do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Dostojewski Fiodor Gracz
- (ebook ITA NARR) Svoboda Freedom
- WyśÂ‚ć…czniki Róśźnicowo Prć…dowe w śÂ›wietle przepisów Stosowanie
- Longyear, Barry Enemy Mine
- Kornbluth Cyril Domek z kart
- I_ROZDZIAL_KSIAZKI_KOMINKA
- 1059. Winters Rebecca Uparta księżniczka
- Jak rozmawiać‡ z Bogiem Lucy Rooney SND, Robert Faricy SJ
- Fiedler Arkady Dzić™kujć™ Ci, Kapitanie
- Bohdan Petecki Strefy Zerowe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Schwarz odwrócił się i popłynął wstecz, do najbliższej otwartej
grodzi bezpieczeństwa. Wskazał krew na szczękach wrót i ich szcze-
linach zwornych. Wskazał zaczepiony oń fragment czarnej tkaniny.
Yusuf patrzył beznamiętnie. Oszczędnymi, instynktownymi ruchami
strzepywał z siebie przydryfowywujące czerwone krople.
Schwarz złapał w garść kilkanaście z nich i napisał sobie na
brzuchu:
E KONTRLJ GRODZ
Yusuf skinął głową. Rozczapierzył palce lewej dłoni, przyłożył
ją sobie do czoła i uniósł pytająco brwi. Schwarz potaknął: za Go-
divę.
Pojawiła się Jaqueritte w skafandrze próżniowym bez hełmu. Spoj-
rzała na trupa, spojrzała na wskazywaną przez Niemca otwartą gródź,
spojrzała na jego brzuch. Jedną dłoń miała zaciśniętą w pięść, dru-
gą gładziła w zakłopotaniu tatuowaną skórę głowy.
- Nie możemy bez końca milczeć - rzekła. - Emmanuelu, jakie masz
dowody jego winy?
Emmanuel odpowiedział ciszą.
- Gdzie Xien? - spytała.
39
- Chyba w kiosku - odparł Schwarz, zmazując z siebie krwawy ma-
lunek. - Zablokował dospek.
Jaquritte wywołała Chińczyka na ogólnym, subwokalizując. Nic.
- Może śpi - przypuściła. - W jakim on jest cyklu?
Nikt nie wiedział.
Somalijka podleciała do Mścisłowskiego, który tymczasem zdążył
już zdryfować ku sufitowi, co dla niego i Schwarza stanowił podło-
gę.
- Sadysta - syknęła.
- Co?
- Siła zatrzasku grodzi liczona jest w dziesiątkach ton. Przepo-
łowiłoby go w sekundę. A tu nic takiego. Skurwysyn trzymał go w
szczękach całe minuty, i miażdżył powoli. Zemsta na zimno. Miał
czas pogryźć sobie język na Strogonoffa. Czemu nikt nie słyszał je-
go krzyków? Musiał wrzeszczeć do zdarcia strun.
- Co to znaczy: nikt? - zirytował się Schwarz. - Dospek mu Emma-
nuel najpewniej zagłuszył. A kabiny są dźwiękoszczelne. To już prę-
dzej ty... Gdzie ty chodziłaś?
- Do Kamienia - powiedziała. I otworzyła pięść: ciemny odłamek
kanciastego minerału, na jeszcze ciemniejszej skórze.
- Odłupałaś.
- Odłupałam. Zrobię analizy.
Schwarz obejrzał się na Araba.
- W chwili śmierci Godivy przy Kamieniu byłeś ty.
Zmarszczyła brwi. - Co właściwie sugerujesz, Aax?
- Niech on się przyzna - wycelował palec w milczącego hasasyna,
a musiał to uczynić w skos korytarza, bo na wysokości swej twarzy
miał obciągnięte białymi skarpetami stopy Araba.
- Do czego?
- Co tam robił. Też odłupał. Odłupałeś, prawda?
Jaqueritte obkręciła się na osi uchwytu wsufitnego, łapiąc Yusu-
fa spojrzeniem prosto w jego otchłannie mroczne oczy.
- Yusuf?
- Nie wasza sprawa.
- Słuchaj-no, mój drogi terrorysto - jęła sączyć Y. H. swój
słodki jad - to jest sprawa każdego z nas, bo ten Kamień to jest
właśność każdego z nas, a ten statek to jest nasz grób. Nie będzie
tajemnic. Co zrobiłeś?
- Nie twoje jest prawo. Nie stoisz ponade mną. Nie kusi mnie
twoje ciało, nie przeraża twoje słowo. Modlę się o twoją śmierć. To
ty jesteś sila3 pustki. Allahu Akbar!
Splunął na nią i odleciał.
Schwarz i Jaqueritte spojrzeli na siebie, zdumieni.
- A cóż to miało znaczyć? - żachnął się Niemiec.
- Pojęcia nie mam.
- On cię nienawidzi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]