do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Beaton M.C. Agatha Raisin 15 Agatha Raisin i zabĂłjczy taniec
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 58 Pustynne namiętności
- C Zampa Candy G. (pdf)
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Strugaccy A i B Poszukiwanie przeznaczenia
- Survival Guide For Leaders (Harvard Business Review)
- Sekret milionera George Catherine
- Christie Agatha Kot wśÂ›ród gośÂ‚ć™bi
- Życzę Ci powodzenia przez cały rok
- (Ebook Ita Esoter) Bruno, Giordano Dell'infinito Universo E Mondi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Myślał, że zwariuje.
Wiedział, że przecież właśnie tak być powinno.
Sam tak postanowił...
Praca w tunelu zamarła. Alex wiedział, że Nora nie
może się doczekać, by tam wrócić. Jednak będzie
musiała poczekać jeszcze około dwóch tygodni, zgod-
nie z ustaleniami, jakie poczynił z Raszim. Jego
asystent miał się pojawić na tydzień przed muzułmań-
skim Ramadanem. Do tego czasu nikomu nic nie
grozi. Alex albo ukończy swoją misję, albo będzie
martwy.
Alex zacisnął usta. Zapiął pas i włożył rewolwer do
futerału umieszczonego na plecach. Założył wiatrów-
kę, by ukryć broń.
Tak czy owak, wkrótce stąd zniknie. Dlatego
pozwolił Norze utrzymywać ten nieznośny dystans.
Poczucie honoru to mdłe pocieszenie. Ale jedyne,
jakie miał.
156 Eileen Wilks
Te ostatnie dni wypełniał żal i smutek, i nużąca
praca. Zaś noce były jednym wielkim koszmarem.
Pozostały jednak poranki. Tylko na nie się cieszył.
Włożył adidasy. Był gotów do biegu.
Trzy noce wstecz odkrył bazę terrorystów. Zauwa-
żył cienką smugę dymu i idąc jej tropem, dotarł do
małego, odymionego pęknięcia w skałach. Wiedział,
że pod nim znajduje się palenisko podobne do tego,
nad jakim pracował w jaskini w kamieniołomie.
Nie znalazł tylko wejścia. Jednak miał stąd świetny
punkt obserwacyjny. I nie tracił czasu przez ostatnie
trzy noce obserwował okolicę. Prędzej czy pózniej El
Hawy będzie musiało się ujawnić, nie mieli czasu,
a trzeba było sprowadzić broń. Lub odbić ją Faridowi.
Alex od kilku dni nie miał wiadomości od Farida.
Miał tylko nadzieję, że wspólnik przechwycił dostawę
broni. Jeśli nie, wszystko będzie zależało od tego, czy
Alexowi uda się wypatrzyć moment dostawy z jego
punktu obserwacyjnego.
Dobrze, że potrafił funkcjonować po nieprzespa-
nych nocach. A ostatnio, przy tych wszystkich boles-
nych i niepokojących myślach, nawet te resztki snu
nie przynosiły wielkiego ukojenia.
Co dzień rano wstawał bardzo wcześnie, by pobie-
gać. Nora również nie zrezygnowała z joggingu. Alex
wiedział, że teraz niebezpieczeństwo znacznie zmala-
ło, więc nie przeciwstawiał się temu, by mu towarzy-
szyła. Dotrzymała obietnicy i nigdy nie wyruszała na
swoje eskapady sama. Prawdopodobnie kierowała się
tylko zdrowym rozsądkiem. Nie miał co do tego
wątpliwości.
Taniec na pustyni 157
Pobiegł na drugi koniec obozowiska i zobaczył, jak
Nora rozgrzewa się w oczekiwaniu na niego. Miała na
sobie lekką kurtkę i szorty, które odsłaniały jej długie,
smukłe nogi. Włosy splotła w warkocz. Bardzo rozsąd-
nie... Coś ścisnęło go za serce. Kiedy podszedł do niej
ten zawodowy manipulator i kłamca nie mógł
wydobyć z siebie głosu. Na koniec powiedział tylko:
Zimno dzisiaj.
Dobrze będzie się biegało. Chodzmy.
Prawie nie odzywała się podczas biegu. I prawie na
niego nie patrzyła. Ale w tym ich wspólnym biegu,
w tym rytmicznym ruchu i ciszy, czuł, że wciąż
istnieje między nimi jakiś kontakt. Słowa mogłyby go
tylko zepsuć. Być może się łudził. Ale wolał nie
kwestionować tego przeczucia, nawet jeśli było to
tylko złudzenie. To wszystko, co mu zostało.
Nora poczuła, że po plecach ścieka jej pot. Była
zmęczona. Starała się oddychać miarowo, ale przy-
chodziło jej to z coraz większym trudem.
Mężczyzna obok niej biegł lekko, bez wysiłku. Do
diaska! On chyba nigdy się nie męczył. I nigdy nie
okazał najmniejszego niezadowolenia, obojętnie, ja-
kie zadanie mu przydzieliła i ile godzin musiał sie-
dzieć, pochylony nad jakimiś wykopanymi szcząt-
kami. Ani razu też nie spróbował przebić się przez
ścianę, jaką między nimi zbudowała.
Zastanawiała się, czy w pełni zdawała sobie sprawę
z tego, do jakiego stopnia była głupia.
Niemal zbliżyli się do przewężenia, za którym
leżało wadi, gdzie zawsze biegała. Już widziała głaz,
158 Eileen Wilks
zza którego niegdyś wyskoczył na nią Alex. Ciagle
pamiętała tamten dziki, napięty wyraz jego twarzy.
Wówczas ją przestraszył. I nadal się go bała. Lecz
z innych powodów.
Robiła, co mogła, by przestać o nim myśleć,
przestać tęsknić. Nieczęsto zdarzało się jej nie osiąg-
nąć tego, co zamierzała. Jednak w tym wypadku
ponosiła sromotną klęskę.
Zwolnij... trochę... wydyszała z trudem.
Alex natychmiast zwolniła tempo biegu.
Ty nigdy... się nie... męczysz... wysapała oskar-
życielsko. Wyszczerzył zęby, jakby powiedziała coś
cudownego. Chcesz się... ze mną ścigać?... Powinie-
neś pamiętać, że zawsze przegrywasz...
To była najbardziej osobista uwaga, którą od niej
usłyszał od ponad tygodnia. Jego serce zabiło jeszcze
szybciej.
Gdybym zaproponował, żebyśmy się teraz ściga-
li, mógłbym się założyć o...
Nora nigdy nie dowiedziała się, o co Alex chciał się
założyć, gdyż w jednej chwili biegł obok niej, zrelak-
sowany, a w następnej rzucił się na nią, powalając ją na
ziemię. Usłyszeli huk, jakby walił się cały świat.
I w całej wadi rozległ się dudniący warkot karabinu.
Rozdział dziesiąty
Ciężkie ciało Alexa przydusiło Norę do ziemi.
Upadając, uderzyła w ostry kant skały głową i krzyk-
nęła z bólu. Turlali się w dół ścieżki, aż zatrzymał ich
ogromny głaz rudego piaskowca. Wszystko to trwało
ułamki sekundy, a im się zdawało, że minęły wieki.
Alex nie wypuszczał Nory z objęć. Całym ciałem
wepchnął ją między głaz a ścianę wadi, sam chowając
się w ostatnim momencie, nim znów usłyszeli warkot
karabinu i świst kul.
Nora boleśnie wylądowała na plecach, klinem
wepchnięta w najwęższą szczelinę między skałami.
Serce waliło jej w rytm ogłuszającego terkotu karabi-
nu. Czuła się całkiem bezradna.
Alex natomiast wiedział, co robić. Wciśnięty
w szczelinę tuż przed nią, sięgnął ręką do tyłu
i wydobył pistolet ukryty na plecach pod kurtką.
Gotów do strzału, wychylił się lekko, by bacznie
zlustrować wadi.
Boże... jęknęła mimowolnie Nora.
160 Eileen Wilks
Nie wychylaj się wychrypiał.
Kto to strzela?
Jest ich dwóch. Jeden na południu, koło tego
krzaku na samej górze. Lufa błysnęła, nim wystrzelił.
Nie wiem dokładnie, gdzie jest ten drugi. Z pewnoś-
cią na północy, po drugiej stronie wadi...
Dostrzegł błysk lufy. Nawet nie dotarło to do jego
świadomości. Wytrenowane ciało samo zareagowało.
To ich ocaliło.
Skąd wiesz, że jest ich dwóch? szepnęła Nora.
Drugi strzał padł z tyłu, za nami. Nie ruszy się,
bo ma nas na muszce, kiedy tylko siÄ™ wychylimy...
Ale... Głowa w dół!
Nie czekając, aż Nora się schowa, wepchnął jej
głowę między kolana. Nie brutalnie, lecz stanowczo.
Przepraszam, ale mi przeszkadzasz...
Nie widziała, co Alex robi, ale czuła, że lekko się
o niÄ… opiera.
Ten pierwszy facet będzie chciał się zbliżyć...
Będzie strzelał do nas z góry.
Zdała sobie sprawę, że Alex wspina się na głaz.
Udało jej się zerknąć w górę, bez podnoszenia głowy.
Zobaczyła jedną nogę wspartą o skałę i dolną część ciała
Alexa wciśniętą między głaz a pionową ścianę wadi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]