do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 03 Zakochana Księżniczka
- Dziennik zakochanej nastolatki Baccalario Pierdomenico, Peruzzi Elena
- Grover Eisner Betty Remembrances of LSD Therapy Past
- Gajusz Juliusz Cezar Wojna afrykaśÂ„ska (autorstwo przypisywane)
- Angela Cameron Blood and Sex 03 Blane
- dick philip k paszcza wieloryba
- Zugzwang
- Chaos #1 Formy chaosu
- Esther Mitchell The Underground Series 01 Tamia
- Hickory_Dickory_Dock_ _Agatha_Christie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakoś wnikliwie, uważnie umiał słuchać. Tak życzliwie
doradzić. I tak spojrzeć... %7łe ciarki? Nie, że robiło się lżej na
sercu i jakby cieplej, bezpieczniej.
Megan dotarła do domu, nakarmiła kota, wypiła filiżankę
herbaty i z powrotem zaczęła szykować się do wyjścia.
Chciała się jakoś odpowiednio ubrać, wydawało jej się to
ważne, chociaż w zasadzie nie potrafiła określić, dlaczego.
Ostatecznie zdecydowała się na wełnianą spódnicę w czarno -
białą kratę, skromną bluzkę i pąsowy pulowerek dla ożywienia
całości którą uzupełniał jeszcze żakiet z czarnego sztruksu.
Oscar czekał przy wejściu do szpitala. Przeszli razem na
drugÄ… stronÄ™ ulicy, do pubu, usiedli przy stoliku.
- Co zamawiasz?
- Poproszę o tonik - uśmiechnęła się Megan, za wszelką
cenę starając się zachować zimną krew.
Spojrzała na Oscara. Wyglądał nieszczególnie, wyraznie
było widać, że jest zdenerwowany, a nawet wręcz
wystraszony.
- Mam tylko pół godzinki... - zaczął, wróciwszy z
napojami.
- Rozumiem. W takim razie bardzo cię proszę, żebyś mi
nie przerywał, kiedy będę mówiła. A mam ci do powiedzenia
coś bardzo ważnego. Oscar, wiem o tobie i Melanie. Nie
przerywaj, prosiłam! Byłam w domu, rozmawiałam z nią,
wszystko jest w porządku. Po prostu mnie za mało kochałeś, a
ją kochasz całym sercem, prawda?
Megan zdołała wypowiedzieć wszystko, co sobie
zaplanowała, zdecydowanym i spokojnym tonem. Naprawdę
roztrzęsiona poczuła się dopiero, kiedy umilkła. Przełknęła
odrobinę toniku i pomyślała, że trzeba było poprosić o coś
mocniejszego.
Po chwili znów się jakoś opanowała. Na tyle
przynajmniej, żeby zsunąć z palca zaręczynowy pierścionek,
położyć go przed Oscarem na blacie stolika i powiedzieć:
- Nie czuj siÄ™ winny, Oscarze, takie rzeczy siÄ™ zdarzajÄ….
Bądz dla Melanie dobrym mężem, a dla mnie... miłym
szwagrem. To też rodzina, jak by nie było.
- Megan, ja... chciałem ci sam o wszystkim... - Oscar
mówił urywanymi, nie dokończonymi zdaniami. - Ale nie
wiedziałem... Myślałem... Bałem się, że za bardzo to
przeżyjesz! Nie masz żadnych... pretensji? A może ty mnie...
w ogóle... nie kochałaś?
- Oczywiście, że mam pretensje, oczywiście, że cię
kochałam! - W tonie lekko podniesionego głosu Megan
pobrzmiewało zniecierpliwienie i sporo niekłamanej goryczy.
- Kochałam, chociaż też może trochę za słabo. I przeżyłam!
Ale serce mi nie pękło, tylko trochę od czasu do czasu boli.
- Och, Meg, tak mi przykro. Powinienem był ci
powiedzieć od razu. To wszystko stało się tak nagle.
Zobaczyłem ją po raz pierwszy i od razu poczułem coś jakby
olśnienie, oślepiający błysk... Planujemy wkrótce się pobrać,
zaraz po stażu podejmę praktykę na prowincji.
- Widzę, że naprawdę kochasz Melanie - odezwała się
Megan. - Tak łatwo zdecydowałeś się pozmieniać dla niej
wszystkie swoje plany, zrezygnować z kliniki, z Londynu. A
dla mnie... - Poczuła, że jeśli wypowie jeszcze choćby jedno
słowo na ten temat, nie zdoła się powstrzymać i wybuchnie
płaczem. Rzuciła więc tylko: - Muszę pędzić. Zadzwoń jak
najszybciej do Melly, niech siÄ™ nie martwi!
Po czym zerwała się z miejsca, wybiegła z pubu i dławiąc
się łzami, ruszyła szybkim krokiem prosto do siebie, na
Meredith Street.
Przed domem zauważyła szarego rolls - royce'a. I
profesora, który, oparty niedbale o maskę samochodu, coś tam
opowiadał otaczającym go ciasnym wianuszkiem dzieciakom.
Na widok Megan z miejsca rozsunął przepychający się wokół
niego tłumek i podszedł do drzwi mieszkania, żeby, jak
zwykle, otworzyć je wyjętym z rąk właścicielki kluczem i
sprawdzić, czy wewnątrz wszystko w porządku.
- Proszę zostawić mnie samą! - wykrztusiła Megan,
przełykając łzy.
Profesor nie zareagował. W milczeniu ujął ją pod rękę,
wprowadził do pokoju, usadowił w fotelu, położył na jej
kolanach kota.
- Najlepiej teraz pani zrobi filiżanka mocnej herbaty -
odezwał się w końcu łagodnym, ciepłym tonem. - Angielska
herbata to najlepszy środek na stargane nerwy, zdążyłem się
już nieraz o tym przekonać. Oczywiście dobrze osłodzona. I z
mlekiem.
Wszedł do kuchni nastawić wodę, wrócił, zaczął wyciągać
z kredensu filiżanki i spodki. Megan, wciąż oniemiała z
osłupienia, machinalnie głaskała kota.
- Herbata to będzie oczywiście tylko dorazna pomoc -
podjął profesor, równie łagodnie i ciepło, jak poprzednio. - W
ramach prawdziwej, regularnej kuracji zaordynujÄ™ pani...
mhm... małą przejażdżkę, małą przekąskę i dużego szampana!
- Szampana? - wykrztusiła Megan przez łzy. - Uważa pan,
że powinnam to uczcić? Och, nie, proszę już sobie iść!
Profesor znów zignorował słowa Megan. Wręczył jej tylko
dużą śnieżnobiałą chusteczkę do nosa, a potem zajął się
zaparzaniem herbaty. Ustawił tacę na stoliku obok fotela i
podał jej pełną, parującą filiżankę.
- Proszę pić, póki gorąca i nie płakać, ale tylko w chwili
przełykania. Poza tym można.
- Nie chcÄ™ tej herbaty!
- Gorzkie lekarstwo, gorzkie, ale pomoże. Trzeba wypić.
Posłusznie wypiła parę łyków.
- Pomogło?
- Oczywiście, że nie! Chciałabym zostać sama i
swobodnie się wypłakać!
Profesor odebrał jej chusteczkę.
- Płaczu już wystarczy - rzekł zdecydowanym tonem. -
Najgorsze minęło, Megan. Proszę grzecznie pić. I pomyśleć
sobie na pocieszenie, że do tej pory było troje nieszczęśliwych
ludzi, a została już tylko jedna taka osoba.
- Właśnie ja?
- Tak. Jednak przecież tylko do czasu. No, jeszcze parę
łyków. Trochę lepiej?
- Dziwne, ale chyba tak. Dziękuję. Pan jest taki miły, a ja
zachowujÄ™ siÄ™ tak okropnie!
- Nieważne, mam nadzieję, że też tylko do czasu. No,
proszę skończyć herbatę, wstać z fotela i pójść umyć buzię.
Zaraz wychodzimy, jestem piekielnie głodny.
- Nie mogę nigdzie iść, wyglądam jak straszydło!
- Całkiem urocze straszydło. Proszę się nie upierać.
Wystarczy grzebień i odrobina pudru na nosek...
Megan wstała, zerknęła w lusterko i stwierdziła, że z jej
wyglądem w istocie nie jest może aż tak zle, jak sądziła.
Zaświtały jej jednak w głowie inne obiekcje.
- To bardzo miłe z pana strony, że mnie pan zaprasza,
ale... Chyba nie powinnam... Pańska żona mogłaby... Mogłaby
mieć zastrzeżenia, gdyby się dowiedziała!
- Jestem pewien, że żadne zastrzeżenia z tej strony nie
wchodzą w grę - oświadczył profesor z pełnym przekonaniem,
po czym jak gdyby nigdy nic zajÄ…Å‚ siÄ™ drapaniem Mereditha za
uszami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]