do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 0485. Drake Dianne Nowa klinika
- James Fenimore Cooper The Sea Lions [txt]
- system_bankowy
- 71. Fleming Andrea Wybraniec bogów
- Deveraux Jude Ujarzmienie 02 Zdobywca
- Sandemo Margit Saga o Królestwie śÂšwiatśÂ‚a 12 Drśźć…ce serce
- Debbie Bailey [Men of Kinsey] Sienna's Submission [Siren Menage Amour] (pdf)
- Conrad Kelly Sheik of the Streets120504_0255
- Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession
- Hohlbein, Wolfgang Der Inquisitor(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zobaczymy, co powiesz, jak sam będziesz w tym
wieku. Ben podał mu rękę na pożegnanie. Dzięki
za pomoc. Doceniam, co dla mnie zrobiłeś, ale pora,
żebyś zaczął myśleć o własnym życiu. Mam nadzieję,
że uda ci się pokonać zmory przeszłości. Wiem coś
o tym, bo też się z nimi zmagałem. Musiałem uporać
90 MEKSYKACSKI ZLUB
się z problemem alkoholowym i straszną świadomoś-
cią, że przez mój nałóg straciła życie matka Pepi.
Wyszedłem z tego. Tobie też to się uda, zobaczysz!
Moja żona była w ciąży.
Domyślam się, że w tej całej tragedii to było dla
ciebie najgorsze. Jesteś młody. Możesz jeszcze mieć
dzieci.
Nie chcę żadnych dzieci. Ani żony warknął,
potrząsając aktem małżeństwa. Zwłaszcza takiej,
której sam nie wybierałem.
Pepi słyszała każde jego słowo. Azy płynęły jej po
policzkach. Do końca życia nie zapomni tego, co C.C.
powiedział kilka godzin wcześniej: że jest grubą
brzydulą. Jego wcześniejsze komplementy na temat
jej kobiecości okazały się nic niewartą gadaniną. Była
tak nieszczęśliwa, że najchętniej zaszyłaby się w my-
siÄ… dziurÄ™.
Ben zorientował się, że Pepi jest mimowolnym
świadkiem ich męskiej rozmowy. Chcąc jej oszczę-
dzić dalszych przykrości, odprowadził C.C. do drzwi.
Odpocznij mówił przyjaznie. Przez dwa
tygodnie harowałeś bez wytchnienia. Należy ci się
porzÄ…dny urlop.
C.C. nieco ochłonął. Jeszcze raz spojrzał na akt
małżeństwa, po czym powiódł wzrokiem w stronę
holu. Niepotrzebnie powiedział Pepi tyle przykrych
rzeczy. Nie musiał być dla niej aż tak szorstki. Przez
chwilę przypominał sobie swoje ostre słowa. Przecież
to jeszcze dziecko. Przyszło mu do głowy, że jej
Diana Palmer 91
doświadczenie w ,,tych sprawach mogło być niczym
więcej jak tylko wytworem jej dziewczęcej wyobraz-
ni. Sądząc po tym, jak reagowała, gdy za bardzo się do
niej zbliżał, nadal musi być całkiem zielona. Czy
i w tej kwestii go oszukała?
Nerwowo zacisnął szczęki. Bezpowrotnie stracił do
niej zaufanie. Skoro raz go okłamała, bez oporu zrobi
to znowu. Dlaczego mu to zrobiła?
Jedz już. Ben ponaglał go z obawy przed
kolejną awanturą. Sam się wszystkim zajmę, dopóki
nie wrócisz. Albo dopóki nie znajdę nowego brygadzi-
sty. Nie chcę wywierać na tobie żadnej presji.
C.C. zmarszczył czoło. Ciągle powracał myślą do
czegoś, co usłyszał od Bena.
>owisz, że Pepi wie, że mam pieniądze?
Owszem. Twierdzi też, że będziesz ją podejrze-
wał o chęć załapania się na twój majątek. Potrząsnął
głową. Odsądzasz ją od czci i wiary, prawda?
C.C. przestąpił z nogi na nogę. Czy rzeczywiście?
Skontaktuję się z tobą. Przykro mi, że rozstajemy
się w takiej atmosferze. Bóg wie, że to nie twoja wina.
Ani mojej córki zauważył Ben. Kiedy uznasz
za stosowne wysłuchać racji drugiej strony, zapytaj
Pepi, jak było naprawdę. Ale najpierw musisz ochło-
nąć. I jedz ostrożnie.
C.C. wyjÄ…Å‚ z kieszeni niewielki pakunek.
Trzymaj siÄ™, Ben. I jeszcze raz wszystkiego
najlepszego z okazji urodzin. Szkoda, że nie za bardzo
ci się udały.
92 MEKSYKACSKI ZLUB
Ja niczego nie żałuję. Dostanę cały tort! Kokoso-
wy!
C.C. uśmiechnął się.
Do zobaczenia.
Oby jak najprędzej powiedział Ben półgłosem,
po czym rozpakował prezent. Była to złota spinka do
krawata z głową byka. Ben uśmiechnął się szeroko:
C.C. bez pudła trafił w jego gust.
Wszedł do kuchni, bojąc się spotkania z córką. Ale
Pepi jak gdyby nigdy nic przygotowywała kolację.
Siadamy do stołu? Lekko zaczerwienione oczy
były jedynym świadectwem przykrości, jakie ją spot-
kały.
Jasne! Jak się czujesz? zapytał ostrożnie.
Jak pies w studni. Ale już nie chcę o tym
rozmawiać. Nigdy! Dobrze?
Skinął głową. Przez resztę wieczoru Penelopa za-
chowywała się tak, jakby nie wydarzyło się nic nie-
zwykłego. Ben nie zdawał sobie sprawy, że choć na
pozór córka zachowuje spokój, przeżywa największy
koszmar swego życia. Była niemal pewna, że już nie
kocha C.C. Człowiek tak okrutny jak on nie zasłu-
guje na miłość. Zwłaszcza że sam był sprawcą kło-
potów, w których się znalezli. To on zmusił ją do
ślubu, a teraz podnosi wrzawę, że zamierzała go
usidlić! Wyjaśni mu to, kiedy wróci. C.C. może spać
spokojnie, nie będzie mu się narzucała!
Po kolacji złożonej z ulubionych dań ojca Pepi
wręczyła mu prezent: nową fajkę oraz specjalną
Diana Palmer 93
zapalniczkę, a do tego wielki kawał kokosowego tortu.
Udawała, że się cieszy, nie chcąc, by domyślił się
prawdy. Zasłużył na to, by ostatnie godziny jego
święta upłynęły w miłej atmosferze.
Uważam, że powinnaś przemyśleć sobie jedną
rzecz powiedział, zanim poszli spać. Facet złapany
wbrew swojej woli nie podda siÄ™ bez walki.
Jak go nie złapałam! oburzyła się.
Nie słuchasz, co do ciebie mówię skarcił ją.
Mam na myśli człowieka, który musi walczyć ze
swoimi emocjami. Podejrzewam, że nie jesteś mu
obojętna, ale on nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Będzie się przed tym bronił. I dopóki się z tym nie
pogodzi, niezle zalezie ci za skórę.
Penelopa wolała nie robić sobie żadnych złudzeń.
Nie przeżyłaby kolejnego zawodu.
Tato, ja już go nie chcę wyznała bez ogródek.
Najlepiej zrobiÄ™, wychodzÄ…c za Brandona. On
przynajmniej na mnie nie wrzeszczy i nie obwinia
mnie za to, czego nie zrobiłam. Może go nie kocham,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]