do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Krentz Jayne Ann Harlequin Satine Ryzykowny układ (Niepewny układ)
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- Anderson Caroline Według wskazań lekarza Harlequin Romance 142
- 187. Harlequin Desire Linz Cathie Pozadanie w cieniu lodowcow
- 129. Harlequin Desire Stevens Amanda Aniolowie nie ronia lez
- 457. Harlequin Romance Wentworth Sally Jej portret
- Banks Leanne Gorący Romans 948 Nieoczekiwana zmiana
- Braun Jackie Romans Duo 1065 Kolacja z szejkiem
- 350. McWilliams Judith Romans z czarnookim
- Fran Lee Dictated by Fate (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Na dziś wystarczy, skarbie, trzecia po południu, fajrant! - obudził Ebony
z zamyślenia gromki okrzyk fotografa. - Możesz już zejść z tej srebrnej gabloty.
Przebierz się w przyczepie i zmykaj do domu. Odpocznij, wyśpij się dobrze, bo
jutro znowu mamy w planie zdjęcia, jak pamiętasz. Będziemy też pstrykać po
- 57 -
S
R
południu, we wnętrzach Opera House. Zrobię z ciebie prawdziwą operową
primadonnÄ™, zobaczysz.
Ebony z miłą chęcią umknęła przed popołudniowym chłodem i
gadulstwem fotografa do swojej zaimprowizowanej garderoby. Gdy jednak
otworzyła drzwi przyczepy, struchlała, zamiast się odprężyć.
W środku, na wyściełanej puszystą dywanową wykładziną podłodze,
jakby nigdy nic siedział sobie Alan Carstairs i popatrywał w okno.
- Alan? Co ty tu robisz? Podglądałeś mnie! - krzyknęła Ebony.
- Nie rób tyle hałasu o nic, dziewczyno, patrzyłem tylko, jak pozujesz, a
przecież te twoje rozebrane fotki i tak obejrzą pózniej miliony ludzi. Lepiej więc
wejdz spokojnie do środka i zamknij drzwi.
- Nie wejdę, dopóki ty stąd nie wyjdziesz i nie zamkniesz tych drzwi z
drugiej strony! Nie pozwolę ci się podglądać!
- Nie przyszedłem cię podglądać, Ebony. Przyszedłem, żeby ci się
oświadczyć!
- Lepiej nie kpij sobie ze mnie, dobrze ci radzÄ™!
- Mówię poważnie.
Ebony zupełnie osłupiała, usłyszawszy zapewnienie Alana. Wykrztusiła:
- CoÅ› ty! Tak nagle?
- Jak to, nagle? Przecież znamy się już od dawna. Bardzo dobrze się
znamy.
- No tak, ale...
- Tu nie ma miejsca na żadne ale", Ebony! Chcesz zostać moją żoną, czy
nie chcesz?
- Alan, jak my możemy rozmawiać o małżeństwie, skoro się wcale...
- ...nie kochamy. To chciałaś powiedzieć, prawda? Moja matka twierdzi
zupełnie co innego, a ona podobno zna się na rzeczy. Jest na sto procent pewna,
że ty kochasz się we mnie, i to już od dość dawna.
- A ty we mnie? - zapytała Ebony.
- 58 -
S
R
Marszcząc z powagą brwi i ważąc starannie każde wypowiadane słowo,
Alan Carstairs stwierdził:
- Jak się pomęczyłem sam na sam ze swoimi myślami przez cały
weekend, zrozumiałem, że ja ciebie też.
- Alan, naprawdÄ™?
- A odpowiada ci to?
- Jasne!
- No więc przyjmij do wiadomości, że cię kocham! A co ty mi na to
powiesz, Ebony?
- %7łe też cię kocham, Alan. Już ci to nawet kiedyś mówiłam.
- Wiem. Ale muszę ci przypomnieć, że to miało miejsce dawno temu,
kiedy byłaś jeszcze zbyt smarkata, żebym mógł poważnie brać twoje miłosne
wyznanie.
- Jakbyś mnie wtedy potraktował serio, zamiast się ze mnie wyśmiewać,
może nie doszłoby pomiędzy nami do tych wszystkich pózniejszych
nieporozumień.
- Może... Ech, co tam, Ebony, było, minęło! Nie roztrząsajmy
niepotrzebnie tamtych spraw. Lepiej cieszmy siÄ™ tym, co jest teraz. Skoro
przyjmujesz moje oświadczyny, to zapraszam cię dziś wieczorem na zarę-
czynowÄ… kolacjÄ™ we dwoje. Zgoda?
- Zgoda, Alan.
- Przyjadę po ciebie o ósmej. A teraz pędzę jeszcze na parę godzin do
roboty. Już znikam i zamykam drzwi z tej drugiej strony, tak jak sobie życzyłaś.
Możesz spokojnie się przebierać.
Alan Carstairs cmoknął Ebony na do widzenia w policzek i wybiegł.
Została w przyczepie sama, przecierając oczy i zastanawiając się, czy ich
spotkanie naprawdę miało miejsce, czy przypadkiem nie było tylko jakimś
urojeniem, senną złudą, oszukańczą fatamorganą, która zrodziła się w jej głowie
po całym dniu spędzonym na zalanej słońcem plaży.
- 59 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Alan Carstairs podjechał swoim superluksusowym białym holdenem SV
5000 pod blok Ebony tuż przed ósmą. Nie wysiadł jednak od razu z samochodu,
tylko tkwiąc wciąż w fotelu kierowcy, zamyślił się nad tym wszystkim, co
zaszło w jego życiu w ostatnich dniach.
Przypomniał sobie fatalnie zakończony piątkowy wieczór, pózniejszą
długą i szczerą rozmowę z matką, jeszcze pózniejszą dramatyczną wymianę
zdań z Ebony, przeprowadzoną w środku nocy przez domofon.
Przede wszystkim jednak przypomniał sobie ciągnący się bez końca
weekend, podczas którego, pogrążony w niepewności i rozterce, nieustannie
dyskutował i spierał się sam z sobą, starając się ocenić obiektywnie i bez
niepotrzebnych uprzedzeń własną sytuację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]