do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- informatyka inkscape podstawowa obsluga programu krzysztof ciesla ebook
- Kryzys Pieniadza – Krzysztof Hollis
- Alistair MacLean Mroczny KrzyĹźowiec
- Jerzy Krzysztoń ''Obłęd''(1)
- IMO Standard Marine Communication Phrases (2002)
- Gold_Kristi_Nic_do_stracenia
- Brandys Marian Kozietulski i inni [1]
- Howatch Susan Weekend w Londynie
- Loius L'Amour North_to_the_Rails_v1.6_(BD)
- Flux Orson Scott Card
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na chodniku stał myślak i patrzył w moje okno.
12
Na korytarzu było ciemno. Nie zapalając światła zszedłem na parter i cicho uchyliłem drzwi
wejściowe. Mężczyzna stał nadal naprzeciw mego okna i patrzył w górę. Nie ulegało
wątpliwości, że jest to ten sam tajemniczy osobnik, którego widziałem pamiętnej nocy na
parkingu, a pózniej w pociągu i w mieszkaniu Rawików.
Miałem już dość zabawy w chowanego. Znajdował się nie dalej jak dziesięć metrów od
furtki i jeśli był istotą materialną, a nie halucynacją lub duchem, miałem szansę go schwytać i
przekonać się wreszcie, kim jest naprawdę.
Otwarłem raptownie drzwi i skoczyłem do furtki. Mężczyzna nie miał jednak zamiaru
uciekać. Przeciwnie gdy tylko mnie dostrzegł, ruszył szybkim krokiem w mój ą. stronę.
Stanąłem. Nieznajomy podszedł do mnie i wyciągając rękę na powitanie, powiedział z
przyjaznym uśmiechem:
Dobry wieczór.
Skwapliwie podałem mu dłoń. Była to materialna, silna, męska ręka.
Kim pan jest? spytałem nieco uspokojony.
Chodzmy. Szkoda czasu. Wytłumaczę. Wszystko! Nieznajomy mówił w taki sposób,
jakby czytał poszczególne wyrazy ze słownika. Głos miał przyjemny, naturalny, tylko jakby
w mowie jego pojawiały się ślady obcego akcentu i trochę raziła nadmierna poprawność
fonetyczna.
Dokąd chce pan iść?
Do elektrowni. To konieczne.
Z głębi domu po drugiej stronie ulicy dobiegło mnie miauczenie kota. Początkowo ciche i
błagalne, potem coraz głośniejsze i jakby zaniepokojone. Dołączyły do niego wrzaskliwe już
teraz głosy drugiego,
trzeciego, a wkrótce i czwartego kocura z pobliskich domów, a zawtórowało im gwałtowne
ujadanie psów. W oknach pojawiły się światła. Spojrzałem w swoje okno. Nie było
oświetlone, ale za szybą dostrzegłem twarz Steni. Czy widziała stojącego obok mnie
mężczyznę?
Chodzmy! ponaglił nieznajomy. Skinąłem głową i poszliśmy, odprowadzani
zajadłym szczekaniem psów.
Pan jest... ponowiłem pytanie.
Korektorem.
Korektorem? " , / Korektorem. Biegu wydarzeń. Nie może
być sprzeczności.
Sprzeczności?
Zaraz wytłumaczę. Jedność Uniwersum. Paralelizm czasoprzestrzenny niemożliwy.
Wasz świat to nasz świat.
Czyżby podejrzenia Policza nie były tak absurdalne, jak sam przypuszczał? Dotąd nie
wierzyłem w odwiedziny kosmitów, lecz może relacje o takich wizytach nie były bajkami.
Jest pan... z kosmosu? powiedziałem bez przekonania.
Nie. Z innego czasu.
Z przyszłości? zapytałem z niedowierzaniem.
Można tak określić.
Ujadanie psów powoli cichło za nami. Czułem się jednak nadal nieswojo. Tajemniczy
nieznajomy, niepokój, jaki budziła jego obecność nie tylko we mnie, ale również wśród
kotów i psów...
Pomyślałem, że może znów mam jakiś osobliwy, cudaczny sen. Pomijając jednak nawet
realizm wrażeń odbieranych przez moje zmysły, takiej możliwości zdała się przeczyć ciągłość
wydarzeń, których przebieg pamiętałem bardzo dobrze. Niemniej to, co powiedział
nieznajomy, uznałem za zbyt fantastyczne, aby odpowiadało prawdzie.
To znaczy podróżuje pan swobodnie w czasie i przestrzeni? próbowałem pociągnąć
go za język.
Nie podróżuję. Korzystam z przejścia między różnymi czasami. I nieswobodnie. Są
zasadnicze ograniczenia. Nie można tworzyć przejść w przyszłość.
A w przeszłość można?
Można.
A nie odwrotnie? Zawsze myślałem, że przenieść się w przeszłość jest fizycznie
niemożliwe. Co innego w przyszłość. Już dziś pró
buje się ludzi zamrażać, a jeśli statki kosmiczne będą osiągać prędkości bliskie prędkości
światła...
Rozumiem. Anabioza. Efekt relatywistyczny. Realne, ale nie o tym mówię. Chodzi o
bezpośrednie przejścia między różnymi punktami chronokontinuum. Przejście można
otworzyć tylko w przeszłość. Przez nie wyjść i wrócić. Do swojego czasu.
Dlaczego nie tworzycie przejść w przyszłość?
Nie potrafimy. Nikt nie wraca. Anizotropia.
A w przeszłości możecie swobodnie działać?
Są ściśle określone zasady. Nie wolno ich łamać. Nie wolno wkraczać w czas, w
którym się już było. Nie wolno wracać i poprawiać własnych błędów. Nie wolno tworzyć
artefaktów. Jeśli powstały z winy korektora, należy je unicestwiać. Nie wolno zostawiać
materialnych śladów działań korekto rskich.
A więc co pan robi? W jaki sposób zmienia przeszłość?
Przepraszam. Pan nie rozumie zasady. Zmieniać przeszłości nie wolno!
Zrozumiałem, że pan ingeruje...
Tylko koryguję błędy.
Nasze?
Nie wasze. Błędy tajmerów.
Czyje błędy? Nie rozumiem.
Wytłumaczę. W XXIII wieku zaczęto eksperymentować. Z polem ti-sigma. Nieudolnie.
Bardzo dużo błędów. Bez dobrego przebadania archiwów. Bez sprawdzenia, co się działo w
transtajmowanym obszarze pola. Brak precyzji czasowej. Pośpiech. Chęć sukcesu. Za
wszelką cenę. Wyścig kto pierwszy. Konkurencja wśród bi-erów. Byli też tacy, co myśleli, że
można będzie ulepszyć przyszłość poprzez zmianę przeszłości. Nie można. Zasada
niesprzeczności.
Jeżeli była to bajeczka specjalnie dla mnie przygotowana, jakiż mógł być cel mistyfikacji?
Tak czy inaczej, nie powinienem na razie zdradzać się, że nie wierzę słowom nieznajomego.
Chce pan powiedzieć, że w XXIII wieku zrealizowane zostanie marzenie o podróżach
w czasie, tyle że trochę po partacku? I pan usuwa skutki? Na czym pańska praca polega?
Zapobiegam pętlom i' multiplexom oraz likwiduję artefakty. Tajmerzy XXIII wieku
zachowywali się jak wasi industriale w biocenozie. Jak tylko przekonali się, że można
przekraczać wrota", przeszli
od' pasywnych obserwacji do aktywnych działań w obszarze dwucza-su". I zaraz zaczęły się
kłopoty.
Zapytałem nieznajomego, co to są owe wrota" i dwuczas", ale muszę przyznać, że z jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]