do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- 023. Roberts Nora Księstwo Cordiny 02 Gościnne występy
- Jak rozmawiać z Bogiem Lucy Rooney SND, Robert Faricy SJ
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- 091. Nora Roberts Przerwana gra
- Roberts Nora Klucze Klucz Światła
- Roberts Nora 01 Pokochać Jackie
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Heinlein Robert A. Daleki patrol
- 294. Roberts Alison Dobre rokowania
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpoznajÄ… ciÄ™ a\ do momentu, kiedy zaatakujesz.
Z błysku w oczach Stygijczyka, Conan poznał, \e nie zawiedzie przynajmniej w tej części
intrygi.
Zabijanie mo\e okazać się zbędne powiedział łagodniej. Kiedy następny stra\nik
przyjdzie, zobaczy, \e więzniowie uciekli i w ogóle nie wejdzie do tego korytarza. Jeśli
nadejdzie więcej ni\ jeden człowiek, ukryj się w tunelu. Mo\liwe jest, \e my wrócimy,
wcześniej. Zabiorę ze sobą pięciu ludzi na poszukiwanie Laary. Jeśli będzie to mo\liwe wrócę
tu z nią, zaryglujemy drzwi i utrzymamy korytarz a\ Slikh przybędzie. Jeśli jednak nie wrócę,
ufam, \e pozostaniesz tu w ukryciu lub broniÄ…c korytarza i otworzysz drzwi moim
wojownikom, gdy nadejdÄ….
Serotańczycy zabiją mnie, kiedy otworzę im drzwi!
Przed ich otwarciem zawołaj Slikha i powiedz: Conan ka\e ci przypomnieć sobie wilki
z Thangi. Przez te słowa pozna, \e mo\e ci zaufać. Gdzie zabrali dziewczynę?
Wkrótce, gdy irański pies ruszył na obchód cel, jacyś ludzie otworzyli drzwi w drugim
końcu jej lochu. Powiedzieli, \e zabierają ją do Shaykhrona na przesłuchanie. Miał z nią
rozmawiać w pokoju, w którym po raz pierwszy przyjął ciebie. Ale sześciu ludzi nie przebije
się przez dwudziestu Irańczyków, którzy pilnują wejścia.
Czy znacie przejście do ogrodów Raju?
Tak! ogólne kiwniecie głowami pokazało mu, \e tajemnice czarnoksię\nika, \
pewnością nie były taką zagadką, jak za czasów jego przodków, kiedy to poło\enie
mistycznych ogrodów, nie było znane nawet dla najbardziej zaufanych wojowników.
Vice zaprowadzcie mnie tam. Conan odwrócił się. Jego sukces i samo \ycie, zale\ało
od prostego słowa barbarzyńców, którzy urodzili się i wzrośli w przeświadczeniu, \e rzez,
grabie\ i zdrada sÄ… naturalnymi i odpowiednimi atrybutami \ycia mÄ™\czyzny. Nic nie
powstrzymywało Voltara przed pośpieszeniem do Shaykhrona, gdy Conan się odwrócił.
Kupienia sobie \ycia przez zdradzenie Cymeryjczyka, i pózniejszego zorganizowania pułapki
na Slikha i Serotańczyków, nic, tylko honor prymitywnego człowieka, któremu zaufał inny
człowiek honoru.
Conan i Stygijczycy przeszli po omacku przez tunel i weszli na schody. Komnata, w której
spał była pusta. Na schodach, tu\ przed zamaskowanym ruchomym fragmentem ściany,
natknął się na dwa miecze zostawione tam przez Slikha, kiedy ruszył z łukiem w dłoni na
pomoc przyjacielowi, zapominając w pośpiechu o stali. Cymeryjczyk uzbroił nimi dwóch
swoich ludzi. Sztylet Shemity powędrował do trzeciego.
Korytarz przed komnatą tak\e był pusty. Tam poprowadzili go Stygijczycy. Wraz z
zapadnięciem zmroku, atmosfera milczenia i tajemnicy w pałacu Shaykhrona wzmogła się.
Zwiatła przygasły, cienie snuły się niewyraznie, \aden podmuch nie poruszał posępnymi
arrasami. Buty Conana nie wywoływały większego hałasu na grubych kilimach ni\ gołe stopy
Stygijczyków.
Znali drogę dość dobrze. Podle wyglądająca, stąpająca cicho grupa, z błyszczącymi
oczyma przemykała się cicho przez przyćmione korytarze, Przypominali bandę nocnych
złodziei. Wybierali przejścia mało uczęszczane o tej porze i nie napotkali nikogo po drodze,
do pomysłowo zamaskowanych drzwi. Nagle zbli\yli się do kolejnych, złoconych i
okratowanych drzwi, przed którymi stało dwóch gigantycznych, czarnych stra\ników,
trzymających zakrzywione szable. Conan pomyślał, \e to jest najsłabszy punkt w królestwie
Strona 37
Howard Robert E - Conan władca miasta
Shaykhrona; wejście do Raju było zbyt dostępne; jego tajemnice nie wywierały dostatecznego
wra\enia.
Jednak stra\nicy zorientowali siÄ™, \e nadchodzÄ…cy ludzie sÄ… nieupowa\nionymi intruzami.
Nie krzyknęli ostrzegawczo, gdy podnosili szable; byli niemi. Conan nie ośmieliłby się
zdawać na Stygijczyków, ale jego chęć walki okazała się niepotrzebna. Stygijczycy \ądni
rozpoczęcia zemsty stłoczyli się przy czarnych, dwóch mę\czyzn z mieczami podjęło z nimi
walkę, podczas gdy inni chwycili ich gołymi rękoma i powalili na ziemię zakłuto ich na
śmierć. Conan widział na ziemi tylko spocony, przeklinający, napięty i drgający węzeł,
wysiłku i agonii. To była praca rzeznika i jednocześnie ponura konieczność, współczucie dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]