do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Gordon Dickson Dragon 09 The Dragon and the Fair Ma
- Higgins Jack Sean Dillon 09 Niebezpieczna gra
- Beverly Sims Menage & More 09 Caroline's House
- 09.Christenbery Jude Zapach luksusu
- 09_Współpraca z otoczeniem rynkowym
- Norton Andre Pani Krainy Mgiel
- Foster, Alan Dean The Mocking Program
- system_bankowy
- 253 Mortimer Carole Sycylijski hrabia
- Elyssa Lynne [Torr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kalevi nie będzie w stanie śledzić naszych ruchów, rzecz jasna, jeśli nie dowie się, ilu nas jest.
- Domyśla się, że Matti sprowadzi Mikkala.
- Porozmawiam z nim. Jeśli zdołam wzbudzić jego zaufanie, wpuści mnie do środka.
Przez klapę w podłodze łatwiej prowadzić rozmowę. Nie musi jednak wiedzieć, że jest z nami
Petri. Jeśli Petri wślizgnie się niepostrzeżenie do kościoła, zdobędziemy niewielką przewagę.
Kalevi wciąż rozdaje karty, póki siedzi na wieży, niewiele możemy zdziałać, nie ryzykując
życia Raiji. No, ale sytuacja nie będzie już taka beznadziejna.
Zaczęli mu wierzyć. Chcieli wierzyć.
Kościół leżał przed nimi. Nic w jego otoczeniu nie wskazywało na dramat, który
rozgrywał się wewnątrz.
Okno, które zbił Kalevi, kryło się w cieniu na tyłach budowli.
Gdyby Matti nie był świadkiem zdarzenia, nikt nie szukałby Raiji w kościele. Kościół to
nie miejsce, które kojarzy się z przestępstwem.
Takie rzeczy nie zdarzają się w domu bożym.
Kalevi nie miał żadnych skrupułów. Dla niego był to budynek jak każdy inny.
Okiennica na wieży rozwarła się. Kilka chwil wcześniej Petri zeskoczył z wozu i ukrył
się w cieniu kościelnej ściany tuż koło wybitego okna.
Mikkal skierował konie na cmentarz. Ailo spał. Ojciec zdjął kaftan i przykrył syna. Miał
nadzieję, że chłopczyk nie obudzi się, póki nie będzie po wszystkim.
Aleksanteri zeskoczył z wozu i wielkimi krokami ruszył do kościoła. Okiennica na
wieży nie zamknęła się. Matti nie potrafił zapanować nad emocjami i ruszył za Aleksanterim.
Każdy ruch chłopca zdradzał napięcie i strach.
Mikkal też nie mógł usiedzieć spokojnie. Chwycił kij i kuśtykając, podążył tą samą
drogą. Chciał znalezć się jak najbliżej Raiji. Może go zobaczy, może on swym widokiem doda
jej otuchy.
Zaczęło się.
Głos Aleksanteriego przerwał ciszę. Nie krzyczał, ale jego dobitne, wyrazne słowa
musiały zostać usłyszane na dzwonnicy.
- Wiem, że tam jesteś, Kalevi. To ja, Aleksanteri, znasz mnie. Możesz mi wierzyć,
przecież jesteśmy kumplami. Nie wydałem cię i teraz też tego nie zrobię...
Cisza.
- Wiem, że Raija jest z tobą. Puść ją. Nic ci po niej. Czekali, wstrzymując oddech.
%7ładnej odpowiedzi. W otworze na wieży nikt się nie poruszył.
- Zabił ją - szepnął Mikkal, choć wiedział, że to nieprawda. Strach podpowiadał mu te
słowa.
Wyczułby śmierć dziewczyny. Pękłaby istniejąca między nimi więz.
Kalevi dawno ich dostrzegł. Wyostrzonymi zmysłami zarejestrował ruch wozu,
otworzył okiennicę, by śledzić ruchy przybyłych. Nie da się podejść.
Chłopak sprowadził Lapończyka.
Tego się właśnie spodziewał.
Widok rudawej czupryny Aleksanteriego zaskoczył go.
Czego, do diabła, chce ten Aleksanteri?
Sam ma niejedno za uszami.
Zciskał nóż w garści, dając Raiji do zrozumienia, że w każdej chwili gotowy jest do
działania.
Widział, że zostawili wóz w pobliżu cmentarza. Dostrzegł śpiące na wozie dziecko i
skrzywił się z obrzydzeniem.
%7ływych trzeba oddzielać od zmarłych. Nie godzi się, by dziecko spało w towarzystwie
nieboszczyków.
Ludzie w ogóle nie myślą!
Kiedy zbliżyli się, wbijając wzrok w czarny otwór na dzwonnicy, Kalevi cofnął się,
chwycił Raiję i zmusił ją, by wstała.
Ujął ją mocno w talii, przyciągnął do siebie, czując, jak miękkie biodro dziewczyny
dotyka napiętych mięśni na jego udzie. Dotyk sprawił mu przyjemność, lecz tylko przez chwilę.
To, co działo się na zewnątrz, było ważniejsze.
Przytknął nóż do piersi Raiji.
Gardło to pewniejsze miejsce dla klingi, ale ten gest wystarczy, by trzymać dziewczynę
w szachu.
By ją przerazić.
- Znasz kogoÅ› o nazwisku Kilpi? - szepnÄ…Å‚. - Aleksanteri Kilpi?
- Santeri? - zapytała głośno.
- Ciszej, do diaska! - PrzysunÄ…Å‚ ostrze do szyi Raiji. Doprawdy, pozwala sobie na zbyt
wiele. - Mów ciszej. A więc znasz Aleksanteriego... - Zaśmiał się. - Z nim też się puszczałaś?
No tak, to pies na kobiety, nie spodziewałem się jednak, że wstawi się za tobą. Już raczej
oczekiwałem, że ten twój Japoński włóczęga ukorzy się i będzie błagać o życie ukochanej.
- Aleksanteri czeka na zewnątrz? - zdążyła spytać, zanim dobiegł ją jego glos.
- Kalevi, wiem, że jesteś w środku. Znasz mnie, możesz mi zaufać. Jesteśmy kamratami.
Nie wydałem cię wcześniej, teraz też cię nie wydam...
Kalevi wykrzywił twarz w ordynarnym uśmiechu.
- Co też słyszę z ust Aleksanteriego? - szepnął. - Wiele dla niego znaczysz, co?
Aleksanteri zmienia panny jak rękawiczki, ale ty musiałaś zrobić na nim piorunujące wrażenie.
Raija nie odpowiedziała.
Znów zabrzmiał głos Aleksanteriego, równie donośnie i równie przyjaznie.
- Kalevi, wiem, że masz Raiję. Puść ją. Nic ci po niej.
- W kółko to samo - mruknął Kalevi i spojrzał na twarz dziewczyny.
Była piękna, niezwykle piękna.
Pewnie dlatego Aleksanteri tak siÄ™ stara.
Nie mógł pojąć, dlaczego się tak ośmiesza. Cenił Santeriego za jego bezczelny i
bezwstydny egoizm.
Nawet się zaprzyjaznili. Nie pamiętał, o czym rozmawiali, ale z pewnością Aleksanteri
Kilpi poznał więcej jego tajemnic niż ktokolwiek inny na tej ziemi.
Traktował kobiety tak podle, że Kalevi uznał, iż odnalazł w nim bratnią duszę.
Nareszcie ktoś, kto przejrzał kobiety na wylot!
Ktoś, kto znał ich prawdziwą wartość!
Nigdy by nie przypuszczał, że dawny kompan wstawi się za dziewczyną.
Aleksanteri nie odezwał się więcej.
Kalevi czekał. Czekał na jeszcze jedną błagalną prośbę. Ciekaw był, jak daleko tamten
siÄ™ posunie.
Jak bardzo się poniży dla tej dziewki.
Na dziedzińcu kościelnym panowała cisza.
Chyba nie sądzą, że są w stanie go przechytrzyć?
%7łe zdołają dostać się do kościoła? Aleksanteri zdolny był do najbardziej szalonych
posunięć.
- Pokażemy się - syknął przez zęby. Podciągnął dziewczynę do okiennicy, zorientował
się, że jest zbyt niska, by dosięgnąć do parapetu, i zaklął szpetnie.
Podniósł ją i oparł o ścianę.
- Pomóż mi, diablico! Nie chcesz pokazać się swoim kochankom? Nie pragniesz
zobaczyć ich przed śmiercią?
Raija postawiła stopę na zgiętym kolanie Kaleviego i podciągnęła się w górę. Bliskość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]