do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Drake Dianne Druga twarz doktora Robinsona
- Kyle Susan Gdy wybije północ (Po północy)
- Offutt Andrew Conan i najemnik
- 04 Skazaniec
- Darcy_Emma_ _Pokonac_czas
- A legszentebb torveny Hedwig Courths Mahler
- Roszel_Renee_Po_co_te_klamstwa
- Dav
- Anderson, Poul The Broken Sword
- MatevśĹź Hace VaśĄka kronika
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Neila.
- Idziesz?
- A chcesz?
- To twój bratanek. W jego żyłach płynie twoja krew. - Miał prawo tam być, a ona bar-
dzo chciała, by odczuwał taką potrzebę. Nie wiedziała, czy przyjechał kierowany poczuciem
obowiązku, czy zle pojętą lojalnością. - Jeśli chcesz uczestniczyć w jego życiu, nie mam nic
przeciwko temu.
Bez słowa wjechali na czwarte piętro. Kiedy drzwi się otworzyły, wysiadł w milczeniu.
Ale gdy Gabby włożyła ochronny fartuch i wchodziła na oddział, zawołał:
- Powiedz mu, że tu jestem i że go kocham.
- NaprawdÄ™?
- To nie jest łatwe, Gabrielle. Dla żadnego z nas. Ale Bryce nie ma z tym nic wspólnego.
To mały chłopiec, który walczy z przeciwnościami losu i potrzebuje tyle miłości, ile możemy
mu w tej chwili ofiarować.
- W tej chwili? Jeśli tak uważasz, to nie powinno cię tutaj być. Mój syn, syn Gavina, za-
sługuje na coś więcej. Jeśli nie możesz mu dać bezwarunkowej miłości na zawsze, wracaj do
hotelu albo do White Elk.
Gabby minęła drzwi oddziału. Ręce jej drżały. Chciało jej się płakać, krzyczeć, walić
pięścią w ścianę. A przede wszystkim zawrócić i powiedzieć Neilowi, że go kocha i chce, by
był częścią ich życia. Na jej warunkach, czyli na zawsze. Kiedy się obejrzała, Neil zniknął.
Bryce leżał w kołysce, podłączony do tlenu i kroplówki. Taki bezbronny. Chciała go
przytulić i poczuć tę więz, która jej towarzyszyła w ciąży. Ale w sali pełnej urządzeń i innych
pacjentów nie było miejsca na słowa, które do niego szeptała. Ani na kołysanki. Położyła palce
na maleńkiej klatce piersiowej i przez dziesięć minut wizyty czuła, jak Bryce oddycha.
Jej syn spał, nieświadomy wszystkiego, co sprawiło jej tyle bólu. Miała przed sobą cud.
Patrzyła na Bryce'a przepełniona niezmierną wdzięcznością do człowieka, którego Neil niena-
widził. Może nie da się tego naprawić.
- Co będzie, to będzie - szepnęła do Bryce'a i pocałowała go w czoło, gdy wizyta dobie-
gała końca. - Mamusia cię kocha i to się nigdy nie zmieni.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
- Pomyślałem, że chętnie napijesz się gorącej czekolady. - Neil podał Gabby kubek i
usiadł obok niej. Gabby leżała na łóżku ze wzrokiem utkwionym w ścianę. Ze względu na jej
stan szpital umieścił ją w pojedynczym pokoju, jak gościa, a nie pacjenta.
- Nie wiedziałam, że wciąż tu jesteś. - Wzięła kubek, ściskając go jak koło ratunkowe.
Od chwili, gdy się tu znalazła, dygotała z zimna.
- Ja też mam mieszane uczucia co do naszej przyszłości, tak jak ty, ale nie mogłem was
zostawić.
- Nie chcę, żebyś nas zostawił. - Gabby wciągnęła powietrze, a potem je wypuściła. - Je-
śli ty tego chcesz, uszanuję twoją wolę. Ale pragnęłabym, żebyś był częścią naszej rodziny.
Neil się zaśmiał.
- Zawsze mówisz wprost, to jedna z rzeczy, która mi się w tobie spodobała. Z Karen nig-
dy nie wiedziałem, na czym stoję.
- %7łycie jest za krótkie na gierki. Teraz rozumiem, co to znaczy. Mój tata zawsze powta-
rzał, że należy chwytać szansę, kiedy się pojawia, bo drugiego razu może nie być.
- Twój ojciec był mądrym człowiekiem. Szkoda, że go nie poznam.
- Ja też żałuję, polubiłbyś go, a on ciebie.
- Może poznam go przez jego wnuka.
- Naprawdę tego chcesz? To wnuk Bryce'a Evansa, ale także syn Gavina.
- Opowiedz mi o moim bracie. Wiesz o nim coś, co ja powinienem wiedzieć.
Nareszcie. Gabby wzięła głęboki oddech.
- Poznaliśmy się na seminarium w Chicago jakieś dziewięć miesięcy temu, parę tygodni
po pogrzebie mojego ojca. Czułam się samotna. Prócz ojca nikogo nie miałam. %7ładnych krew-
nych poza dalekimi kuzynami. Byliśmy ze sobą bliżej niż większość ojców i córek. On mnie
wychował. Wówczas nie wróciłam jeszcze do pracy i czułam, że muszę coś zmienić. Byłam
zagubiona. Wybrałam się na seminarium z pediatrii, bo stwierdziłam, że skoro przyjmuję na
świat dzieci, nie zaszkodzi dowiedzieć się czegoś o postępie w tej dziedzinie medycyny.
- I tam poznałaś Gavina.
Gabby przytaknęła.
- Był wykładowcą. Wspaniałym, pełnym pasji. Chyba trochę się w nim zadurzyłam, bo
nie słyszałam nikogo, kto mówiłby o swojej pracy z taką miłością. Opowiadał o prowadzeniu
R
L
T
praktyki na prowincji. Prosił, żebyśmy nie skreślali tej opcji, rozważając zmianę miejsca pracy.
Po wykładzie ludzie go otoczyli i mówili, że dał im wiele do myślenia.
- NaprawdÄ™?
Gabby kiwnęła głową.
- Był dla mnie serdeczny, kiedy bardzo tego potrzebowałam. Dzięki niemu nie myślałam
o tym, o czym nie chciałam myśleć. Może byłam trochę zakochana, może tylko zauroczona.
Ale to nie było nic stałego, zrozumieliśmy to bardzo szybko. Za to przez kilka dni pomagaliśmy
sobie wyjść z dołka.
- On też był w dołku?
- Nie mówił na ten temat, ale widziałam to w jego oczach. - Tak podobnych do oczu Ne-
ila. Lekko uniosła głowę i opuściła powieki, starając się przywołać w pamięci Gavina. Zabaw-
ne, bo widziała Neila. - Sądziłam, że jestem bezpłodna, ale najwyrazniej Bryce miał się uro-
dzić. Chciałam, żeby Gavin wiedział o jego istnieniu i brał udział w jego życiu, gdyby wyraził
taką chęć.
- Nie bałaś, się?
- Bałam. Mógł zażądać pełnej czy częściowej opieki nad dzieckiem. Na to bym się nie
zgodziła.
- Więc dlaczego postanowiłaś go powiadomić? Inaczej by się nie dowiedział.
- Bo tak należało. Bryce miał prawo znać swojego ojca i vice versa. - Szpitalne światło ją
raziło, więc je wyłączyła. Potem się odwróciła, by lepiej widzieć Neila. - Wszystko tak dobrze
się układało. Spodziewałam się dziecka, choć twierdzono, że to niemożliwe. Zakochiwałam się
w mężczyznie, a myślałam, że już mi się to nie zdarzy. Ale tamtego dnia, gdy zobaczyłam ta-
blicę z imieniem Gavina... Na to nie można być przygotowanym. Gavin cię skrzywdził, a ja,
nosząc jego dziecko, zakochałam się w tobie.
Zabrakło jej słów. Z przerażeniem myślała, co powie Neil. Jej los leżał w jego rękach.
- Gavin i ja byliśmy... w chwili, gdy zmarł, byliśmy prawie pogodzeni. On się zmienił.
Dostrzegłem to, gdy wrócił z Chicago. Zadzwonił do mnie, kilka razy rozmawialiśmy przez
telefon. Przeprosił mnie za to, że zrujnował moje małżeństwo. Błagał mnie o wybaczenie, a ja
odparłem, że jeszcze nie jestem gotowy, może z czasem...
- To dobrze - rzekła Gabby z rosnącą nadzieją.
- Zbyt dużo było złych uczuć, żeby to załatwić w parę dni czy tygodni. Chyba to rozu-
miał.
R
L
T
- Pewnie stąd ten jego psychiczny dołek. %7łałował tego, co ci zrobił. Wszyscy popełniamy
błędy. Może zdał sobie sprawę, że największym błędem była utrata brata.
Neil wzruszył ramionami.
- Może. Nigdy się nie dowiemy.
- Wiemy, że człowiek, którego poznałam, nie był tym, który zabrał ci żonę. Nie wiemy,
co go zmieniło. Prawdopodobnie pragnienie odnowienia kontaktu z tobą. Sądzę, że jego wykład
dotyczył White Elk, choć ta nazwa nie padła. Medycyna była jego pasją, tak jak twoją.
- Nie układało nam się z Karen, kiedy Gavin wkroczył między nas. Nie powinienem był
się z nią żenić. To był błąd. Jakbym stracił rozum. Nie tęskniłem, kiedy odeszła.
- Ale tęskniłeś za Gavinem?
- Ani przez chwilę. Oświadczyłem mu nawet, że nie chcę go więcej widzieć. - Wzdry-
gnął się. - To były emocje, ale uprawnione. Nie z powodu Karen. Ona się nie liczyła. Była jak
trucizna. Zniszczyłaby mnie i moją karierę. Kiedy się dowiedziałem o ich romansie, śmiałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]