do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Morgan Diana Szaleńcza eskapada(1)
- Morgan Sarah Zimowy prezent
- Diana Palmer Long tall Texans 02 Biała suknia
- Diana Palmer Long Tall Texans 47 Courageous
- Diana Palmer Soldier Of Fortune 06 The Last Mercenary
- Diana Palmer Rawh
- Harry Turtledove The Best Time Travel Stories of the Twentieth Century
- Dzikowska Elśźbieta Czarownicy
- Balmes, Jaime Jaime Balmes
- Mazurkiewicz Roman Zrozumieć‡ śÂ›redniowiecze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ludzkie postacie. Było po wszystkim. On wróci do swoich zadań, Millie do pracy w bibliotece, Frank
zajmie się nową robotą w Dallas. Nigdy więcej Tony i Frank nie wrócą do San Antonio. Cóż, myślał,
matka Franka wciąż tu mieszka, więc Frank pewnie będzie ją odwiedzał. Tony był jednak pewien, że
Frank nie odezwie się więcej do Millie. W każdym razie, próbował się upewnić, on sam nie był
emocjonalnie przywiązany do Millie. To, co się stało, wynikało z potrzeby fizycznej i było
spowodowane jego abstynencją oraz jej bliskością. Szybko się z tego otrząśnie.
Wstał i zaczął się pakować.
Po kilku dniach Millie wróciła do swojego mieszkania. Frank sprowadził tu ekipę sprzątającą z klubu,
żeby dokładnie wszystko wyczyścili. Zapłacił im z własnej kieszeni, ale nie przyznał się do tego
Millie.
Po opuszczeniu domu matki Franka Millie nadal przeżywała traumę. Nie mogła znieść myśli, że
mieszka w miejscu, w którym zginął człowiek. Lecz kiedy weszła do środka, była zaskoczona.
Sypialnię przemeblowano, była też nieskazitelnie czysta. W oknach powieszono nowe
85
zasłony, na łóżku leżała nowa narzuta. Cała sypialnia wyglądała jak nowa.
- Nie trzeba było! - wykrzyknęła, uśmiechając się do
Franka.
Frank wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Zrobiłem to przez wzgląd na dawne czasy. Niedługo już mnie tu nie będzie.
- Wiem - Millie wyglądała na zasmuconą. - Spodoba ci się Dallas. Moja matka stamtąd pochodziła.
Odwiedzałyśmy tam moją babkę, dopóki żyła.
- Tak, spodoba mi się - zgodził się Frank.
- To wszystko jest wspaniałe - powiedziała, rozglądając się wokoło. Dotknęła zasłon, pogładziła
łóżko. - Tony uratował mi życie, a ja ledwie mu za to podziękowałam
- dodała cicho, patrząc niespokojnie na Franka. - Wiesz, on nawet nie zmrużył oka. Był opanowany do
szpiku kości, nie musiał poprawiać strzału. Nigdy wcześniej nie widziałam zastrzelonego człowieka.
- Za pierwszym razem daje się to we znaki - odparł Frank, weteran wojenny.
Millie zwróciła głowę w jego stronę.
- Strzelałeś do ludzi - stwierdziła. Frank przytaknął.
- Byłem w Iraku na początku lat dziewięćdziesiątych
- przypomniał jej.
Millie udało się uśmiechnąć.
- To pewnie nie wygląda do końca tak, jak w telewizji i na filmach wojennych czy szpiegowskich,
prawda? Ten zabójca nie miał metalowego tłumika, tylko takie coś z plastikowej butelki.
- Tłumiki domowej roboty też dają radę. Nie chciał przyciągać niczyjej uwagi.
- Pistolet Tony'ego huknął jak armata - przypomniała
86
sobie. - Kiedy stamtąd wychodziliśmy, korytarz był pełen ludzi. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak
przebiega wizja lokalna. Chciałabym bardziej uważać, ale byłam za bardzo przestraszona.
- Tak jak Tony - odparł Frank. - Nawet płatny zabójca jest człowiekiem. Tony przechodził przez jakieś
oczyszczające rytuały. Nie zbliży się do rezerwatu w Północnej Karolinie, ale ma krewnych ze
swojego klanu w Oklahomie. Przyjazni siÄ™ z kilkorgiem z nich. BudujÄ… dla niego rytualnÄ… Å‚azniÄ™ i
pomagają mu przetrwać te wyrzuty sumienia.
Millie była zafascynowana.
- Nigdy o tym nie słyszałam. Jego matka też chyba nie, bo nic mi o tych sprawach nie wspominała.
- Nie miała o tym pojęcia. Tony wolał jej nie mówić, na czym dokładnie polega jego praca. Mówił, że
pracuje dla rządu, a ona myślała, że jest gryzipiórkiem.
- Chronił ją - domyśliła się.
- Tak trzeba.
Millie wróciła w milczeniu do salonu, patrząc na sofę, na której Tony posadził ją delikatnie po
strzelaninie. On ją wspierał, opiekował się nią, a ona się od niego odwróciła. To musiało go boleć,
szczególnie, że zabił człowieka, by ją obronić.
- Prosił, żebym ci przekazał jego przeprosiny. Millie spojrzała na niego.
- Nie ma powodu, żeby mnie przepraszać.
- Z powodu Angel - dopowiedział Frank. Millie się zarumieniła.
- Och. Migotliwa kobieta. Frank spojrzał nią zdziwiony.
- Co takiego? - zapytał. Millie westchnęła z rezygnacją.
87
- Zawsze przedstawiałeś mu różne dziewczyny, które pracowały w klubie - przypomniała mu ze
smutnym uśmiechem. - To były kobiety w jego typie. Tak mi powiedział. Nie chciał się wiązać.
- Któregoś dnia mógłby tego zapragnąć.
- To nie moja sprawa - powiedziała cicho. - Przyprowadził ją do apartamentu, żeby mi pokazać, jak
niewiele dla niego znaczyłam. Nie było to konieczne. Już to wiedziałam - spojrzała na Franka i
zaśmiała się krótko. - Jestem bibliotekarką. Czy to nie mówi wszystkiego?
- O ile dobrze pamiętam, dziewczyna w filmie o mumii też była bibliotekarką, a przy tym bohaterką z
krwi i kości.
- To nie ja - westchnęła Millie. - Dzięki za wszystko, Frank.
Stanęła na palcach i pocałowała go w opalony policzek.
- Będzie mi ciebie brakowało - dodała.
Frank spojrzał na nią z bolesną tęsknotą, którą szybko pokrył uśmiechem.
- Mnie też będzie ciebie brakowało, dzieciaku - odparł.
ROZDZIAA SZÓSTY
Tydzień za tygodniem szybko mijał. Zwięto Dziękczynienia minęło błyskawicznie i nagle było już
prawie Boże Narodzenie. Millie wysiadła z autobusu na swoim przystanku i zatrzymała się przed
wystawą sklepową. Wystawa była pięknie, staromodnie udekorowana. Leżał na niej sztuczny śnieg,
stały drzewka i wyrastały góry, przez które pędziła kolejka elektryczna. Millie uwielbiała kolejki.
Obiecała sobie, że któregoś dnia, kiedy będzie mogła sobie pozwolić na większe mieszkanie, kupi
kolejkę i będzie ją rozstawiała w każde święta.
Było zimno. Millie owinęła się ciaśniej płaszczem. Płaszcz był nowy. Niespodziewany i duży
wydatek, ale nie umiałaby nosić starego nawet pomimo wywabienia krwawych plamek. Oddała stary
na cele dobroczynne.
Zastanawiała się, jak radzi sobie Frank. Przeprowadził się już do Dallas. Zadzwonił do niej i
opowiedział, że koledzy są w porządku, a praca pewnie da mu dużo satysfakcji. Mimo to tęsknił za
San Antonio. Dallas było wielkomiejską i kosmopolityczną metropolią o futurys-
89
tycznej architekturze. San Antonio zachowało swój historyczny powab. Było też mniejsze. Naprawdę
jednak miał na myśli to, że tęsknił za Millie. Jej zaś było przykro, że nie może odwzajemnić jego
uczucia z równą siłą Pomimo wszystko, nawet po jego okrutnym zachowaniu, to Tony nadal
zajmował szczególne miejsce w jej sercu.
T o n y . Millie owinęła się szczelniej płaszczem, idąc chodnikiem w kierunku swojego mieszkania.
Wyobrażała go sobie w jakimś egzotycznym miejscu zabawiającego się wśród nowych migotliwych
kobiet. Taki był nowoczesny model życia dla większości kobiet, zmienianie seksualnych partnerów
jak rękawiczki bez zobowiązań i wyglądania we wspólną przyszłość. Filmy odzwierciedlały ten pęd,
podobnie jak telewizja i książki. Millie żyła przeszłością, w której mężczyzni i kobiety nie współżyli
przed ślubem, kiedy liczyła się rodzina, a dwoje zakochanych poznawało się najpierw jako odrębne
istoty ludzkie na długo zanim poznawali nawzajem swoją fizyczność. W takim świecie żyła Millie.
Pochłaniała książki, których romantyczni bohaterowie dzielili jej staromodne poglądy na życie i
społeczeństwo. Co z tego, że to było tylko udawanie. Zmysłowość w rzeczywistych związkach była
[ Pobierz całość w formacie PDF ]