do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Stasheff, Christopher Warlock 03 The Warlock Unlocked
- Feehan Christine Dark 05 Dark Challenge
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota Przeklętych
- Christopher Hitchens The Trial of Henry Kissinger (2002)
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Christie Agatha Pierwsze drugie zapnij mi obuwie(1)
- 09.Christenbery Jude Zapach luksusu
- Agatha Christie Tajemnica siedmiu zegarĂłw
- 07 Mroczny sen Christine Feehan
- Hickory_Dickory_Dock_ _Agatha_Christie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wysłuchaliśmy dziś wieczorem trzech historii i zostały one opowiedziane przez mężczyzn!
Oskarżam więc panie, że nie wywiązują się ze wspólnego zadania, bo żadna z nich
dotychczas nie wzięła czynnego udziału...
Oh, jak może pan tak mówić przerwała z oburzeniem w głosie pani Bantry.
Przecież słuchałyśmy z największą uwagą i za każdym razem wypowiadałyśmy swoje zdanie.
A poza tym jesteśmy kobietami, więc oddałyśmy pierwszeństwo płci męskiej i z własnej woli
usunęłyśmy się na drugi plan.
Zwietny wybieg, ale tym razem na nic się nie zda odparował sir Henry. Przecież
w Baśniach z tysiąca i jednej nocy kobieta właśnie bawi wszystkich swym opowiadaniem!
Zaczynaj więc, Szeherezado.
To znaczy ja? zdumiała się pani Bantry. Ależ ja nie znam żadnych zagadek ani
tajemniczych spraw kryminalnych.
Nie upieraj się bynajmniej przy sprawie kryminalnej! nie dawał się zbić z tropu
komisarz. Jestem jednak pewien, że każda z pań ma w zanadrzu jakąś małą tajemnicę.
Panno Marple, śmiało! %7łycie w St. Mary Mead z pewnością dostarczy jakiejś zagadki
może niewinnie posądzona służąca lub tajemnicze wydarzenia na zebraniach towarzystwa
opieki nad matkami...
Starsza pani potrząsnęła z powątpiewaniem głową.
Nie sądzę, by takie sprawy mogły pana zainteresować, sir Henry. Pewnie, że zdarzają
się często zagadkowe wypadki, jak z paczkowanymi krewetkami na przykład, które zniknęły
w niepojęty sposób, ale zostało to prędko wyjaśnione. Tajemnicze ich zniknięcie okazało się
tak pospolite, że na pewno nie zainteresowałoby nikogo w takim stopniu, jak poprzednie
historie, choć i ten wypadek rzucił pewne światło na ludzką naturę.
Oh, nauczyłem się od pani, jak bardzo należy ją kochać... z ponurą kpiną rzucił
komisarz.
A może pani coś opowie, panno Helier zwrócił się pułkownik Bantry do młodej
aktorki. Z pewnością miała pani sporo interesujących doświadczeń.
Na pewno z przekonaniem dodał dr Lloyd.
Ja?? zdziwiła się Jane. To znaczy... ja miałabym opowiedzieć o czymś, co mi się
przydarzyło?
Lub komuś z pani przyjaciół poddał komisarz.
Oh! Wątpię, czy kiedykolwiek coś takiego mi się przytrafiło, to znaczy coś
zagadkowego powiedziała Jane z wahaniem. Kwiaty, liściki owszem, ale to po prostu
od mężczyzn, prawda? Nie wiem... zawiesiła głos jakby coś sobie przypominając i
zamyśliła się głęboko.
Cóż widzę, że jednak usłyszymy o tych krewetkach zdecydował sir Henry.
Proszę zaczynać, panno Marple.
%7łartuje pan jak zwykle, sir Henry. Krewetki to przecież zupełny drobiazg, ale
przypomniała mi się inna historia, a właściwie coś o wiele poważniejszego, bo można to
nazwać tragedią. W pewnym sensie byłam w to zamieszana i za to, co zrobiłam, nie gnębiły
mnie nigdy wyrzuty sumienia. W ogóle żadne. Ale to nie wydarzyło się w St. Mary Mead.
Cóż za rozczarowanie zażartował sir Henry. Zniosę to jakoś jednak. Od razu
wiedziałem, że nie na próżno mogę na panią liczyć.
Usadowił się wygodniej, by nic nie przeszkadzało mu w słuchaniu. Panna Marple
zarumieniła się lekko.
Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko składnie opowiedzieć zaczęła
niespokojnie. Boję się, że z czasem robię się coraz bardziej nudna. Człowiek zbacza z
tematu nie zdając sobie nawet z tego sprawy. A poza tym tak trudno zebrać wszystkie fakty i
podać je w uporządkowany sposób. Musicie mi państwo wybaczyć, jeśli coś poplączę w
opowiadaniu. To wydarzyło się bardzo dawno temu.
Jak już wspomniałam, historia ta nie jest związana z St. Mary Mead. Konkretnie
miejscem tych zdarzeń był zakład wodoleczniczy...
To znaczy morskie uzdrowisko? zdziwiła się Jane szeroko otwierając oczy.
Nie możesz go znać, kochanie wyjaśniając powiedziała pani Bantry, a jej mąż
wtrącił z nietajoną pasją:
Wstrętne miejsce! Po prostu obrzydliwe! Każą ci wstawać wcześnie rano i pić tę
okropną wodę! I te stada starych bab siedzących dosłownie wszędzie. A ta ich złośliwa
paplanina! Boże, gdy tylko wspomnę...
Ależ Arthurze próbowała uspokoić wzburzonego męża pani Bantry. Przecież
pobyt tam tak dobrze ci zrobił.
Te staruchy nie zostawiły na nikim suchej nitki grzmiał dalej pułkownik.
Niestety ma pan zupełną rację poparła go panna Marple. Ja sama...
Droga panno Marple! Ani przez chwilę nie miałem na myśli... wykrzyknął
zmieszany i poruszony swym nietaktem pułkownik.
Starsza pani powstrzymała go ruchem ręki, a policzki jej oblał silny rumieniec.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]