do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Ostatnie pięć dni Julie Lawson Timmer
- Julie Kenner The Cat's Fancy
- Arystoteles Etyka_Wielka
- Blau Marthe W jego dśÂ‚oniach
- D209. Bevarly Elizabeth Idealny tata
- Milan Pugelj Evelina in Lina
- Dancing Moon Ranch 10 Forb
- Derekica Snake My Hostage My Love [MM] (pdf)
- Alan Isler The Living proof (pdf)
- C Lin Carter Giganci zmierzchu śÂ›wiata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyznanie się do krętactwa nie byłoby najlepszym pomysłem.
- Grałam - zełgała - ale całe wieki temu. Mam nieskoordynowane ruchy.
Mo\e udzielisz mi jakichś wskazówek.
David przyglądał jej się uwa\nie, więc spróbowała zatrzepotać rzęsami,
tak jak radziła jej Regina. Miała nadzieję, \e wygląda przy tym ślicznie i
niewinnie.
- Nosisz okulary? Mo\emy po nie wrócić - powiedział David, nachylając
siÄ™ bli\ej.
Natychmiast przestała mrugać i pokręciła głową. Cała zalotność na nic!
- Nie przejmuj się tenisem - poradził jej. - Z przyjemnością będę cię
uczył. Ja te\ nie jestem zbyt dobry.
Poodbijamy sobie na luzie.
Godzinę pózniej Summer wspomniała jego słowa. Na początku
rzeczywiście grali na luzie. Michael nie przeszkadzał im, bujając się na
huśtawkach z dwójką starszych chłopców. Summer była przekonana, \e uwija
się po korcie z gracją baleriny. Udało jej się kilka razy celnie odbić piłkę, a raz
nawet okręciła się wokół. W piłkę, oczywiście, nie trafiła, ale mało brakowało.
Udawanie, \e potrafi grać, kosztowało ją wiele wysiłku. Gra była wyczerpująca,
ale warta świeczki. David z pewnością doceniał jej wysiłki.
- Zwietnie, Summer! - wykrzyknął. Kończymy rozgrzewkę. Teraz
zagramy naprawdÄ™.
Poczuła, \e opada jej szczęka i dygoczą kolana. A niby co robiliśmy przez
ostatnie pół godziny? - chciała zapytać, ale była zbyt zadyszana.
- Twój serw - poinstruował ją David. Podbijał piłeczkę, jakby podrzucał
naleśnik na patelni, i sprawiał wra\enie całkowicie odprę\onego.
Zacisnęła szczęki, uśmiechnęła się i skinęła głową.
Spojrzała na brata w nadziei, \e ten dostarczy jej jakiejś wymówki, ale on
spokojnie siedział na huśtawce, czekając, a\ jeden z jego nowych kolegów go
popchnie.
Los sprzysiągł się przeciwko niej! Nabrała powietrza w płuca, podniosła
jaskrawo\ółtą piłeczkę, przyjrzała się jej i zaserwowała. Piłka utkwiła w siatce.
- Błąd! - zawołał David.
- Nie musisz mnie tak krytykować - mruknęła Summer pod nosem.
Uśmiechnęła się i podniosła następną piłeczkę. Otarła pot z czoła wierzchem
dłoni i zaserwowała po raz drugi.
- Następny błąd! - wrzasnął David.
Summer zupełnie straciła wigor. Jej zawadiacki koński ogon oklapł,
niebieska koszulka przylgnęła do spoconych pleców, opadające skarpetki
pozwijały się w obwarzanki. Krótko mówiąc, wyglądała jak półtora
nieszczęścia.
A potem było coraz gorzej. David cierpliwie wykrzykiwał dobre rady.
Zachował kamienną twarz, gdy Summer odchyliła się do tyłu, straciła
równowagę i upadła. Podbiegł do niej i pomógł wstać. Jednak gdy kilka minut
pózniej wpadła z impetem na siatkę, odwrócił się, by nie widziała jego twarzy,
ale i tak usłyszała, \e się z niej śmieje. Patrzyła na jego podrygujące plecy,
dopóki się nie opanował.
Pozbierała się i dumnie wyprostowała ramiona. Gdy na nią spojrzał,
krzyknęła rozgniewana:
- Co cię tak rozśmieszyło?!
Nie odpowiedział, a Summer wiedziała, \e nigdy więcej nie zechce z nią
zagrać.
- Mówiłam ci przecie\, \e nie gram zbyt dobrze! - zawołała, uderzając się
rakietą po ręce.
David przeskoczył ponad siatką i podbiegł do niej. W ogóle nie był
spocony. Włosy gładko przylegały do jego kształtnej głowy. Uśmiechał się
szeroko i Summer poczuła, \e jej gniew mija.
- Grałam najlepiej, jak potrafię - wyjaśniła. To wszystko - dodała,
rozkładając ręce.
Odskoczył poza zasięg jej rakiety, a potem szybko ją odebrał.
- Nie przypuszczałem, \e rakieta tenisowa mo\e być śmiercionośną bronią
- powiedział, krztusząc się ze śmiechu. - Do dziś.
- Bardzo śmieszne. - Spojrzała w dół na własne skarpetki, teraz porządnie
podciągnięte.
David, wcią\ się śmiejąc, oparł dłonie na jej ramionach.
- Nie spodziewałem się, \e grając w tenisa, będę się tak świetnie bawił.
JesteÅ› nadzwyczajna.
- Starałam się - odparła. - I w przeciwieństwie do ciebie nie ogłaszałam
całemu światu, \e nie trafiłeś w piłkę - dodała.
- Co? - spytał David, nie rozumiejąc.
- Nie wrzeszczałam: błąd!", prawda? - burknęła. -To nieuprzejmie
wytykać komuś błędy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]