do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 023. Roberts Nora Księstwo Cordiny 02 Gościnne występy
- 074. Rimmer Christine Książę jednej nocy
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- Kipling Rudyard Księga dżungli
- 0178. Roszel Rene Słodki książę
- Cartland_Barbara_ _Zaginiona_księżna
- McKinnon K.C. Jesienny księżyc
- książka zamówienia publiczne
- Simmons Deborah Książę złodziei
- Sandy Jones Mój książe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myślała o dziwnej uwadze Monroyala i kiedy pano
wie przyłączyli się po obiedzie do dam w salonie,
wyczuła, że kuzyn i markiz odnoszą się do siebie
z dziwnym chłodem.
Weszli razem do pokoju i jakby się wcześniej
umówili, obaj wolnym krokiem podeszli do klawi-
kordu, przy którym siedziała Aleksandra i beztrosko
przebiegała palcami po klawiaturze.
- Słyszałem, że nauczyłaś się niezle powozić,
kuzynko - powiedział Simon, opierając się o instru
ment i mierzÄ…c jÄ… nieprzeniknionym spojrzeniem. -
Dzięki wysiłkom tego tu Monroyala. - Machnął
ręką w kierunku markiza, który uśmiechem i unie
sieniem brwi odpowiedział na pytający wzrok Ale
ksandry.
- Tak, kuzynie - odparła uprzejmie. - Choć
oczywiście jeszcze nie mogłabym należeć do Klubu
Czterech Koni - dodała ze śmiechem. - Ale markiz
uprzejmie zauważył, że mam lekką rękę i dobre oko.
190
Chyba niezle sobie radziłam, biorąc pod uwagę, jak
narowiste są jego gniadosze. Muszę przyznać, że to
wyjątkowo ekscytujące doświadczenie.
- Mogę sobie to wyobrazić - rzucił sucho Simon.
- Oczywiście konie Monroyala są doskonałej krwi
i świetnie ułożone. - Zmierzył przyjaciela krytyczny
spojrzeniem. - Ale jeśli chcesz się przekonać, co
znaczy powozić naprawdę dobrymi i szybkimi ru
makami, musisz spróbować moich siwków. Jeśli
jutro będzie ładna pogoda, może zechcesz mi poka
zać swe umiejętności.
Aleksandra utkwiła w nim zdumiony wzrok.
W czasie pobytu w Grange Simon ani razu nie
zaproponował jej przejażdżki, nie mówiąc już o tym,
by miała powozić jego sławnymi siwkami. Między
tymi dwoma mężczyznami musiało zajść coś, czego
nie rozumiała i instynkt ostrzegał ją, by nie dała się
wciągnąć w ich spór.
- Szczerze wątpię, kuzynie - odparła cicho. -
Zanosi się na śnieżycę. Dziś w nocy, najpózniej
jutro.
- W takim razie możemy zagrać w bilard -
zaproponował z uśmiechem. - Ale jeśli będzie ład
nie, to zamówię siwki na dziewiątą.
Nim zdążyła zaprotestować, odwrócił się i pod
szedł do ciotki, która siedziała w fotelu przy komin
ku. Aleksandra stłumiła w sobie ostrą odpowiedz,
lecz w jej oczach musiał zalśnić gniew, bo Monroyal
ujął ją za rękę i złożył na niej ciepły pocałunek,
przed którym się nie broniła.
- Jedno słowo, księżno, a z radością wybiję księ
ciu z jego zakutej głowy pomysł, by popisywać się
191
tą jego nędzną czwórką siwków - szepnął z namięt
nym ogniem w głosie.
Aleksandra tylko potrząsnęła głową, dziwiąc się
drogom, jakimi chodzą myśli mężczyzn i zajęła się
graniem wiÄ…zanki znanych melodii.
Poranek wstał szary, cichy i zimny, ale nocy
minęła spokojnie i chociaż chmury zasnuły niebo,
nie były to ciężkie, nisko wiszące zwiastuny śnieżycy.
Gdy Aleksandra zeszła na dół, Simon już siedział
przy stole w pokoju śniadaniowym. Ubrany był
w sztruksowe spodnie i brÄ…zowy surdut do konnej
jazdy. Sądząc po modnym kroju, musiał pochodzić
od Westona z Londynu. Simon właśnie zjadał solid
nÄ… porcjÄ™ szynki, steku, jajecznicy i grzanek, popi
jając wszystko kuflem piwa. Na jej widok wstał
uprzejmie i zaproponował, że nałoży i dla niej.
- Jeszcze nie jestem głodna - odparła. - Może
nabiorę apetytu po przejażdżce. Na razie wystarczy
mi grzanka i filiżanka herbaty.
Wzruszył ramionami i gdy zegar w holu wybił
dziewiątą, zakończył posiłek. Oświadczywszy, że nie
lubi trzymać koni na zimnie i powinna się ciepło
ubrać, wyszedł z pokoju. Aleksandra dopiła drugą
filiżankę herbaty i wyszła za nim do holu, gdzie stary
Bates, kamerdyner ojca, pomagał księciu włożyć
płaszcz do konnej jazdy.
Kiedy wyszła przed dom, gdzie czekał już Simon
w kariolce zaprzężonej w cztery konie, pomyślała
z zadowoleniem, że dobrze zrobiła, zakładając po
bitą futrem pelisę, mufkę i nowy czepeczek, który
chronił jej uszy przed zimowym wiatrem. Gdy
192
Simon pomagał jej wsiąść i okrywał nogi grubą
derką, zauważyła, że postarał się również o gorącą
cegłę pod stopy.
- Można by pomyśleć, że wybieramy się na
biegun północny, a nie na krótką przejażdżkę po
okolicy - rzuciła lekko. - Mam nadzieję, że wrócimy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]