do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Jak rozmawiać z Bogiem Lucy Rooney SND, Robert Faricy SJ
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Heinlein Robert A. Daleki patrol
- 294. Roberts Alison Dobre rokowania
- Howard Robert E Cień bestii
- Howard Robert E Conan władca miasta
- Heinlein, Robert A If This Goes On
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- 023. Roberts Nora Księstwo Cordiny 02 Gościnne występy
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Porozmawiamy o tym, gdy wrócę do domu.
216
- Charlton. - Napięcie w jej głosie powstrzymywało go przed
odłożeniem słuchawki. - Według Wighta to nie była drobna
sprzeczka. Ten drugi chłopiec... zabrali go do szpitala.
- To niedorzeczne. - Ale Hayden nie patrzył już na przemówienie.
- Widać zrobiono aferę z kilku siniaków i zadrapań.
- Charlton. - %7łołądek podszedł Claire do gardła. - Oni twierdzą,
że Jerald chciał go udusić.
Dwadzieścia minut pózniej Hayden siedział wyprostowany w
gabinecie dziekana Wighta. Na krześle obok niego siedział Jerald
patrząc w podłogę i zaciskając usta. Jego biała, bawełniana koszula
była zmięta i pobrudzona, ale zdążył już poprawić krawat. Do
zadrapań na jego twarzy dołączyły ciemniejące siniaki. Obie ręce
miał spuchnięte.
Patrząc na niego Hayden utwierdził się w przekonaniu, że
incydent nie był niczym więcej niż zwykłą szamotaniną. Jerald
dostanie oczywiście karę. Pouczenie, redukcję przywilejów na
pewien czas. Hayden zaczął się zastanawiać, czy ta sprawa może
przeniknąć do prasy.
- Mam nadzieję, że uda nam się szybko wyjaśnić tę sprawę.
Wight prawie westchnął. Zostały mu dwa lata do emerytury.
Przez dwadzieścia lat pracy w szkole St. Jamesa wpajał wiedzę,
dyscyplinÄ™ i zasady synom bogatych i uprzywilejowanych. Wielu z
jego byłych uczniów stało się teraz osobami publicznymi. Jedną
wspólną cechą tych, którzy przysyłali do niego swoje potomstwo,
było to, że ludzie tego pokroju nie zwracali uwagi na krytykę.
- Zdaję sobie sprawę, że pana rozkład dnia musi być bardzo
napięty, panie senatorze. Nie zażądałbym tego spotkania, gdybym nie
uznał, że tak będzie najlepiej.
- Z pewnością pan wie, co do pana należy, dziekanie Wight. W
przeciwnym razie nie byłoby tu Jeralda. Niemniej jestem jednak
zmuszony stwierdzić, że ten cały scenariusz jest trochę przesadzony.
Naturalnie nie zamierzam tolerować udziału mojego syna w
rękoczynach. - To ostatnie zdanie było skierowane do Jeralda. - I
mogę pana zapewnić, że zajmę się tą sprawą w domu i wyciągnę
konsekwencje.
Wight poprawił okulary gestem, który obaj, Hayden i Jerald,
rozpoznali jako oznakę zdenerwowania. Hayden czekał cierpliwie, a
Jerald rzucił Wightowi szydercze spojrzenie.
217
- Doceniam to, panie senatorze. Ale jako dziekan odpowiadam za
całą szkołę i za wszystkich studentów. Nie mam wyboru jak tylko
zawiesić Jeralda w zajęciach.
Hayden znieruchomiał. Jerald dostrzegł to kątem oka. No to
nawarzyłeś sobie piwa, panie dziekanie, pomyślał Jerald.
- Sam kończyłem tę szkołę. Utarczki były oczywiście karane, ale
nie uciekano się do zawieszeń. Wydaje mi się to zbyt drastycznym
rozwiÄ…zaniem.
- Trudno to nazwać utarczką, senatorze. - Widział wyraz oczu
Jeralda, gdy ten zaciskał ręce na szyi Lithgowa. Przestraszyło go to, i
to nawet bardzo. Nawet teraz, patrząc na przygnębioną twarz
chłopaka, czuł się nieswojo. Randolf Lithgow doznał poważnych
obrażeń twarzy. Gdy pan Burns próbował ich rozdzielić, Jerald
zaatakował go z taką furią, że staruszek wylądował na podłodze.
Próbował potem udusić już prawie nieprzytomnego Lithgowa, dopóki
kilku innych chłopców go nie powstrzymało.
Wight zakaszlał. Wiedział, jakie pieniądze i wpływy ma
człowiek, z którym rozmawia. Według wszelkiego
prawdopodobieństwa miał on zostać następnym prezydentem. To, że
syn prezydenta ukończył szkołę St. Jamesa, nadałoby jej ogromnego
rozgłosu. Tylko to powstrzymywało Wighta przed zwolnieniem
dyscyplinarnym.
- Jerald jest z nami od czterech lat i nigdy nie sprawił żadnego
kłopotu ani swoim zachowaniem, ani wynikami w nauce.
Naturalnie, Hayden nie oczekiwał, że było inaczej.
- W takim razie Jerald musiał być doprowadzony do
ostateczności.
- Możliwe. - Wight zakaszlał znowu. - Chociaż nic nie
usprawiedliwia gwałtowności tego ataku, jesteśmy gotowi wysłuchać
wersji wydarzeń Jeralda, zanim podejmiemy jakiekolwiek działania
dyscyplinarne. Zapewniam pana, senatorze, że nie zawieszamy
studentów ot tak, po prostu.
- Cóż więc dalej?
- Jerald odmawia wyjaśnień.
Hayden stłumił westchnienie. Płacił rocznie kilka tysięcy
dolarów, by zapewnić Jeraldowi odpowiednie wychowanie, a ten
człowiek nie potrafił nawet wyegzekwować wyjaśnień od ucznia
najstarszej klasy.
218
- Gdyby był pan uprzejmy zostawić nas na chwilę samych,
dziekanie Wight?
- Oczywiście. - Podniósł się zadowolony, że uwalnia go to od
milczącego, chłodnego spojrzenia syna senatora.
- Panie dziekanie - rozkazujący ton głosu Haydena zatrzymał
Wighta przy drzwiach. - Jestem pewien, że mogę polegać na pana
dyskrecji w tej sprawie.
Wight doskonale zdawał sobie sprawę, jak hojne datki wpływały
od Haydena do szkoły St. Jamesa przez ostatnie cztery lata. Wiedział
też, jak łatwo życie osobiste kandydata może zniszczyć jego karierę
politycznÄ….
- Problemy szkoły pozostają w niej, senatorze.
Hayden wstał, gdy tylko Wight opuścił gabinet. To był
automatyczny gest, głęboko zakorzeniony. Postawa stojąca
uwydatniała jego autorytet.
- W porządku, Jerald. Jestem gotów wysłuchać twoich wyjaśnień.
Jerald, trzymając ręce luzno na udach, tak jak go nauczono,
spojrzał do góry na ojca. Zobaczył coś więcej niż wysokiego,
energicznego, przystojnego mężczyznę. Zobaczył króla z
zakrwawionym mieczem, przynoszącego sprawiedliwość.
- Dlaczego mu nie powiedziałeś, żeby się odpieprzył? - spytał
Jerald Å‚agodnie.
Hayden otworzył szeroko oczy. Byłby nie mniej zszokowany,
gdyby jego syn podniósł się i wymierzył mu policzek.
- SÅ‚ucham?
- To nie jest jego sprawa, co my robimy - ciÄ…gnÄ…Å‚ Jerald tym
samym spokojnym tonem. - To tylko mały, gruby pasożyt, który
siedzi za biurkiem i udaje, że jest ważny. On nie ma pojęcia, jak
naprawdÄ™ wszystko to wyglÄ…da. On jest nieistotny.
Ton Jeralda był tak uprzejmy, uśmiech tak naturalny, że Hayden
znów został całkowicie zaskoczony.
- Dziekan Wight jest głową tej instytucji i tak długo, jak sam
jesteś uczniem St. Jamesa, powinieneś okazywać mu szacunek.
Tak długo, jak sam jest uczniem. Jeszcze jeden miesiąc. Skoro
ojciec chciał poczekać te kilka tygodni, zanim dobierze się Wightowi
do tyłka, Jerald może zachować cierpliwość.
- Tak, tato.
219
Hayden z ulgą skinął głową. Chłopiec był najwyrazniej bardzo
przygnębiony tym wszystkim, może nawet był w lekkim szoku.
Hayden nie chciał go naciskać, ale musiał uzyskać odpowiedzi na
pytania.
- Opowiedz mi o bójce z tym chłopcem.
- Cały czas starał się mnie sprowokować.
- Oczywiście. - Hayden poczuł pod nogami twardy grunt.
Młodzi chłopcy mieli nadmiar energii i często wyładowywali ją
w bójkach.
- Rozumiem, że to on zaczął tę bójkę?
- Cały czas na mnie najeżdżał. To głupek. - Jerald zaczął się
wiercić niespokojnie, ale po chwili uspokoił się. Panowanie nad sobą.
Tego zawsze oczekiwał od niego ojciec. - Ostrzegałem go, by się ode
mnie odczepił, ale on nie posłuchał. - Jerald uśmiechnął się do ojca. Z
jakiegoś bliżej nieokreślanego powodu Hayden poczuł ciarki na
plecach. - Powiedział, że skoro nie mam z kim iść na bal maturalny,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]