do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Schone Robin Erotic romance 02 Kobieta Gabriela
- 137. Baxter Mary Lynn Kobieta Danclera
- 002. Field Sandra Kobieta O Zielonych Oczach
- 021. Jennifer Greene Kobieta z wyspy
- Fran Lee Dictated by Fate (pdf)
- Brown Debra Lee Cenniejsza niz zloto
- Dodd Christina Niezapomniany rycerz
- 01. Hingle Metsy Klub bogatych kobiet Niezapomniany bal
- 372. Harlequin Romans Lee Miranda Najszczęśliwsza para pod słońcem
- 304. Lee Miranda Portret milionera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Synu, przecież z tego, co mi opowiedziałeś - zauważyła z lekkim
przekąsem - wynika jasno i wyraznie, że ona wcale cię nie chce!
- Może udaje? - mruknął Luke. - Albo po prostu nie jest do końca zde-
cydowana? Wiesz, jak to czasem jest z kobietami: i chciałabym, i boję
siÄ™.
96
- Luke, tajników kobiecej duszy naprawdę nie musisz mi tak dokładnie
tłumaczyć - tonem dobrodusznej kpiny odezwała się pani St Clair. - Ale
pozwól mi nieśmiało zauważyć, że takie niezdecydowanie to też jest
pewna przeszkoda.
Luke machnął lekceważąco ręką.
- Ech, pokonam ją jakoś! - stwierdził buńczucznie.
- Ale jak, synu? Masz już jakiś sensowny pomysł, jakiś plan?
Luke zniecierpliwił się.
- Pomysł, plan. Nie wszystko naraz, mamo, tymczasem podjąłem decy-
zję! Jak się z nią prześpię spokojnie do rana, to na pewno jakieś pomy-
sły przyjdą !hi do głowy i plany zaczną się konkretyzować.
- Byleby ci nie przyszło do głowy coś głupiego!
- A co, na przykład? - rzucił zaczepnie Luke.
- Na przykład, że zmusisz tę swoją Rachel do małżeństwa. %7łe ją jakoś
omamisz, omotasz. To wprawdzie młoda kobieta, Luke, ale już ciężko
doświadczona przez los. I w związku z tym ponad swój wiek dojrzała,
dojrzalsza pewnie od ciebie. Nie nabierzesz jej na żadne tam piękne
słówka i efekciarskie sztuczki! To są metody na podrywanie egzaltowa-
nych nastolatek albo znudzonych bogatych damulek. Ta dziewczyna nie
ma czasu na wygłupy, synu, musi borykać się na co dzień z poważnymi
życiowymi problemami. Jest matką, ma na utrzymaniu małe dziecko.
Luke przerwał pani St Clair:
_ Mamo, i po co ten przydługi wykład? Przecież ja właśnie chcę jej
pomóc!
- Myślałeś już o czymś konkretnym na początek?
- Nnno ...
- Jeśli nie, to czy mogę ci podsunąć pewien pomysł?
- Niech ci bÄ™dzie! - zgodziÅ‚ siÄ™ Luke z rezygnacjÄ…· - Ale nie obiecujÄ™ z
góry, że go wykorzystam, zgoda?
- Zgoda.
- No, to zamieniam się w słuch.
- Mówiłeś, zdaje mi się, że Rachel mieszka w dosyć trudnych warun-
97
kach: stary dom, zaniedbane podwórko, trawnik nie przystrzygany od
wieków. Może byś coś z tym zrobił, na początek.
_ Sugerujesz mi, żebym wynajął człowieka z kosiarką i wysłał go do
Caringbah? - spytał Luke.
- Wielkie nieba, synu, tylko nie to! - obruszyła się Grace. - Rachel po-
myśli, że próbujesz ją potraktować jak utrzymankę; że chcesz zaimpo-
nować jej forsÄ…· I tylko siÄ™ do ciebie zniechÄ™ci, bo to, jak mi siÄ™ zdaje,
honorowa i ambitna dziewczyna. Sam popracuj przy tym jej domu,
pokaż, że to i owo potrafisz! Kosiarka stoi w moim garażu, trochę farby
i jakieś pędzle też tam znajdziesz.
Luke uśmiechnął się szeroko, zerwał się z krzesła i uściskał matkę.
_ Wspaniały pomysł, pani St Clair! Kupuję! - wykrzyknął z entuzja-
zmem. - %7łe też sam na to nie wpadłem. Od razu jutro zaczynam. Z sa-
mego rana.
Grace wyrozumiale pokiwała głową.
- Aleś ty w gorącej wodzie kąpany, synu! - stwierdziła.
- No, ale próbuj, próbuj. Bez względu na to, co wskórasz, dobry uczy-
nek i tak będzie ci policzony.
Kiedy nazajutrz rano Luke St Clair zjawił się z kosiarką w Caringbah,
nie zastał w domu ani Rachel, ani nawet Sarah i Dereka.
Może wybrali się całą trójką na jakieś większe zakupy albo do lekarza,
pomyślał.
I nie marnując czasu, zabrał się do pracy.
W ciągu dwu godzin najbliższe otoczenie domu Rachel zmieniło się nie
do poznania. Luke wziął taki rozpęd i tak się zapamiętał w robocie, że
doprowadził do porządku nie tylko frontowy trawnik, ale i niemiłosier-
nie zachwaszczony ogródek warzywny na tyłach. Ledwie skończył,
spostrzegł nadjeżdżający ulicą samochód, białego małolitrażowego nis-
sana. Rachel prowadziła, Sarah Cle ary siedziała z tyłu, obok niej De-
rek, w specjalnym dziecięcym foteliku.
Luke podbiegł ochoczo do bramy, lecz zanim zdążył ją otworzyć, Ra-
98
chel zatrzymała wóz na zewnątrz ogrodzenia i zdenerwowana nie na
żarty wyskoczyÅ‚a zza kierownicy·
- Co ty tu robisz, człowieku?! - krzyknęła z oburzeniem. - Czy ktoś cię
prosił o strzyżenie tego trawnika? Czy ktoś cię upoważnił do panosze-
nia siÄ™ tutaj?
Luke nie zareagował na gniewną tyradę Rachel. Uśmiechnął się tylko,
pomachał ręką Sarah i Derekowi. Po czym ze stoickim spokojem po-
wiedział po prostu:
- Dzień dobry!
- Jak dla kogo! - syknęła w odpowiedzi Rachel.
- Chcesz, żeby się zrobił lepszy? To uśmiechnij się i przestań się ci-
skać. Wskakuj do samochodu i wjeżdżaj, już ci otwieram bramę.
Rachel wzruszyła ramionami.
_ Otwieraj, jeśli chcesz, strzyż trawniki, rób nie wiem co tam jeszcze,
Luke! - powiedziała. - I tak do niczego to nie doprowadzi. Więc może
lepiej zrobisz, jak od razu wrócisz do domu?
Luke westchnÄ…Å‚.
_ Rachel, dlaczego właściwie się uparłaś, żeby mnie zniechęcić? - zapy-
tał.
- Bo nie chcę się rozczarować. Pokręcisz się tu trochę, póki jesteś na
wakacjach, a potem wrócisz do' tej swojej Ameryki i ...
Luke przerwał jej:
- Nie wracam już do Stanów - powiedział. - Zostaję w Australii.
- Masz ci los!
- Więc to też ci nie odpowiada?
Nim Rachel zdążyła odpowiedzieć Luke'owi na pytanie, Sarah Cleary
wychyliła się przez otwarte okno samochodu i zawołała:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]