do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- A==03==TAJEMNICA TRZECH SIÓSTR Broadrick Annette DAR LOSU
- Hitchcock Alfred Tajemnica tańczącej beczki
- 191.Alen Baxton Tajemniczy medalion
- Gildas Bourdais UFO 50 Tajemniczych Lat
- Agatha Christie Tajemnica siedmiu zegarĂłw
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- Catherine George Tajemniczy milioner
- Andrzej Wydrzyński Plama ciemności
- Waligórski Andrzej Błędny Rycerz
- Andrzej Pilipiuk Kuzynki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bxaghi. Obywatelka kosmosu, specjalistka od prawa galaktycznego.
Dzień był wyjątkowo piękny. Po niebie sunęły nieduże chmurki, pazdziernikowe słońce przygrzewało delikatnie.
Księżniczka ubrana była w białą kurtkę z żaglowego płótna, białą sukienkę i miękkie półbuty z zamszowej skóry.
Jasne lekko zwijające się włosy opadały jej na ramiona. Na czole połyskiwał jej diadem ze złota i szmaragdów
przechowywany swojego czasu w skarbcu korony brytyjskiej. Wiatr plątał się pomiędzy drzewami parku. Zza
krzaków połyskiwała tafla jeziora. Zcieżka rozwidlała się.
-Dokąd teraz? - zapytała klaczka.
-Do pałacu - powiedziała księżniczka. - Chyba starczy na dzisiaj.
Fakt ze klacz mówiła wyjaśnić można bardzo prosto. Swojego czasu Stary Prezydent doszedł do wniosku, że jego
córce przyda się towarzystwo. Jako główny ekspert w dziedzinie medycyny miał niekiedy do czynienia z
problemami psychiatrycznymi swojego ludu. Tak poznał dziewczynę noszącą urocze imię Karolina, opętaną obsesją
zamienienia się w konia. Dewiacja była bardzo silna, nie poddawała się zwykłemu leczeniu. Oczywiście wypranie
mózgu dziewczyny i załadowanie go od nowa odpowiednio przefiltrowanymi danymi nie stanowiło by
najmniejszego problemu, ale Stary Prezydent zawsze lubił konie. Akurat jego córka zażyczyła sobie konia, by móc
jezdzić po parku więc postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym. Operację przeszczepu części mózgu
dziewczyny w ciało konia przeprowadziły medautonmaty stacji i trzeba przyznać przeprowadziły ją wzorowo.
Dziewczyna, z którą można pogadać w wolnych chwilach i jednocześnie konik, na którym można sobie pojezdzić.
Dwa w jednym. Wjechały do jednego z zagubionych w parku pałaców. Księżniczka zeskoczyła i zdjęła siodło.
Zostawiła Karolinę w salonie, a sama przeszła na drugą stronę pałacu do niedużego gabinetu, którego panoramiczne
okna wychodziły na płytki stawek i fontanny. Rozległo się cmoknięcie i w powietrzu zmaterializował się Paweł
Koćko - Stary Prezydent. Rozłożył ramiona, a gdy w nie wpadła oderwał ją od ziemi i okręcił ją w powietrzu.
-No cześć - powiedział. - Co tam u ciebie słychać?
-Fajnie. %7Å‚yjÄ™ sobie. Co u ciebie?
-No cóż nie będę kłamał.
-Aż tak zle?
-Gorzej. Dużo gorzej. Zjawił się u mnie jeden taki zielony korniszon.
-Tarani?
-Dokładnie. Chce się ze mną widzieć jakaś rada galaktyki czy podobne ciało.
-Ach, najwyższy organ ustawodawczy i wykonawczy zarazem. Oni tego nie rozróżniają.
-Co mogą zrobić?
-Co mogą? Oni regulują życie całego zamieszkałego...
-A konkretnie?
-Embarga handlowe, zakaz transferu danych, technologii, wydalenie przedstawicielstw dyplomatycznych.
Uśmiechnął się.
-Cieszę się że planeta pod moimi rządami jest całkowicie samowystarczalna. Nasze technologie...
-W razie ignorowania ich wysiłków do pokojowego rozwiązania kryzysu mogą narzucić swoje prawa siłą. Posiadają
oddziały szybkiego reagowania.
-To brzmi poważniej. Jak sądzisz czego mogą chcieć?
-Poszanowania Dekretu o Koegzystencji albo twojej starej umowy z dowództwem Galaktycznego Ruchu Oporu.
Oni sÄ… w prostej linii kontynuatorami...
-Dobrze. Co im obiecałem w tej umowie?
Przymknęła oczy.
-Zdaje się, że uznałeś prawo rady która istniała jeszcze na papierze do narzucania swoich rozwiązań prawnych.
Skrzywił się.
-To była wojna, ale to nie usprawiedliwia mojej głupoty. Miałbym prośbę. Idz ze mną na to spotkanie. Potrzebuję
adwokata.
Uśmiechnęła się.
-Oczywiście.
X X
W zatęchłym lochu Nodar wpatrywał się tempym wzrokiem w swój chronometr. Zegarek działał. Wskazówka
poruszała się. Szansa wystąpienia jakichkolwiek niedokładności w działaniu urządzenia była praktycznie zerowa.
Producent dawał na zegarek sto lat gwarancji. W razie opóznienia w ciągu wieku o jedną sekundę właścicielowi
przysługiwało odszkodowanie wysokości miliona dolarów, a pózniej po inflacji miliona franków szwajcarskich.
19
-Bzdura - powiedział i potrząsnął urządzeniem.
Nic się nie zmieniło i potrząsać tak sobie mógł do upojenia. Zegarek wytrzymałby upadek z wysokości stu metrów
na beton. A podobno byli i tacy, którzy zrzucali swoje z wysokości kilometra. Chcąc nie chcąc musiał się z tym
pogodzić. Usiadł znowu przy komputerze. Kręgosłup bolał go coraz bardziej i musiał zaraz się położyć, ale chciał
wyjaśnić jeszcze jedną sprawę.
PODAJ DAT ROCZN ZEGARA HIBERNATORIUM.
Odpowiedz była natychmiastowa i całkowicie zadowalająca.
ZEGAR HIBERNATORIUM ULEGA CAAKOWITEMU ZNISZCZENIU ZA SKUTEK KOROZJI DECYZJ O
OBUDZENIU PODJA UKAAD AWARYJNY SPADEK TEMPERATURY ZAÓ%7Å‚ MAGMOWYCH
DOSTARCZAJCYCH ENERGII SYSTEMOWI OSIGNA WARTOZCI TAK NISKIE, %7Å‚E ODAO%7Å‚ENIE W
CZASIE WZBUDZENIA MOGAO SPOWODOWA CAAKOWIT UTRAT TAKIEJ MO%7Å‚LIWOZCI.
-No śliczne dzięki - mruknął sam do siebie. - Komputer obudził mnie bo stwierdził, że jeszcze trochę, a nie zdoła
mnie obudzić.
INTERPRETACJA POPRAWNA - poinformowała go maszyna.
Takie są efekty gadania przy włączonym sprzęgu audio.
-Wyłączam opcję wydawania poleceń głosem - powiedział.
PRZYJTE
Przesunął wajchę przekształcając fotel w leżankę. Wyciągnął się na niej wygodnie. Wyłączył całe zasilanie. Nie
było potrzebne gdy spał. Z zagłówka wydobył wyjątkowo gruby i miękki koc. Koc o dziwo wytrzymał. Może
sprawiła to osnowa z kewlarowych włókien. Było mu ciepło. Zachichotał. Było mu ciepło po raz pierwszy od
całkiem sporej liczby lat. Przymknął oczy. Czuł jak sen czai się wokoło by go porwać w swoje objęcia. Z głębin
pamięci wypłynęła mu rozmowa z Zurikiem.
-Czy w trakcie hibernacji będę śnił?
-No cóż właściwe to trochę jak sen. Bardziej jak śmierć, ale z tego się obudzisz.
-Nie o to mi chodzi. Czy będę miał sny?
-Puknij się Nodar. Jakie sny jak twój mózg będzie jedną lodową bryłą?
Jego kumpel miał rację. Nic mu się nie przyśniło.
X X I
Ruiny miasta Warszawa, PNTK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]