowałabym do takiego auta. Chcę wyglądać
jak kobieta interesu, która zatrzymała się w hotelu Windwick i zaraz
wyruszy na spotkania z kontrahentami. Mam nadzieję, że ta
maskarada okaże się wystarczająca, zwłaszcza że za chwilę obsługa
zobaczy mnie jeszcze raz, gdy będę odstawiać samochód.
- Gdyby to o mnie chodziło, to i tak poznałbym panią. Oni też
musieliby być ślepi, żeby pani nie zapamiętać.
- Czy mam to traktować jak komplement? - zapytała.
- Jeśli pani chce. W każdym razie musiałaby pani wstawić sobie
zęby królika i założyć perukę, żeby rzeczywiście się zmienić, ale i tak
nie jestem pewien, czy to by wiele pomogło.
- To dlatego, że jestem taka wysoka - stwierdziła trochę
speszona.
- Między innymi - mruknął pod nosem. Mimo dużego ruchu na
szosie prowadził samochód pewnie, tak jakby jezdził nim od dawna.
Taylor patrzyła na jego ręce, oparte na kierownicy. Teraz, w jasnym
świetle poranka widziała, że nie tylko są mocne, ale i trochę
zniszczone. To były ręce artysty rzemieślnika.
- Jeszcze raz gratuluję pomysłu z zamianą furgonetki - rzekła, by
zmienić temat.
Uśmiechnął się, wymijając jednocześnie toyotę, która
niebezpiecznie zajechała mu drogę.
- Byłaby zbyt widoczna, bo jako samochód firmowy została
specjalnie pomalowana tak, żeby się wyróżniać. Poza tym cóż, może
ja też mam żyłkę konspiratora i dlatego wyczułem, że najlepiej będzie
ją zostawić u Maxa. Oby tylko nikt nie ukradł jego lexusa, bo kocha to
wypieszczone autko tylko trochę mniej niż rodzonego syna i wnuka.
- Niech się pan tu zatrzyma - poleciła, bo dojeżdżali na miejsce. -
Najlepiej będzie, jeżeli przejdę przez hotelowy hol.
Dwadzieścia minut pózniej podjechała luksusowym, srebrzystym
mercurym i stanęła obok swojego pick - upa. Nicka nie było w środku
- żeby skrócić sobie czekanie, poszedł przejść się nad Missisipi.
Właśnie wracał. Słońce oświetlało jego włosy tak, że wyglądały jak
lśniące, gęste futro. Taylor pomyślała, że gdyby jeszcze ubrać go w
futro, można by powiedzieć, że to prawdziwy jaskiniowiec. Potężny i
niepokojÄ…co silny.
Musiała rozstać się z tą wizją, bo Nick był już przy niej.
Otworzyła drzwi i wręczyła mu parę chirurgicznych rękawic.
- Proszę je włożyć - powiedziała, sama zaś zdjęła dla wygody
kapelusz i nacisnęła guzik od samochodowego schowka na
rękawiczki. Leżały tam rozmaite papiery. - Cholera, niech pan patrzy.
Auto było zarejestrowane na Clarę Fields - Eberhardt z Oxfordu
w stanie Missisipi.
Nick wziął dokumenty i przejrzał je szybko. Gdy się z nimi
zapoznał, Taylor odłożyła je na miejsce. Wyjąwszy z torebki długopis
z latarką, zajrzała pod siedzenia i do schowków w drzwiach
samochodu. Niczego nie znalazła.
- Ależ z niej była porządnicka, no, no. Pozazdrościć
zorganizowania - skomentowała.
- Został nam jeszcze bagażnik.
- Bingo - rzucił Nick, gdy podniosła klapę i ich oczom ukazała
się nieduża, zgrabna torba podróżna marki Louis Vuitton. - Jeżeli
jednak zamierzała zatrzymać się na noc w hotelu, to dlaczego nie
zaniosła torby do pokoju?
- Może w ogóle nie wzięła pokoju, zostawiła tylko samochód na
parkingu i z kimś się spotkała. Może chciała jechać w nocy do domu.
- W takim razie po co by brała torbę podróżną?
- Słusznie - uśmiechnęła się Taylor. - Niewykluczone jednak, że
rezerwując miejsce w hotelu zastrzegła, że pojawi się pózno. Mogła
więc zaplanować, że zostawi samochód, spotka się z osobą, którą
miała spotkać, a dopiero potem wezmie torbę i pójdzie do hotelu.
- Tyle że już tu nie wróciła...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]