do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Cast P.C & Cast Kristin Dom Nocy 04 Nieposkromiona
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 12 Drżące serce
- JAS Droga w Światy Nadzmysłowe Radża Joga nowoczesna
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Amberlake Cyrian Domino 01 TatuaĹź nocy
- Cast Kristin Dom nocy 1 Naznaczona
- Roberts Nora Klucze Klucz Światła
- Moody Raymond A. W Stronę Światła.compressed(1)
- Gibson William Światło Wirtualne(1)
- M. Pierce Dotkniecie Nocy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale teraz musiała zmierzyć się z rzeczywistością.
Jedyne, co mo\e mu ofiarować, to śmierć. Sama te\ umrze. Zdała sobie z tego sprawę w jednej
straszliwej chwili prawdy, gdy zobaczyła jego matkę w drzwiach.
Nie mogą być razem potajemnie, ktoś się o nich dowie. Nawet jeśli uciekną, świat nocy ich znajdzie. I
staną przed trybunałem, przed zgromadzeniem starszyzny czarownic i wampirów. A potem stanie się to,
co musi się stać.
Jeszcze nigdy nie widziała egzekucji na własne oczy, ale o nich słyszała. A jeśli ród Harmanów nie
dopuści do jej śmierci, wybuchnie wojna. Czarownice kontra wampiry. Mo\e nawet czarownice kontra
czarownice. Jej świat legnie w gruzach.
- Czyli matki nie trzeba zabijać - stwierdziła Blaise wpatrzona w zapiski. - Z drugiej strony, jeśli
zabijemy dzieci, matka będzie nieszczęśliwa i mo\e zacząć się czegoś domyślać, więc na wszelki
wypadek.
- Nikogo nie zabijemy - oznajmiła Thea cicho, ale bardzo stanowczo.
- Nie same. Poproszę jednego z kuzynów wampirów. Ash jest gdzieś na Zachodnim Wybrze\u,
dobrze pamiętam? Albo Quinn, on lubi takie rzeczy. Jedno ukąszenie i ofiara wykrwawia się na śmierć.
- Blaise, \aden wampir nie zbli\y się do Erica. Do nikogo - dodała, zanim kuzynka otworzyła usta. -
Nikt nie musi umierać.
- Masz lepszy pomysł?
Thea spojrzała na biurko, na figurkę Izydy, królowej egipskich bogiń.
- Sama nie wiem. Myślałam o pucharze zapomnienia. Ale mo\e się to wydać podejrzane, \e cała
rodzina ma luki w pamięci. I w szkole się zdziwią, \e Eric nie pamięta nawet, jak się nazywa.
- Fakt.
Thea wbiła wzrok w księ\yc między rogami bogini. Jej umysł, zazwyczaj tak sprawny i logiczny,
teraz ledwie pracował.
Musi być jakiś sposób, by ocalić rodzinę Erica. Inaczej po co miałaby \yć?
I wtedy zrozumiała.
- Najlepiej, gdyby Ericowi przestało na mnie zale\eć - mówiła powoli, bo ka\de słowo sprawiało
fizyczny ból. - Niech się zakocha w kimś innym.
Blaise oparła się wygodniej. Długimi palcami przebierała w misce z cukierkami. Wsadziła sobie
jednego do ust.
- Podziwiam cię - powiedziała. - Bardzo rozsądna decyzja.
- Nie, nie w tobie - wycedziła Thea. - Rozumiesz? W człowieku. Jeśli zakocha się w zwyczajnej
dziewczynie, zapomni o mnie i bez pucharu. Nikt nie zniknie, nie będzie miał luk w pamięci, nie nabierze
podejrzeń.
- No dobra. Chocia\ chętnie zostawiłabym go dla siebie. Lubię wyzwania.
Thea puściła to mimo uszu.
- Mam jeszcze odrobinę jego krwi. Pytanie tylko, czy jest zaklęcie, które sprawi, \e Eric straci głowę.
Blaise uniosła kolejnego cukierka do ust.
- Pewnie. - Zmru\yła szare oczy. - I oczywiście to zakazane zaklęcie.
- Domyślam się. Blaise, jestem mistrzem zakazanych zaklęć. Jedno więcej nie zrobi mi ró\nicy.
Wypowiem je, bo nie chcę, \ebyś miała kłopoty.
- Ale ci się nie spodoba. Jednym ze składników jest bezoar z brzucha kozioro\ca alpejskiego.
Podwędziłam go, gdy mieszkałyśmy u ciotki Gerdeth.
To zagro\ony gatunek, ale ten kozioro\ec i tak ju\ nie \ył.
- Ja odprawię czary - powtórzyła Thea z uporem.
- NaprawdÄ™ ci na nim zale\y, co?
- Tak - szepnęła. - Myślę, \e jest moją bratnią duszą. Ale... - Poświęciłabyś wszystko? - Nie chcę,
\eby przeze mnie zginął. Albo \eby wybuchła wojna: ród Harmanów kontra świat nocy. I jeśli muszę z
niego zrezygnować, zrobię to sama. Chcę mieć pewność, \e będzie dobrze.
Teraz jednak trzeba zmierzyć się z rzeczywistością. Z kobietą, która go pokocha.
- Wybrałaś ju\ kogoś?
- Tak, Pilar. - Thea spojrzała na kuzynkę. - Blaise? Kiedy Luke zapytał, czego pragniesz,
powiedziałaś, \e nie jest to nic, co mogłabyś mieć... O co chodziło?
Blaise odrzuciła głowę do tyłu, nagle zainteresowana sufitem. Po chwili opuściła wzrok.
- A czy ktokolwiek kiedykolwiek dostaje to, czego naprawdÄ™ chce?
- Sama nie wiem.
Blaise oparła podbródek na kolanie.
- Kiedy coś mamy, nie chcemy tego. A więc zawsze istnieje coś, czego pragniemy i nie mo\emy
posiąść, i mo\e to dobrze.
Thei się to nie podobało. Przypominało te straszne rady w szkole, które niby sprawią, \e \ycie staje się
Å‚atwiejsze.
- Zaklęcie - powiedziała.
Rozdział 13
Wiesz, pewnie cię pokochał tylko z powodu korzenia jemonji - stwierdziła Blaise. Thea podniosła
głowę znad stolika w pustej pracowni chemicznej. Była du\a przerwa i tylko tu znalazły zaciszny zakątek.
- Dzięki, Blaise. Akurat tego było mi trzeba.
Ale mo\e kuzynka ma rację. Ju\ prawie zapomniała, \e na początku posłu\yła się czarami, by zdobyć
Erica.
A to wszystko zmienia, powtarzała sobie. Gdyby to była tylko kwestia magii, nie odczuwałabym
nawet jego braku.
Cały czas odnosiła wra\enie, \e utknęła w bryle lodu.
- Masz?
- Pewnie. - Blaise rzuciła pierścionek na stół. - Zapytałam, czy mogę obejrzeć, a potem niby mi upadł
w krzaki. CiÄ…gle go szuka.
Thea wyjęła z plecaka dwie laleczki ze wszystkimi szczegółami anatomicznymi. Blaise ulepiła je z
niebieskiego wosku, takiego jakiego u\ywała przy robieniu bi\uterii. Były śliczne - bo wiadomo, Blaise to
prawdziwa artystka. Męska figurka ukrywała w sobie kawałek chusteczki z krwią Erica i jasny włos, który
Thea znalazła na swoim ramieniu.
Thea wsunęła turkusowy pierścionek Pilar na stopy laleczki o kobiecych kształtach i przywiązała go
czerwoną nitką. Wyciągnęła rękę.
Blaise wyjęła z plecaka małą sześciokątną buteleczkę. Płyn w niej powstał z mnóstwa obrzydliwych
składników, zawierał nawet starty bezoar. Thea wstrzymała oddech i polała obie figurki. Zaczęły się
dymić.
- A teraz je zwią\ - poleciła Blaise, krztusząc się i kaszląc. Machała ręką, \eby cokolwiek widzieć.
- Wiem. - Thea metodycznie owijała figurki trzymetrową szkarłatną wstą\ką. Po chwili przypominały
mumie.
- Oto oni - zaintonowała Blaise. - Połączeni a\ do śmierci. Moje gratulacje. Dobra, jest kwadrans po
dziesiątej... Zapomni o tobie... powiedzmy... za minutę. - Przeczesała włosy palcami. Spływały jak ciemna
woda.
Thea usiłowała się uśmiechnąć.
Bardzo bolało. Jakby traciła część ciała. Cierpiała, krwawiła, nie mogła się skupić na trygonometrii
czy francuskim.
W \yciu musi być coś jeszcze. Pojadę gdzieś daleko, będę pracowała charytatywnie w krajach
Trzeciego Zwiata albo walczyła o ocalenie zagro\onych gatunków.
Ale plany na przyszłość nie koiły dotkliwego bólu. Ani wra\enia, \e ju\ na zawsze pozostanie
odrętwienie i pustka.
I to wszystko z powodu człowieka.
Nie udało się. Nie zdołała wrócić do dawnego sposobu myślenia. Tak, ludzie są tacy sami jak
czarownice. Tylko trochÄ™ inni.
Zdołała przetrwać dzień, nie spotykając Erica. Przemykała się ukradkiem korytarzami i spózniała na
zajęcia. Skradała się właśnie pod salę od historii, gdy mało brakowało, a wpadłaby na Pilar.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]