do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Johnson D. May Zupelnie niemozliwy facet(1) Kopia
- 0415403510.Routledge.Green.Political.Thoughts.May.2007
- Bunsch Karol PP 10 Zdobycie Kołobrzegu
- 02. May Karol Krolowa Cyganow
- May Karol Wyścig z czasem
- May Karol Benito Juarez
- Monroe_Mary_Alice_ _Bestsellers_ _Klub_ksiazki
- Nowotwory Watykanu Henryk Pajć…k
- Jennifer L. Armentrout A Lux Novel 01 Obsydian
- James Hutton The Man Who Found Time
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W takim razie nie traćmy czasu i odkopmy go. Przystąpili do dzieła. Czekał ich nie
lada wysiłek, zwłaszcza że trzeba było uważać, by rydle nie robiły hałasu. Po upływie pół
godziny Somalijczyk leżał na ziemi. Stać nie mógł, stracił bowiem władzę w nogach: trzeba
go było nieść.
Idziesz z nami? zapytał kapitan żołnierza.
Oczywiście, jeśli mnie zabierzecie.
Bardzo chętnie. No, naprzód!
Silni marynarze bez trudu przetransportowali jeńca przez mur. Wracali tą samą drogą,
którą przyszli.
Kiedy w pewnej odległości od muru poczuli się bezpieczni, Wagner zagadnął
żołnierza:
Dlaczego postanowiłeś uwolnić jeńca?
Nie podoba mi się w Zejli. Zresztą było mi go żal.
Czy stałeś przy nim na warcie?
Tak, wczoraj. Jestem abisyńskim chrześcijaninem, nie mogłem patrzeć na jego
męki. Zacząłem z nim rozmawiać, oczywiście tak cicho, by reszta warty nie usłyszała.
Powiedział mi wszystko i zapewnił, że otrzymam od Hiszpanów nagrodę, jeśli go uwolnię.
Ale ta próba chyba by się nie powiodła, nie może przecież chodzić. Powiedział jeszcze
przedtem, że jakiś chrześcijanin pokazał mu kartkę, na której było napisane, aby o północy
miał nadzieję. Prosiłem, aby mi opisał tego człowieka, który mu pokazał tę kartkę.
To wyjaśnia sprawę. Potrafisz się więc z nim porozumieć?
Tak. Zna nie tylko swój język, ale i arabski.
To znakomicie. Muszę z nim pomówić, nie chcę jednak wtajemniczać w tę sprawę
mego tłumacza. Nie ufam mu. Teraz musimy jak najszybciej znalezć się na pokładzie.
Biegiem przebyli przestrzeń dzielącą ich od brzegu, przy którym przycumowana była
łódz. Okazało się, że Somalijczyk może już stać o własnych siłach. Weszli do łodzi i odbili.
Wiosłowali energicznie. W ciągu pół godziny dotarli do brygu. Przywitał ich sternik.
Czy coś się tu wydarzyło? zapytał kapitan.
Nie.
Gdzie jest tłumacz?
67
Zpi. Nic nie zauważył.
Chwała Bogu. Niech natychmiast jeden z marynarzy odpłynie na małej łodzi i
oświadczy sułtanowi, że musimy zaraz podnieść kotwicę
Macie jeńca, prawda? Czy nie lepiej tych bufonów zostawić w Zejli? Będą dla nas
tylko ciężarem.
Nie. Muszą ponieść karę.
Kapitan kazał sprowadzić Somalijczyka i żołnierza do swojej kajuty. Przylegała do
niej inna, w której można ich było ukryć. Na pokładzie panowała cisza. Słychać było tylko
plusk wody pod wiosłami oddalającej się łodzi.
Wagner wszedł do kajuty, poleciwszy przedtem kucharzowi przynieść trochę jedzenia
dla jeńca.
O, panie zawołał Somalijczyk jakże ci wdzięczni będą i ojciec mój, i
Hiszpanie za to, żeś mnie uratował!
Gdzie oni sÄ…?
U stóp góry Elmes.
Na Boga, może ich już złapano? Przecież ciebie schwytano właśnie blisko niej!
Tak, poiłem w zródle wielbłąda.
W takim razie z pewnością szukano tam również twoich towarzyszy. Nie ulega
wątpliwości, że dokładnie przeczesano ten zakątek.
A jednak nie znaleziono ich, schowali się bowiem w pewnej kryjówce, znanej tylko
szczepowi mego ojca. Nikt z obcych nigdy o niej nie słyszał.
Gdzie to jest? dopytywał się Wagner.
Jesteś naszym zbawcą, więc powinieneś wiedzieć o wszystkim. Przed wiekami mój
ród mieszkał na wybrzeżu. %7łył z sąsiadami w niezgodzie, a ponieważ napadali nań często,
więc praojcowie nasi urządzili sobie kryjówkę, w której mogli się czuć bezpieczni. Szczelina
w ścianie góry prowadziła do głębokiej, szerokiej pieczary. Zamurowano ją, zostawiono tylko
wejście u dołu i niewielki otwór u góry, aby powietrze miało tam dostęp. Skałę pokryto
ziemią, która z czasem porosła trawą i krzewami. Pieczara jest tak duża, że może pomieścić
dziesięć wielbłądów i dziesięciu ludzi.
I tam ciÄ™ oczekujÄ… Hiszpanie?
Tak. Z pewnością zorientowali się, że stało mi się coś złego, ale umówiliśmy się, iż
będą czekać na mnie pięć dni.
Czy mają pożywienie?
68
Kupiliśmy po drodze daktyle. Przy zródle, które leży niedaleko, znajdą wodę dla
siebie i wielbłądów.
Czy znasz imiona Hiszpanów?
Jeden nazywa siÄ™ don Fernando, drugi Mindrello.
Czy kobieta jest również Hiszpanką?
Nie. Pochodzi z Meksyku i nazywają ją seniora Emmą. Somalijczyk opowiedział
kapitanowi pokrótce wszystko, co mu było wiadomo o tej trójce. Jeszcze nie skończył, gdy
rozległ się odgłos uderzanych o wodę wioseł.
To sułtan z emirem! zawołał Abisyriczyk. Jesteśmy zgubieni.
Nie bój się uspokajał go kapitan. Jesteś pod moją opieką.
Poznają mnie przecież.
Do głowy im nie przyjdzie szukać was tutaj. A gdy zasną, będziecie mogli wyjść
na pokład i zaczerpnąć powietrza.
Więc popłyną z nami? wyjąkał żołnierz jeszcze bardziej przerażony.
Tak. Chcą schwytać zbiegów. Mam im w tym pomóc. Ale z mojej strony to
podstęp. Wziąłem ich na statek tylko po to, aby widzieli, jak zostaną uratowani ci, których
zguby pragnęli.
Wagner wyszedł na pokład. Znajdowali się już na nim goście wraz ze służbą. Sułtan,
który poznał kapitana w świetle latarni okrętowej, podszedł do niego i zaczął coś mówić w
najwyższym wzburzeniu. Wagner go nie zrozumiał. Dopiero tłumacz wyjaśnił, o co chodzi.
Czy wiesz, co się stało? zapytał władca Hararu. Nasz jeniec uciekł!
Ach! Wagner udał wielkie zdziwienie.
Tak. Miałeś dziś rano rację, ziemia była poruszona.
Kiedy wykryłeś ucieczkę?
Tuż przed wyjściem z domu emira. Nie zrozumieliśmy wprawdzie, co mówił twój
goniec, ale po jego minach i ruchach domyśliliśmy się, że mamy natychmiast przybyć na
statek. Po drodze zajrzeliśmy na dziedziniec, gdzie ten pies był zakopany. A on znikł bez
śladu! Jednego z wartowników omal nie położył trupem, drugi uciekł, zapewne ze strachu
przed karÄ….
Co zrobiłeś?
Rozkazałem wysłać pościg w kierunku południowym. Tam znajdują się pozostali
zbiegowie, tam więc uciekł Somalijczyk.
Postąpiłeś słusznie. A teraz rozgośćcie się tutaj. Na przednim pomoście kazałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]