do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Jak rozmawiać z Bogiem Lucy Rooney SND, Robert Faricy SJ
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Heinlein Robert A. Daleki patrol
- 294. Roberts Alison Dobre rokowania
- Howard Robert E Cień bestii
- Howard Robert E Conan władca miasta
- Heinlein, Robert A If This Goes On
- Hingle Metsy Wybrańcy losu 11 Portret wizjonerki
- 457. Harlequin Romance Wentworth Sally Jej portret
- 304. Lee Miranda Portret milionera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
władzę nad własnym ciałem. Kiedy nieco ochłonęła,
pobiegła szybko do sypialni Michaela, wyjęła go
z łóżeczka i przytuliła mocno do piersi.
Po chwili odłożyła dziecko i w panicznym po-
śpiechu zaczęła się pakować. Musi uciekać. Jeśli zaraz
wyjedzie, przed zmrokiem będzie już daleko stąd.
Może uda jej się dotrzeć do Kanady, ma jeszcze trochę
pieniędzy, wystarczy na początek, potem będzie się
martwić, co zrobić dalej. Wrzucała do torby przypad-
kowe rzeczy i zastanawiała się, co zabrać, żeby małe-
mu nic nie zabrakło, przynajmniej do czasu, aż znajdą
jakieÅ› schronienie.
Nagle zobaczyła, że trzyma w ręku śmieszną mas-
kotkę, którą Michael dostał od Gabe a, i zamarła.
Zwierzątko wypadło jej z ręki i ze stukiem potoczyło
się po podłodze.
Opadła na fotel i ukryła twarz w dłoniach. Nie
Portret anioła 177
może uciekać, już nie. To nie będzie dobre wyjście
ani dla Michaela, ani dla Gabe a, ani dla niej. Była już
inną kobietą, tu było jej życie, jej dom. Tu było
wszystko, co chciała i co mogła dać swojemu synowi.
Musi go chronić, ale nie w ten sposób. Ucieczka nic
nie da, co najwyżej na jakiś czas oddali klęskę.
A Laura musi zwyciężyć.
Spokojnie, rozkazała sobie w duchu, myśl rozsąd-
nie. Wyprostowała się i oddychała głęboko. Na co
mogli liczyć Eagletonowie? Na to, że nadal jest tą
samÄ…, zastraszonÄ… i przez to przewidywalnÄ… kobietÄ…,
którą łatwo sterować. Zgodnie z ich prawdopodobnym
scenariuszem, po wizycie Lorraine Laura powinna
rzucić się do panicznej ucieczki, zabierając ze sobą
Michaela. Byłby to wspaniały argument dla sądu, że
jest kompletnie nieodpowiedzialną matką, która ska-
zuje swoje maleńkie dziecko na tułaczy los. Drugi
scenariusz najpewniej przewidywał, że poświęci włas-
ne dziecko, aby uchronić spokój swojej nowej rodziny.
Ale ona nie była już tą samą Laurą i kalkulacje
Eagletonów były warte funta kłaków. Laura ani nie
rzuci siÄ™ do panicznej, bezsensownej ucieczki, ani
tym bardziej nie odda synka. Będzie o niego walczyć
aż do zwycięstwa.
Gniew dodał jej sił. Wściekłość była zupełnie
nowym odczuciem, niepodobnym do pełnego lęku
odrętwienia. Eagletonowie będą zaskoczeni, pomyś-
lała, gdy poznają nową Laurę. Zresztą, tak naprawdę
nigdy nie znali starej.
178 Nora Roberts
Kiedy dotarła do galerii, zdołała się już nieco
uspokoić. Zostawiła Michaela u Amandy i czym
prędzej udała się do Gabe a.
Galeria Trussaltów mieściła się w pięknym, świeżo
odnowionym budynku, w starej arystokratycznej
dzielnicy. Dorodne drzewa osłaniały ją od południa,
a przed wejściem, wśród róż i niskich drzewek, stały
wyszukane rzezby.
Laura zdecydowanie pchnęła drzwi wejściowe
i weszła do środka. Znalazła się w wielkim, przeświet-
lonym wnętrzu. Marmurowa podłoga wyglądała, jak-
by nigdy nikt po niej nie chodził, delikatne promienie
słońca wpadały przez przeszklony dach. Na ścianach
wisiały obrazy, wszystkie doskonale wyeksponowane.
Wokół panowała niezwykła cisza. Laura miała wraże-
nie, że znajduje się w kościele. Nic dziwnego, pomyś-
lała uśmiechając się w duchu, w końcu to świątynia
sztuki.
Jej wzrok od razu przyciągnęły prace Gabe a.
Zimowy pejzaż, który pamiętała jeszcze z Kolorado.
Był to widok ogrodu w porannym słońcu. Uśmiech-
nęła się na myśl, że ten sam człowiek maluje jednoroż-
ce w dziecinnym pokoju i wystawia swoje prace
w znanej i bardzo prestiżowej galerii.
Przepraszam zwróciła się do stojącego dyskret-
nie z boku strażnika szukam Gabriela Bradleya.
Przykro mi, w tej chwili go nie ma. Jeśli ma pani
jakieś pytania dotyczące obrazów, proszę zwrócić się
do pani Trussalt.
Nie, to sprawa osobista. Jestem...
Portret anioła 179
Laura! usłyszała z boku głos Marion. Dzisiaj
miała na sobie pogodne pastele. Długą, wąską, różową
spódnicę i obszerną niebieską koszulę. Widzę, że
w końcu zdecydowałaś się nas odwiedzić.
Muszę się zobaczyć z Gabe em.
Jaka szkoda! westchnęła Marion teatralnie, ale
jej wzrok przeczył słowom. Niestety, na razie jest
nieosiÄ…galny.
Laura ścisnęła mocniej pasek torebki. Kiedy in-
dziej przejęłaby się obłudą Marion, ale teraz nie miało
to znaczenia.
Kiedy wróci? spytała niecierpliwie.
Powinien być z powrotem już jakiś czas temu.
Zerknęła na swój maleńki złoty zegarek. Za pół
godziny jesteśmy umówieni na drinka.
Było jasne, że Marion robi wszystko, aby ją speszyć
i zastraszyć, ale nie miała teraz siły na takie gierki.
Dobrze, wobec tego poczekam powiedziała
spokojnie.
Och westchnęła Marion z udaną troską jesteś
tu oczywiście miłym gościem, ale mamy z Gabe em
pewne istotne kwestie do omówienie. Obawiam się,
że to będzie dla ciebie nudne.
Spojrzała na Marion ze znużeniem. Nie miała
ochoty kłócić się z nią, musiała zachować energię na
ważniejszą batalię.
Doceniam twojÄ… troskÄ™, ale nic, co dotyczy
Gabe a, nie może mnie znudzić.
Jak sobie życzysz. Marion przechyliła głowę
i przyjrzała jej się uważnie. W jej wzroku było coś
180 Nora Roberts
dziwnego, coś, co przeczyło uprzejmym słowom.
Wyglądasz trochę blado powiedziała słodziutko.
yle się czujesz? A może w waszym małym raju
pojawiły się jakieś kłopoty?
I wtedy się domyśliła. Spojrzała w jej małe, prze-
biegłe oczka i wyczytała z nich całą prawdę. Nawet
nie zdziwiła się specjalnie, w końcu Marion sama
mówiła, że zna Lorraine i całą rodzinę Eagletonów.
Już wiedziała, jak ją znalezli.
Nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić
odpowiedziała, z politowaniem patrząc jej prosto
w oczy. Dlaczego to zrobiłaś, Marion?
SÅ‚ucham? Przez jej twarz przemknÄ…Å‚ wyraz
zaskoczenia, ale szybko się opanowała.
Oni wydają masę pieniędzy na najlepszych de-
tektywów, więc i tak niedługo by mnie znalezli. Nie
musiałaś ułatwiać im pracy.
Wzrok Marion przez chwilę błądził po ścianach,
w końcu spoczął na Laurze. Jej spojrzenie było zimne,
bez cienia skruchy czy zawstydzenia.
Dla mnie liczy się każda minuta. Im szybciej
Lorraine ciÄ™ dopadnie, tym szybciej ja z powrotem
dostanę Gabe a. Chodz dodała po chwili coś ci
pokażę.
Przeszły do małego pomieszczenia na tyłach gale-
rii. Na środku ściany, wśród pięknych rzezb i antycz-
nych mebli, wisiał jej portret. Ten sam, który Gabe
malował podczas tych cudownych, spokojnych dni
w Kolorado.
Zachwycający, prawda? Marion przyłożyła pa-
Portret anioła 181
lec do ust i spoglądała na niego z namysłem. Z obrazu
wyzierało ciepło i kruchość modelki, jak również
[ Pobierz całość w formacie PDF ]