do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 333. DUO Hunter Kelly Spotkanie w Singapurze
- Cartland_Barbara_ _Spotkamy_sie_w_San_Francisco
- 1025. McKay Emily Gorące popołudnie
- Człowiek wobec miar i czasu w przeszłoœci
- Tracker's Sin Sarah McCarty
- Longyear, Barry Enemy Mine
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki Heechów
- Barbara Dunlop Podwójne śźycie (Hotel Marchand 10)
- Dawn Stewardson Pokochać‡ wroga
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ręce. Trzymał gruby zwój papieru. Plany mechanizmu zegara. Zamrugał oczami.
Wreszcie rozjaśniło mu się w głowie. Przypomniał sobie!
- Szybko! - złapał Danny ego za rękę. - Claire, idziemy do zegara! Danny, musimy
tam umieścić ptaszka.
To nie jest twoja nagroda. To część zegara. Oddam ci potem twoją piłeczkę golfową,
żeby ci nie było przykro, dobrze?
- Wziął ptaszka z pulchnej łapki Danny ego i pociągnął oboje pasażem w stronę
drzwi.
- Hej, dzieci! - Sprzedawca, który przedtem zaczepił Patricka, czekał na nich na końcu
korytarza między rzędami telewizorów. - Chyba wam mówiłem?
- Przepraszam! - mruknÄ…Å‚ Patrick, przemykajÄ…c obok niego. - Nie mamy czasu!
Popędzili przed siebie. Patrick słyszał dziwne buczenie. Potrząsnął głową, ale
buczenie nie ustało. Bo zródło dzwięku wcale nie mieściło się w jego głowie. To buczał
zegar. Złowieszczy, narastający dzwięk, niczym milion wściekłych pszczół. Wokół białego
ogrodzenia stali zaniepokojeni gapie. Obserwowali, zafascynowani, wskazówkę minutową
zegara. Drżała przed wskazaniem pełnej godziny. Buczenie przybrało na sile. Ziemia pod
stopami zadrżała leciutko. Parę osób krzyknęło.
Patrick i Claire przepchnęli się przez tłum do zegara, ciągnąc Danny ego między sobą,
nie zwracając uwagi na gniewne pomruki i złe spojrzenia. Ziemia zadrżała silniej. Tykanie
zegara przypominało uderzenia w bęben - szybkie, mocne, przerażające. Buczenie stało się
nie do wytrzymania. Widzowie zakrywali uszy, cofajÄ…c siÄ™ i depczÄ…c sobie nawzajem po
nogach.
- Trzęsienie ziemi! - krzyknął jakiś mężczyzna.
Patrick spojrzał w górę. Nie potrzebował planów Anny Vargi. Wiedział, gdzie trzeba
umieścić ptaszka. Jednak gniazdo znajdowało się wysoko na gałęzi kasztanowca. Wyżej, niż
zapamiętał.
- %7ładne z nas tam nie dosięgnie. Musisz mnie podnieść! - krzyknął do siostry.
Przeszli przez płotek, holując Danny ego. Nikt nie próbował ich powstrzymać i nikt
nie zwrócił im uwagi.
Zegar tykał coraz głośniej i szybciej. Ziemia zatrzęsła się znowu. Na pniu drzewa
pojawiła się mała szczelina.
- Boję się, Claire! - zawołał Danny. - Wszystko się trzęsie. I zegar tak hałasuje! -
Ukucnął na ziemi, zakrywając uszy rękami.
Claire pochyliła się przy pniu, a Patrick wdrapał jej się na ramiona. Wyprostowała się
z wysiłkiem. Patrick wyjął gumę z ust i wyciągnął rękę w stronę gniazdka. Czuł, jak Claire
chwieje się pod nim. Wyciągnął ręce, jak tylko się dało, napinając mięśnie, sięgając wyżej i
wyżej, aż koniuszkami palców dotknął otworu.
Przycisnął głowę do drzewa, usiłując wymacać metalową miseczkę, w której siedział
ptaszek.
W głowie mu huczało, uderzenia zegara wydawały się bić wprost w niego,
pozbawiając go tchu. Palce mu drżały i ślizgały się od potu. Z głębi zegara zaczął się
wydobywać terkotliwy dzwięk. Patrick wiedział, co to oznacza. Za chwilę wybije godzina.
Ogromna wskazówka przesuwała się powoli nad jego głową.
Wyczuł palcami miseczkę. Wsadził gumę do środka i próbował umieścić ptaszka na
właściwym miejscu.
Prawie mu się udało... Jeszcze trochę...
Brzdęk! Zegar uderzył, wydając nieprzyjemny, ostry zgrzyt. Miseczka wyskoczyła
Patrickowi spod palców.
Zako-łysał się i chwycił pnia drzewa, walcząc o zachowanie równowagi. Ptaszek
wysunął mu się z dłoni i spadł na podłogę. Prosto na kamienne płytki. Rozbił się na tysiąc
kawałków.
Krzyk Claire i Danny ego boleśnie zakłuł Patricka w uszy. Metalowa miseczka, nadal
pusta, cofnęła się.
Ziemia drżała, z okna spadła szyba, rozbijając się hałasem na podłodze. Rozległy się
krzyki, jakieś dzieci płakały. Kowal ponownie wzniósł młot do uderzenia.
Patrick wisiał uczepiony zegara, gapiąc się na niebieskie i żółte okruchy. Nie mógł
uwierzyć w to, co się stało. Nie był w stanie ogarnąć tego rozumem. Przez głowę przemykały
mu tysiące myśli, przed oczami przesuwały się obrazy. Wszystko stracone. Koniec. Bariera,
Estella, Max, Boopie, Ruby, zbieracze barierowi, Eleonora Doon, Zgubione-Znalezione,
Anna Varga oraz wszyscy ludzie po tej stronie - Claire, rodzice, Michael, Danny-Danny!
Przypomniał sobie jego słowa: Tyle samo waży... jest okrągły i ciężki... tyle samo...
Serce zabiło mu gwałtownie. Wsunął rękę do kieszeni, znalazł to, czego szukał,
wyciÄ…gnÄ…Å‚...
Brzdęk! Miseczka znowu wyskoczyła z otworu, a on, szybko jak błyskawica, włożył
do środka piłeczkę golfową Danny ego. Pasowała idealnie. Zegar zadygotał. Miseczka
cofnęła się do otworu.
Gniewne buczenie ustało. Ziemia znieruchomiała. Patrick czekał, wyczerpany i
drżący. Tłum patrzył w napięciu. Przez chwilę panowała niczym niezmącona cisza. Potem
kowal podniósł młot. Opuścił go.
W powietrzu rozległ się znajomy, kojący, głęboki dzwięk zegara z Kasztanowej
Wioski. Jeden raz, drugi - ludzie zaczęli klaskać i krzyczeć z radości, a Patrick zsunął się
niezdarnie na ziemię. Claire płakała, Danny zadawał sto pytań naraz... A zegar spokojnie
wybijał dwunastą.
Po drugiej stronie Bariery Max, Boopie i Estella zbili siÄ™ w gromadkÄ™ na zboczu wraz
z Ruby i Eleonorą Doon. Trzymali się razem, obejmując ciasno, podczas gdy ziemia trzęsła
się i drżała. Wokół nich siedzieli w milczeniu ci spośród zbieraczy barierowych, którzy
postanowili zostać. Bariera była teraz ledwo widoczna. Niebo poczerniało. Gwałtowny wicher
smagał ich twarze.
Max spojrzał na zegarek.
- Już pora - powiedział cicho. - Po czasie. Chyba mu się nie udało.
Estella zakryła twarz rękami.
- Nie! - powiedziała Boopie. - Nie! To nie może być prawda!
Ruby nie odezwała się ani słowem. Przekrzywiła głowę na bok, jakby słuchając
czegoś, czego pozostali nie słyszeli.
- Czekajcie! - odezwała się chrypliwym głosem Eleonora Doon. Skupiła się,
nasłuchując i mrużąc oczy. - Wydaje mi się...
W tej samej chwili wiatr ustał, a ziemia przestała się trząść. Zwiat wokół
znieruchomiał i przycichł.
- Max - szepnęła przestraszona Boopie, chwytając Estellę za rękę. - Czy to...?
Od strony Bariery dobiegł potężny krzyk.
- Och, Boopie, nie! Wszystko dobrze! Patrzcie! Patrzcie! - zawołała Estella,
wskazujÄ…c na niebo.
Czarne chmurzyska rozsunęły się nad ich głowami jak firanki w oknie, przepuszczając
strumień słonecznego światła. A przy Barierze Strażnicy, agenci i robotnicy zlali się wjedną
radosną, podskakującą, czerwono-czarno-żółtą masę. Ich radosne wrzaski niosły się echem
przez dolinę i na wzgórzu. Zbieracze podnieśli się z ziemi, krzycząc i tańcząc z radości.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]