do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Harrison Harry Stalowy Szczur 2 Zemsta Stalowego Szczura
- Harry Harrison Stalowy Szczur 01 Narodziny Stalowego Szczura
- Harry Harrison Bill 05 On the Planet of Zombie Vampires (Jack C. Haldeman)
- Harry Harrison Galactic Dreams (SS Collection)
- Szent bolondok Joanne Harris
- Harry Harrison Cykl Planeta śmierci 1
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- Korbel Kathleen Romantyczne podroze 01 Czarodziejka z rajskiej wyspy
- Analizowanie budowy, fizjologii i patofizjologii narzć…du śźucia
- Linux Administrators Security Gu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ukrywać uczuć czy tłumić odruchów tak jak dorosły, więc w tym przypadku nie było to trudne. Nie
wiedziałam tylko, jaką formę przyjęła jego fascynacja.
Wisząca w stodole żarówka więcej skrywała w cieniu, niż oświetlała. Przestronne wnętrze
ziało pustką, jedynie pod tylną ścianą znajdowały się trzy boksy pełne przegniłej słomy. Wyglądały,
jakby nikt nie dotykał ich od lat. Poza tym wisiało tu trochę starych narzędzi, na klepisku walały się
stare taczki, kosiarka, kilka worków z nawozem do trawy, a w kącie stała piramidka puszek z farbą.
Powietrze było zimne, duszne i nieprzyjemne. Tolliver chyba próbował wstrzymać oddech.
Bez sensu na dłuższą metę.
Od razu wiedziałam, że to raczej zadanie dla Xyldy. Powiedziałam to szeryf.
Co? Chodzi o tę kobietę z pomarańczowymi włosami?
Tak, wiem, jak wygląda przyznałam. Ale posiada prawdziwy dar. A zapewniam, że nie
ma tu nic dla mnie.
Nie ma zwłok? Trudno było stwierdzić, czy Rockwell czuje ulgę, czy jest rozczarowana.
Są, to na pewno. Ale nie ludzkie. Wyczuwam tu śmierć, ale jej nie rozpoznaję. Jeśli pani
pozwoli, zadzwonię po Xyldę. Jeśli uda jej się odkryć, o co chodzi, może jej pani dać tę część
zapłaty przeznaczoną na zlecenie dla mnie.
Rockwell przypatrywała mi się przez chwilę. Chłód wybielił jej twarz. Nawet jej oczy
wydawały się jaśniejsze.
Dobrze zgodziła się w końcu. Ale jeśli zrobi z pani idiotkę, pani sprawa.
Xylda i Manfred dotarli na miejsce dość szybko, biorąc pod uwagę okoliczności. Xylda
miała na sobie sfilcowany tartanowy płaszcz, a jej długie płomiennorude włosy tworzyły
chaotyczną szopę. Xylda była tęgą kobietą, która swoje okrągłe oblicze obficie zdobiła pudrem i
szminką. Całości obrazu dopełniały grube pończochy uciskowe oraz mokasyny.
Manfred naprawdę kochał babkę większość młodzieńców w jego wieku za nic w świecie
nie pokazałaby się publicznie z takim zjawiskiem.
Xylda nie przywitała się z nami, w ogóle zignorowała naszą obecność. Od razu pokuśtykała
do środka, podpierając się laską. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy ostatnio już potrzebowała
podpory. Manfred podtrzymywał ją lekko w pasie, jakby w obawie, że w każdej chwili może upaść.
Xylda wskazała laską na niewielkie wybrzuszenie klepiska, a potem zamarła. Mężczyzni
oraz chłopiec, którzy weszli do stodoły, patrzyli na Xyldę drwiąco, niezbyt dyskretnie czyniąc
komentarze na jej temat. Teraz jednak ucichli, a kiedy Xylda przekręciła głowę, jakby
nasłuchiwała, wiszące w powietrzu napięcie zgęstniało niemal namacalnie.
Zamęczone zwierzęta stwierdziła krótko i z wielką, jak na starszą, schorowaną kobietę,
werwą okręciła się, wymierzając oskarżycielsko laskę w chłopca. Torturujesz zwierzęta, ty mały
sukinsynu Xylda wyrażała się dość bezpośrednio. Wykrzykują twoje winy ciągnęła dalej
monotonnym głosem. Twoja przyszłość napisana jest krwią.
Chłopiec wyglądał, jakby lada moment miał dać nogę, przytłoczony tym ciężkim,
świdrującym wzrokiem. Nie dziwiłam mu się.
Synu! zaczął drobny mężczyzna w wielkim płaszczu. Spoglądał na syna z
rozdzierającym serce powątpiewaniem. Czy to, co mówi ta kobieta... czy to prawda? Byłbyś
zdolny do czegoÅ› takiego?
Tato! jęknął chłopak błagalnie, jakby ojciec mógł powstrzymać to, co miało nastąpić.
Nie pozwól im na to.
Tolliver objÄ…Å‚ mnie w pasie.
Mężczyzna potrząsnął lekko chłopcem.
Musisz im powiedzieć.
Było już ranne szepnął chłopiec. Tylko patrzyłem, jak umiera.
Kłamiesz wychrypiała Xylda głosem ociekającym odrazą.
Potem sprawy potoczyły się lawinowo.
* * *
Zastępcy wykopali szczątki kota, psa, kilku królików osesków, i jednego czy dwóch ptaków.
Przerzucili też słomę, wzbijając w powietrze tumany pyłu, ale klepisko w boksach było
nienaruszone. Ojciec chłopca, Tom Almand, był kompletnie oszołomiony. Jako psycholog, nawet
lepiej niż inni zdawał sobie sprawę, że męczenie i zabijanie zwierząt jest pierwszym sygnałem
zaburzeń, które mogą przerodzić się w socjopatię. Wielu seryjnych morderców zaczynało w ten
sposób. Zastanawiałam się, ile z dzieci zamęczających zwierzęta wyrosło na zabójców, ale
wiedziałam, że nie da się zebrać takich informacji. Czy to możliwe, żeby robić coś podobnego w
dzieciństwie, a potem stać się zwyczajnym dorosłym, który potrafi tworzyć zdrowe związki? Może.
Nigdy nie zgłębiałam tej kwestii i nie zamierzałam tego robić. Wystarczająco napatrzyłam się w
pracy, wiedziałam, do jakich strasznych rzeczy zdolni są ludzie... I do jakich wspaniałych. Patrząc
na mokrą od łez twarz dwunastoletniego sadysty, Chucka Almanda, nie byłam w stanie wykrzesać z
siebie optymizmu.
Szeryf Rockwell powinna być zadowolona. Uchroniliśmy lokalne władze od fatalnej
pomyłki, ujawniliśmy potencjalne zródło przyszłych poważnych kłopotów, a w dodatku nie dostanę
ani centa za moją gehennę. Jednakże Xylda zarobiła swoją działkę uczciwie i zamierzałam
dopilnować, żeby jej zapłacono.
Szeryf jednak nie promieniała szczęściem. Przeciwnie, wyglądała na znużoną, zniechęconą i
zawiedzionÄ….
Skąd ta ponura mina? zapytałam. Tolliver odszedł na bok, żeby porozmawiać z
Manfredem. Wiedziałam, że ta uprzejmość nie przyszła mu bez wysiłku. Xylda uczepiła się
ramienia jednego z zastępców i szeptała mu coś do ucha. Mężczyzna sprawiał wrażenie
skołowanego.
Miałam nadzieję na przełom odparła Sandra, zbyt zmęczona, by ukrywać swoje myśli i
emocje. Myślałam, że coś odkryjemy. %7łe będzie tu więcej ciał, jakieś dowody, może trofea, które
powiążą kogoś, może Toma, z tymi morderstwami. Udałoby nam się to wszystko zakończyć i
rozwiązać sprawę własnymi siłami, bez przekazywania śledztwa stanowym czy FBI.
Sandra nie była tak kryształowa, jak się wydawało.
Nie ma tu żadnych ludzkich zwłok. Przykro mi, że nie możemy sprawić magicznie, aby
się tu znalazły mówiłam szczerze. Podobnie jak większość ludzi chciałam, aby przestępca został
złapany, aby stało się zadość sprawiedliwości, aby winni zostali ukarani. Często jednak nie osiąga
się tego wszystkiego jednocześnie, czy też w odpowiednich proporcjach. Czy teraz możemy już
jechać?
Szeryf przymknęła na sekundę oczy, a ja poczułam nieprzyjemne łaskotanie w brzuchu.
SBI prosiło, żeby pani została na miejscu jeszcze jeden dzień. Chcą zadać pani kilka
pytań.
Aaskotanie przekształciło się w bolesny skurcz.
A nasza umowa? Miałam stąd wyjechać zaraz po tym chyba podniosłam głos, bo kilka
osób spojrzało w naszą stronę. Nawet chłopiec, przyczyna całego tego zamieszania, odwrócił
głowę. Popatrzyłam mu prosto w oczy i po raz pierwszy świadomie zajrzałam w umysł drugiego
człowieka.
Powinniście go zastrzelić powiedziałam, porażona strasznym uczuciem. Ciekawe, czy
Xylda doświadczała tego w podobny sposób i czy to właśnie stanowiło przyczynę jej dziwactw. A
Manfred? Czy stanie się podobny do babki? Nie, to nie było tak, że chłopiec nie miał wyboru, że od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]