do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 Opowieść o złodzieju ciał tom 1
- Margit Sandemo Cykl Opowieści (08) Uprowadzenie
- C.S. Lewis Opowieści z Narnii 7 Ostatnia Bitwa
- Anonim Opowieść pielgrzyma
- Błażejewski, Michał J.R.R. Tolkien, Powiernik Pieśni
- J.R.R.Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem
- Jack L. Chalker X 4 Medusa A Tiger by the Tail
- Green Roger Lancelyn Mity skandynawskie
- Carroll Jenny (Cabot Meg) 1 800 JeśÂ›li W
- Ian Morson [William Falconer Mystery 04] A Psalm for Falconer (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z ciebie nie ma żadnego pożytku!
Zlekceważony, ze szczętem ogarnięty wstydem, dał się ponieść wściekłości
i zamierzał uderzyć Brandira pięścią jak bochen, wtedy jednak właśnie, zdumiony
niepomiernie, zakończył życie przeszyty mieczem, który przeciwnik zdążył na czas
wydobyć. Brandir stał jeszcze przez chwilę nieruchomo, walcząc z wywołanymi
krwawym widokiem mdłościami, aż upuścił broń i przygięty pokuśtykał o kuli
swojÄ… drogÄ….
Gdy dotarł do Nen Girith, jasny księżyc zaszedł już i noc miała się ku końcowi.
142
Na wschodzie pojawiły się pierwsze znaki poranka. Kulący się wciąż przy moście,
przestraszeni ludzie ujrzeli go, jak niczym szary cień podchodził coraz bliżej,
a kilku zawołało w zdumieniu:
Gdzie się podziewałeś? Widziałeś ją może? Pani Niniel zniknęła.
Tak, zniknęła odparł. Odeszła i nigdy już nie wróci! Ale inne jeszcze
niosę wieści. Nadstawcie uszu, ludzie z Brethilu, i sami osądzcie, czy dane wam
było kiedy poznać opowieść podobną do tej, którą ja mam dla was! Smok nie żyje,
a Turambar legł przy jego boku. Dobre to nowiny. Tak, zaiste, obie są dobre.
Szmer się podniósł. Ludzi zdumiały jego słowa, a niektórzy sądzili wręcz, że
wódz oszalał, Brandir jednak krzyknął:
Wysłuchajcie mnie do końca! Zmierć również zabrała Niniel, piękną kobietę,
którą kochaliśmy, którą ja ukochałem najbardziej. Rzuciła się w przepaść przy
Jelenim Skoku62 i Teiglin ją pochłonął. Nie mogła bowiem ścierpieć blasku dnia
oraz nader gorzkiej i bolesnej prawdy. Oto, czego się dowiedziała: oboje byli
dziećmi Hurina, siostrą i bratem. Jego zwano Monnegil, sam nadał sobie imię
Turambar, ukrywając przeszłość, kiedy żył jako Turin, syn Hurina. Ją zwaliśmy
Niniel, nic o niej nie wiedząc, a była to Nienor, córka Hurina. Mroczny cień nie
odstąpił ich w Brethilu i tutaj też dopełniło się ich przeznaczenie, przez co tę
krainę na zawsze ogarnie smutek. Nie zwijcie jej więcej Brethilem, nie jest to już
Halethrim, ale Sarch nia Hin Hurin, Grób Dzieci Hurina!
Chociaż nikt nie pojmował, jak mogło dojść do owego szeregu nieszczęść,
ludzie zapłakali, a ktoś powiedział:
Grobem stał się Teiglin dla Niniel ukochanej, grób winien mieć i Turambar,
najdzielniejszy z ludzi. Nie godzi się zostawiać wybawcy pod gołym niebem.
Chodzmy i urządzimy pochówek, na jaki zasłużył.
62
Nieco dalej sam Turin przed śmiercią nazwał to miejsce Kabed Naeramarth i można przypuszczać,
że miano to wywodzi się z przekazu o jego ostatnich słowach.
Zarówno tutaj, jak i w Silmarillionie, powiada się, że Brandir był ostatnim człowiekiem, który zajrzał
w Kabed-en-Aras, a przecież potem zjawił się tam jeszcze i Turin, i elfy, i wszyscy ci, którzy usypali kur-
han. Pozorna ta niezgodność może być wyjaśniona, jeśli uzna się określenie czeluść (w którą spojrzał
Brandir) za przenośnię. Ojciec miał zamiar przerobić ten fragment tak, by Turin zabił się nie przy Ka-
bed-en-Aras, ale na kurhanie Finduilas przy Przeprawie, jednak ta wersja nie została nigdy spisana.
Zmierć Turina
Gdy Niniel odbiegła, Turin drgnął. Zdało mu się, że ktoś woła go spoza zasłony
gęstej ciemności. Gdy Glaurung wydał ostatnie tchnienie, mrok opuścił także Tu-
rina. Odetchnął głęboko, westchnął, po czym zasnął z wielkiego wyczerpania. Ze
świtem wszakże nadeszło przenikliwe zimno i Turin wiercić zaczął się przez sen,
aż rękojeść Gurthanga przeszkadzała mu na tyle, że obudził się nagle. Noc ustępo-
wała, powietrze pachniało już porankiem. Zerwał się na równe nogi, przypomi-
nając sobie i niedawną wiktorię, i dłoń spaloną jadem. Spojrzawszy na rękę zdzi-
wił się, że obwiązana jest paskiem białej tkaniny, wciąż jeszcze wilgotnym i uśmie-
rzającym ból.
Czemu ktoś zaczął mnie kurować, ale zostawił potem na pogorzelisku,
w smoczym smrodzie? Cóż dziwnego się tu zdarzyło? zdumiał się głośno.
Zawołał, ale nikt nie odpowiedział. Wokół zalegał odór śmierci, posępna czerń
znaczyła okolicę. Schylił się i podniósł niczym nie naruszony miecz. Ostrze lśni-
Å‚o jak przedtem.
Ohydny był jad Glaurunga powiedział lecz ty mocniejszy jesteś ode
mnie, Gurthangu! Wszelką krew wypijesz. To twoje zwycięstwo. Ale chodz! Musi-
my poszukać pomocy. Ciało mam obolałe i przemarzłem do szpiku kości. Odwró-
cił się plecami do truchła Glaurunga i zostawił je, by zgniło. Im dalej jednak szedł,
tym z większym trudem stawiał stopy, aż pomyślał: Może przy Nen Girith znaj-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]