do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Hill Livingston Grace BilĹźej serca 06 TÄczowy domek
- Frederik Pohl & C. M. Kornbluth Search the Sky
- Eo Beaucaire, Louis Kruko kaj Baniko en Bervalo
- Brashear Jean Marchand 07 PóśĹźna miśÂośÂćÂ
- Hardy Kate Smak czerwonego wina
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 05 Dominion
- Bohdan Petecki Strefy Zerowe
- 350. McWilliams Judith Romans z czarnookim
- Pullman Philip Dobry czśÂowiek Jezus i śÂotr Chrystus
- 457. Harlequin Romance Wentworth Sally Jej portret
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zobaczyła te krwawe plamy, poczuła, że zaczyna nieco cieplej myśleć o leżących w sąsiednim
pokoju kościach ojcobójcy.
Uporządkujemy sobie wszystko powiedział kapitan Salter. Czy uważacie, że
ktoś z nich przeżył?
Nie sądzę odparła Graves. Tacy ludzie nie mieli prawa przeżyć. Cały świat
musiał zostać dokładnie wyczyszczony. Oni, hm, wymordowali się wzajemnie, ale nie to jest
najważniejsze. Ta para miała jedno dziecko, w wieku dziesięciu czternastu lat. Ich kabina
wydaje się przystosowana do jednego tylko dziecka. Powinniśmy zajrzeć jeszcze do paru
kabin, żeby się zorientować, czy rodzina z jednym dzieckiem jest, to znaczy była, normą.
Jeżeli okaże się, że tak, możemy założyć, że oni wymarli. Albo prawie wymarli... wy-
myśliła udane zdanie: na skutek populacyjnego samobójstwa...
Wyliczenia są zupełnie sensowne stwierdził Salter. Jeżeli nie oddziaływały
inne czynniki, poza tym pojedynczym dzieckiem na rodzinę, to w ciągu jednego wieku pięć
pokoleń populacji liczącej dwa miliardy zmniejszy ją do stu dwudziestu pięciu milionów. W
następnym wieku do poniżej czterech milionów, w następnym do dwudziestu dwu ty-
sięcy... i w trzydziestym drugim pokoleniu ostatnia para wywodząca się z tych dwóch milia-
rdów spłodzi jedno dziecko i to już będzie koniec. A przecież są i inne względy. Oprócz tego,
że mogą istnieć ludzie, którzy nie rozmnażają się z wyboru unikał wzrokiem Jewel Flyte
musimy brać pod uwagę to, co widzieliśmy na schodach, w korytarzu i w tych pomie-
szczeniach.
A więc mamy już rozwiązanie naszych kłopotów stwierdziła Graves.
Trzasnęła dłonią w koszmarny stół, zapomniawszy, do czego służył.
Wyciągniemy statek na brzeg i wysadzimy załogę na stały ląd. Oczyścimy miejsce,
dowiemy się, co robić, żeby utrzymać się przy życiu... Słowa zamarły jej na wargach.
Potrząsnęła głową. Przepraszam powiedziała ponuro. Gadam głupstwa.
Kapelan zrozumiał ją, ale odrzekł:
Przejście na ląd to tylko zmiana miejsca. Na pewno będą w stanie się nauczyć.
Ze względów politycznych jest to niewykonalne odparł Salter. Przynajmniej
nie w takiej postaci.
Wyobraził sobie, jak referuje ten wniosek radzie statku w cieniu masztu, do którego
przytwierdzona jest Karta i mimowolnie pokręcił głową.
Jest pewien sposób powiedziała Jewel Flyte.
W tym właśnie momencie wdarli się Brownellowie. Tropili grupę desantową od
momentu jej wylądowania. Dziewięć zakapturzonych kobiet w workoszatach i dziewięciu
mężczyzn w pokutniczej czerni przemknęło przez szeroko rozwarte drzwi i otoczyło ludzi z
morza pierścieniem włóczni. Rzeczywiście na lądzie zadziałały i inne czynniki, ale nie było to
jeszcze trzydzieste drugie pokolenie zagłady.
Przywódca mężczyzn z klanu Brownellów oznajmił z satysfakcją:
Oto czego nam było trzeba, świeża krew.
Salter zorientował się, że nie miał na myśli genetyki.
Kobiety, jak zwykle bardziej gadatliwe, stwierdziły krytycznie:
Grzesznicy, to oczywiste. Obnażający bezwstydnie swe odnóża, bezwstydnie
pyszniący się swymi przegniłymi kolumnami świątyni porubstwa. Przybyli tu z przeklętego
morza, by sprowadzić nas z drogi prawości i cnoty.
Wiemy, co czynić z kobietami rzekł przywódca mężczyzn, pozostali przyłączyli
się do litanii.
Obalimy je na ziemię.
I przewrócimy je na wznak.
Wyciągniemy im jedną rękę i przywiążemy mocno.
Wyciągniemy im drugą rękę i przywiążemy mocno.
Wyciągniemy im jedną nogę i przywiążemy mocno.
Wyciągniemy im drugą nogę i przywiążemy mocno.
I wtedy...
Wtedy zatłuczemy je na śmierć i Merdeka uśmiechnie się.
Kapelan Pemberton patrzył, jakby nie wierząc własnym oczom.
Musicie wejrzeć w wasze serca odezwał się do nich, usiłując przemówić im do
rozsądku. Musicie wejrzeć głębiej niż dotąd czyniliście, a zobaczycie, że was omamiono.
Nie tak powinny postępować istoty ludzkie. Ktoś straszliwie sprowadził was na manowce.
Pozwólcie, wyjaśnię wam...
Bluznierca! zawołała przywódczyni kobiet i zręcznie dzgnęła kapelana w brzuch
swą włócznią.
Siła, z jaką wbiło się weń szerokie, zimne ostrze obaliła go na ziemię. Jewel Flyte
natychmiast uklękła przy nim sprawdzając puls i oddech. %7łył.
Wstań rozkazał przywódca mężczyzn. Wystawianie się na pokaz i składanie w
ofierze takim jak my, jest bezcelowe. Nasze serca są czyste!
W drzwiach pojawił się chłopak.
Wagnerowie! warknął. Dwadzieścioro Wagnerów wchodzi po schodach.
Wyprostuj się i nie mamrocz ryknął jego ojciec i trzepnął go drzewcem włóczni
po żebrach.
Chłopak skrzywił się w uśmiechu, ale dopiero wtedy, gdy cała osiemnastka o czystych
sercach rzuciła się w stronę schodów. Potem wychylił się na korytarz i gwizdnął z całych sił.
Ludzie morza bacznie obserwowali rozwój wydarzeń, dzieląc swą uwagę między to, co działo
się na korytarzu, a krwawiącego kapelana. Na ten gwizd gwałtownie rozwarło się sześć drzwi,
pojawili się w nich mężczyzni i kobiety i cisnęli swe włócznie w plecy przygotowanych do
obrony schodów Brownellów.
Dzięki ci, tato! wrzeszczał chłopak, w czasie gdy Wagnerowie o czystych sercach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]